Najnowsze dane z Chin pozytywnie wpłynęły na globalne nastroje rynkowe. Odczyty zgodne z oczekiwaniami rynku, nieco osłabiły trwające od początku roku niepokoje dotyczące twardego lądowania gospodarki Państwa Środka. Wielu analityków i inwestorów podkreśla jednak, że obawy nie zniknęły. Wizja krachu drugiej największej światowej gospodarki być może przesuwa się w czasie.
W pierwszym kwartale 2016 roku chiński PKB wzrósł o 6,7% rdr. Dynamika produkcji przemysłowej wyniosła 6,8% rok do roku a tempo wzrostu sprzedaży detalicznej osiągnęło poziom 10,5%. Co więcej, eksport Fabryki Świata wzrósł w marcu o 11,5%. Natomiast wielkość importu skurczyła się o 7,6%, czyli znacznie mniej niż w poprzednim miesiącu. Nie zawiodły również odczyty, dotyczące rynku towarów, paliw, czy produkcji energii energetycznej. Na pierwszy rzut oka te liczby i informacje mogą zostać odebrane jako sygnał ożywienia gospodarczego. Pewnym paradoksem jest, że wzrost dochodu narodowego na poziomie 6,7% jest najniższym odczytem od 2009 roku. Niemniej jednak, tak dobrym wynikiem może pochwalić się tylko niewielkie grono państw, dlatego też jak na razie trudno mówić o twardym lądowaniu Fabryki Świata. Mimo wszystko na najnowsze dane z Chin warto spojrzeć z nieco innej perspektywy.
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że dobre odczyty są spotęgowane przez efekty bazy. Oznacza to, że punktem odniesienia dla najnowszych publikacji były słabsze dane z poprzednich okresów, co automatycznie rzutuje na wyższą dynamikę wzrostu danych wielkości. Ten efekt został wzmocniony przez lutowe obchody Chińskiego Nowego Roku. Podczas tygodniowej przerwy Chińczycy odpoczywają i świętują ale potem przedsiębiorstwa zdecydowanie podwyższają swoje moce produkcyjne. W efekcie, dane za marzec są zazwyczaj znacznie lepsze. Co więcej, wielu analityków zwraca uwagę, że w pierwszej połowie ubiegłego roku dane wskazywały na stabilizację chińskiej gospodarki, natomiast w drugiej wyniki zdecydowanie się pogorszyły. Według specjalistów, historia może się powtórzyć.
Kolejnym newralgicznym punktem jest kwestia rzetelności danych sporządzanych i prezentowanych przez chińskie instytucje statystyczne. Na rynku panuje przekonanie, że nie są one wiarygodne. Przeprowadzone badania wykazały, że metodyka obliczeń wykorzystywana przez statystyków Państwa Środka nie odbiega od ogólnie przyjętych na świecie norm. Z drugiej strony, analizy wskazują, że dane zdarzają się być przedmiotem politycznych manipulacji, dlatego też rynek często przygląda się im z przymrużeniem oka. Warto podkreślić, że na początku roku znany fundusz inwestycyjny Nevski Fund ogłosił zakończenie swojej działalności. W uzasadnieniu decyzji, zarządzający powoływali się również na niekompletne i niewiarygodne dane z Chin oraz Indii, które utrudniają podejmowanie racjonalnych, opartych na fundamentach decyzji inwestycyjnych. W związku tym, do najnowszych odczytów z Fabryki Świata być może warto podchodzić z dystansem.
Ostatnie lata przyniosły wiele zmian w chińskiej gospodarce. Wielu osobom kojarzy się ona wciąż z ciężkim przemysłem, dlatego też nie bez powodu potocznie określa się ją Fabryką Świata. Niemniej jednak, obecnie sektor usług tworzy 56% PKB, podczas gdy sektor przemysłowy już tylko 38%. Władze ludowe podkreślają, że transformacja gospodarki przebiega pomyślnie. Drugą stroną medalu jest fakt, że wciąż imponujące tempo wzrostu gospodarczego w pierwszym kwartale 2016 roku było oparte na inwestycjach strukturalnych, finansowanych przez rząd oraz na bardzo dobrej koniunkturze na rynku nieruchomości. Wydatki infrastrukturalne wzrosły niemal o 20% w skali roku, natomiast sprzedaż nowych mieszkań wzrosła o 71%. Niniejsze działania nie tylko sztucznie napompowują wzrost dochodu narodowego, ale również nie są katalizatorem procesu transformacji chińskiej gospodarki. Co więcej, efektem interwencjonizmu państwowego jest wzrost zadłużenia sektora publicznego, np. w marcu wydatki budżetu centralnego wzrosły o 20,1%, podczas gdy dochody zaledwie o 7,1%. Świadczyć o tym może również wskaźnik dług publiczny/PKB, który według szacunków wynosi 250% – 300%.
