Mandat za jazdę bez trzymanki. Zmotoryzowani mają lepiej niż rowerzyści. Dla nich po nowelizacji prawa taryfikator mandatowy jest procentowo wyższy niż dla kierowców aut. To dodatkowo wzmacnia wzajemną niechęć do siebie, choć są to zazwyczaj „zbiory” wzajemne się uzupełniające.
Autor publikacji: Marek Chrzanowski
Nowelizacja przepisów ustawy Prawo o ruchu drogowym, w tym zmiana taryfikatora mandatowego, funkcjonująca od stycznia, na długo przed jej wprowadzeniem powodowała ożywione dyskusje. Sprzeciw jej wprowadzeniu, dotyczył wysokości zaproponowanych kar zarówno za poważne drogowe przestępstwa jak i drobniejsze uchybienia. Nie dziwi zatem, że o taryfikatorze kierujący szybko zaczęli mówić represyjny.
Rowerem „na gazie”
O nowelizacji przepisów, czytało się zazwyczaj w kontekście kierującego pojazdem mechanicznym, zdecydowanie mniej informacji dotyczyło nowelizacji prawa skierowanej do rowerzystów i użytkowników elektrycznych hulajnóg.
Jednak szybko dało się to zauważyć, wczytując policyjne statystyki. Co prawda sezon rowerowy przed nami, a już mundurowi „zacierają ręce” widząc rowerzystę. Jak widać nowy taryfikator mandatowy zdecydowanie ich nie oszczędził, bo np. za naruszenie przepisu jazdy po chodniku (wskutek możliwości sumowania kar) można dostać mandatu w wysokości 1100 zł.
Wysokość kary za jazdę pod wpływem alkoholu zależy od wielkości jego stężenia w organizmie rowerzysty. Po spożyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila) mandat wynosi od 300 do 500 zł. Za wynik powyżej ( 0,5 promila) przyjdzie nam zapłacić 500 zł, choć to nie wszystko. Już znane są przypadki, że kary stają bardziej dotkliwe a w przypadku, (gdy doprowadzimy do zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym) kończą się w Sądzie, gdzie kara może sięgnąć 5 tys. zł. Sąd może zastosować areszt czy zakaz prowadzenie pojazdów na okres 3 lat.
Rozwinięta paleta kar
– nieustąpienie pierwszeństwa pieszym (przejeżdżanie przez chodnik, drogę dla pieszych) albo jazdy po placu, na którym ruch pieszych i rowerów jest nieuregulowany znakami, zapłacimy do 350 zł.
– niebezpieczne hamowanie w sposób powodujący zagrożenie bezpieczeństwa dla innych – mandat od 100 do 300 zł
– utrudnianie lub tamowanie ruchu grozi nam kara od 100 do 300 zł
– za jazdę obok innego uczestnika ruchu (równolegle), która utrudnia przemieszczanie się innym uczestnikom ruchu – mandat w wysokości do 200 zł
– używania – korzystanie podczas jazdy z telefonu wymagające trzymania go w ręku przez kierującego – mandat 200 zł
– jazda „zygzakiem”, zajmowanie więcej niż jednego pasa ruchu – kara 150 zł
– wyjeżdżanie na przejeździe dla rowerzystów pod jadący pojazd – kara w wysokości 150 zł
– niezatrzymanie przed znakiem STOP – mandat 100 zł
– przejazd na czerwonym świetle – mandat 100 zł
– jazda bez trzymania, (co najmniej jednej ręki na kierownicy) możliwy mandat w wysokości 50 zł
– nieustąpienie pierwszeństwa pieszym na drodze dla rowerów- przyjdzie nam zapłacić 50 zł kary.
– za brak fotelika dla przewożonego dziecka do siedmiu lat – zapłacimy 50 zł.
W znowelizowanym Kodeksie wykroczeń furorę robi zapis, (…) „kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub ruchu prowadzi pojazd inny niż mechaniczny, nie mając do tego uprawnienia, podlega karze nagany albo grzywny (…). W przypadku możliwości kumulacji przewinień są podstawy, by sądzić, iż w tym wypadku możliwa jest grzywna w wysokości do 1500 zł.
Jak wiadomo po drodze publicznej może jechać rowerem pełnoletni posiadający dowód osobisty. W przypadku nieletniego wymaganym dokumentem jest Karta rowerowa (kara za jej brak 200 zł), lub Prawo jazdy kat. AM, A1, B1, T. Co więcej, przepis stanowi i przypomina, iż dzieci do 10 roku mogą poruszać się jednośladem tylko pod opieką dorosłych.