Dostać się na Harvard, Stanford czy MIT? Czemu nie. To marzenie można spełnić i problemem wcale nie muszą być pieniądze. W 2017 roku kontynuować edukację za granicą będzie 25 proc. więcej Polaków niż w roku 2016 – wynika z danych Elab Education Laboratory. 

Uczelnie amerykańskie niezmiennie okupują miejsca na podium wszelkich rankingów. Aby dostać się na Harvard, Stanford czy MIT, kandydat musi przede wszystkim zmierzyć się z egzaminami SAT. Egzamin składa się z trzech części. Pierwsza sprawdza umiejętność czytania ze zrozumieniem i zdolności językowe. Kolejna, matematyczna, obejmuje geometrię, algebrę, prawdopodobieństwo, analizę danych i arytmetykę. Niektóre uczelnie wymagają dodatkowo napisaniu eseju na zadany temat. Tak więc niezależnie od tego, czy uważamy się za humanistę, czy umysł ścisły, przyjdzie nam zmierzyć się ze wszystkimi częściami egzaminu i wykazać wszechstronnością. W zależności od wybranego kierunku studiów należy także przystąpić do, zwykle dwóch, Subject SAT, czyli egzaminów przedmiotowych.

Polscy licealiści mogą przystąpić do testów SAT kilka razy w roku w Warszawie, Krakowie i Gdańsku. Optymalnie powinni to zrobić w drugiej klasie liceum. Ze względu na zakres programowy w polskich szkołach, zdanie egzaminu rok wcześniej niż robią to Amerykanie od strony merytorycznej nie powinno stanowić problemu. Zwłaszcza po opanowaniu strategii rozwiązywania tego typu zadań.

Kolejnym krokiem w procesie aplikacji jest egzamin językowy TOEFL. Osoby, które wcześniej zmierzyły się z SAT poradzą sobie bez trudu. Certyfikat honorowany jest nie tylko przez uczelnie amerykańskie, ale wszystkie z wykładowym językiem angielskim.

Pokaż nam kim jesteś, a powiemy ci czy dostałeś się na Harvard

Prestiżowe zagraniczne uczelnie przykładają ogromną wagę do osiągnięć i aktywności nie związanych z edukacją bezpośrednio. Liczą się sukcesy sportowe, zaangażowanie w organizacje pozarządowe, wolontariaty i praktyki. Jednym z istotnych elementów aplikacji są listy referencyjne od nauczycieli, trenerów czy pracodawców. Przyszły student musi wykazać się zaangażowaniem społecznym, pracą na rzecz innych i chęcią rozwoju osobistego. W cenie będzie nieszablonowe myślenie, a należy się nim wykazać m.in. podczas pisania eseju – kolejnego z wymaganych dokumentów. Przykładowy temat jednego z podopiecznych Elab Education Laboratory aplikującego na astrofizykę to „Mój plan na skolonizowanie drogi mlecznej.” W pozornie odległych tematach nie należy jednak dać się ponieść wyobraźni, a możliwie precyzyjnie podeprzeć szeroką wiedzą merytoryczną.

Uzbieranie wystarczającej liczby punktów i skompletowanie dokumentacji wymaga świadomych przygotowań od początku szkoły średniej. Co jednak ciekawe, wynik polskiej matury nie ma znaczenia w trakcie rekrutacji. Istotne jest jedynie, aby ją zdać.

Europejczykom najłatwiej w Europie

Z uwagi na przynależność do Unii Europejskiej studia na starym kontynencie mogą okazać się najbardziej dostępną i atrakcyjną opcją. Co prawda należy zdać egzamin językowy w zależności od języka, w jakim planujemy studiować, na większości uczelni nie ma jednak egzaminów wstępnych. O przyjęciu decydują wyniki matury. Wyjątek stanowią oblegane zwykle uczelnie medyczne i artystyczne.

W krajach Unii, podobnie jak w US, bardzo istotne są w tym przypadku działania pozaszkolne. Na przykład chcąc studiować medycynę, należy odbyć wolontariat/staż, podczas którego przyszły student obserwuje w praktyce pracę lekarza bądź pielęgniarki. Oxford i Cambridge może zażądać świadectwa wolontariatu związanego z wybranym kierunkiem studiów. Także kraje skandynawskie przyjrzą się pracy na rzecz innych.

Polskie uniwersytety zajmują odległe miejsca na Liście Szanghajskiej – najbardziej uznanym ogólnoświatowym rankingu uczelni wyższych. Uniwersytet Warszawski i Jagielloński w 2017 roku znalazły się dopiero w trzeciej setce zestawienia.

 

Wypowiedź: Łukasz Ośmiałowski, Elab Education.