Do rzadkości należą dni, w których jesteśmy skazani na handel w takim osamotnieniu, jak dziś, gdy świętują Niemcy, Brytyjczycy i Amerykanie. Dane z Japonii na pewno nas nie wzruszą, nawet o Grecji nie będzie słychać. Gdyby nie wyniki wyborów, moglibyśmy więc poznać obraz nastrojów naszych inwestorów w czystej postaci, bez wpływu otoczenia i zewnętrznego i rodzimej polityki.
Mimo ogłoszenia wyniku wyborów prezydenckich, można się spodziewać niewielkich obrotów. Niełatwo natomiast cokolwiek prognozować w kwestii zmienności notowań kursów akcji i indeksów, a tym bardziej kierunku tych zmian. Można przypuszczać, że inwestorzy negatywnie zareagują na wygraną kandydata, którego obietnice wiążą się z poważnym zwiększeniem wydatków budżetowych. Jednak kwestię tę należy rozpatrywać raczej z punktu widzenia nowego układu sił w parlamencie, a więc z perspektywy odległej o kilka miesięcy. Nawet jeśli jakiekolwiek sygnały zostaną wygenerowane, ich wartość poznawcza, a tym bardziej prognostyczna, będzie raczej niewielka. Najciekawszym, co mogłoby się wydarzyć, byłoby przetestowanie wsparcia na poziomie 2500 punktów w przypadku WIG20. Tego typu próby podejmowane były już w trakcie trzech poprzednich sesji. Towarzyszył im jednak pozytywny wpływ nastrojów w otoczeniu.
Trudno przewidzieć, czy podobnie korzystne wpływy będą mieć miejsce także w najbliższych dniach, podobnie jak trudno oszacować, czy i jak inwestorzy zagraniczni zareagują na wynik wyborów. Ważnych danych makroekonomicznych w najbliższych dniach będzie niewiele, ale w Europie na pierwszy plan może wysunąć się kwestia Grecji, zaś za oceanem nie można wykluczyć wystąpienia spadkowej korekty. Pieniądze Grecji kończą się według wcześniejszych szacunków i deklaracji, na przełomie maja i czerwca. Na przełom w negocjacjach na razie się natomiast nie zanosi. Można liczyć jedynie na kolejne odsunięcie problemu w czasie, dzięki jakimś tymczasowym posunięciom. Wzrost napięcia wokół Grecji popsułby oczywiście nastroje wszędzie, a więc także i w Warszawie.
Na Wall Street ostatnie sesje przebiegały z jednej strony pod znakiem poprawiania historycznych rekordów, a z drugiej, wyhamowania dynamiki poprzedniej fali wzrostów. Po ustanowieniu nowych szczytów, indeksy za każdym razem nieznacznie się cofały. Można to uznać za sygnał możliwej spadkowej korekty. Choć w czerwcową podwyżkę stóp procentowych nikt już nie wierzy, przed zaplanowanym na 17 czerwca posiedzeniem Fed pojawi się sporo ważnych danych. Emocji więc nie zabraknie. W najbliższy piątek poznamy kolejne przybliżenie wyliczeń dotyczących dynamiki amerykańskiej gospodarki w pierwszym kwartale, ale naprawdę silnych bodźców może dostarczyć pierwszy tydzień czerwca, w którym poznamy informacje o sytuacji na rynku pracy. To wszystko tworzy klimat sprzyjający większej nerwowości, a więc prowokujący korektę.
Patrząc na to, co działo się z notowaniami naszych największych spółek w ostatnich dniach, także niełatwo cokolwiek wnioskować i prognozować. Miniony piątek walory zaledwie pięciu blue chips zakończyły na plusie, wcześniej siły byków i niedźwiedzi były liczebnie wyrównane. Warto też pamiętać o zbliżających się wypłatach dywidend, które nie będą sprzyjać zwyżkom WIG20. W tym tygodniu czeka nas taka operacja w przypadku papierów KGHM, a wkrótce przyjdzie czas na następne. W tym roku indeks ucierpi mniej, ze względu na ograniczenia podziału zysków nałożone przez KNF na banki, ale okres dywidendowych żniw nigdy nie był zbyt pomyślny dla wskaźnika największych spółek.