Dobra sytuacja na rynku nieruchomości jest pokłosiem wzmożonej akcji kredytowej. Ta natomiast wspierana jest przez coraz luźniejszą politykę monetarną Ludowego Banku Chin. Co ciekawe, w pierwszym kwartale 2016 roku 30% udzielonych kredytów trafiło do państwowych przedsiębiorstw, które nierzadko okazywały się nierentowne. Według chińskich agencji, zaledwie 1,7% wszystkich udzielonych kredytów można zaliczyć do zobowiązań niespłacanych od ponad 90 dni (non – performing loans). Natomiast analitycy szacują, że wartość ta może wynosić nawet 30%. Co więcej, dane z Chin wskazują, że51% kredytów udzielonych przedsiębiorstwom należy zaliczyć do grona zagrożonych (bad loans). Niniejsze dane potwierdzają tezę, że wybuch kryzysu zadłużeniowego wydaje się całkiem realny.
Przedstawione czynniki skłaniają do refleksji i próby rzetelnej oceny faktycznej sytuacji gospodarczej Państwa Środka. Wydaje się, że dobre dane z Fabryki Świata mogą być kombinacją trzech czynników: nierzetelności danych, efektem bazy oraz wzmożonego interwencjonizmu państwowego. Ostatni z nich ma szczególne znaczenie i należy go utożsamiać zarówno z działaniami rządu, jak i Ludowego Banku Chin. Sytuacja ta prawdopodobnie nie ulegnie zmianie, o czym świadczą kolejne komentarze polityków oraz niedawno zaprezentowany pięcioletni plan gospodarczy. W tym czasie PKB ma rosnąc średnio w tempie 6,5%. Analizując obecną sytuację globalnej oraz chińskiej gospodarki, zadanie to może okazać się bardzo trudne. Niemniej jednak, rządzący podkreślają, że podejmą wszelkie możliwe działania, aby zrealizować wyznaczone cele.
Dynamiczny wzrost znaczenia sektora usług, który świadczy o coraz bardziej nowoczesnej i zaawansowanej gospodarce oraz jej wielkość mogą spowodować, że niebawem stanie się ona największą na świecie. Co więcej, zgodnie z teorią konwergencji wzrost gospodarczy powinien systematycznie słabnąć, co również obserwujemy. W tym miejscu pojawia się jednak kilka pytań. Po pierwsze, jak długo władza jest w stanie podtrzymywać wzrost gospodarczy? Po drugie, czy działania te znajdą swoje odzwierciedlenie w kryzysie zadłużeniowym? Co więcej, ten prawdopodobnie spowoduje kryzys bankowy, który jak uczy historia może okazać się bardzo dotkliwy dla globalnej gospodarki, tym bardziej, że chińskie banki zajmują większość czołowych miejsc w światowych rankingach pod względem wielkości.
Podsumowując, wyżej wymienione czynniki stawiają najnowsze dane z Chin w całkowicie innym świetle. Nie wydaje się, aby w przyszłości wzrost gospodarczy Państwa Środka przyśpieszył, za czym przemawiają obecne uwarunkowania gospodarcze oraz teoria ekonomii. Niemniej jednak, szczególne znaczenie będzie odgrywać dalszy kształt państwowej polityki gospodarczej. Z jednej strony, interwencjonizm państwowy może zapewnić nadal wysoki, nieosiągalny dla większości krajów poziom wzrostu PKB, natomiast z drugiej, może utrudniać proces transformacji gospodarczej. Ekspansywna polityka fiskalna zwiększa również prawdopodobieństwo wybuchu kryzysu zadłużeniowego, bądź nawet bankowego, których skutki byłyby odczuwalne nie tylko w Chinach. Niemniej jednak, luzowanie polityki monetarnej przesuwa niniejsze zagrożenie w czasie. Z drugiej strony, stopy procentowe w końcu zaczną ponownie rosnąć. Chińską gospodarkę najprawdopodobniej czeka twarde lądowanie, jednakże jeszcze nie teraz, ani w najbliższej przyszłości.