Pierwszy dzień nowego roku nie przyniósł nowej jakości. Rynek walutowy kontynuuje trendy rozpoczęte w 2014 r. Nienajlepszy stan polskiej gospodarki (wyrażony dziś obniżeniem grudniowego wskazania PMI przemysłu do 52,8) upewnia inwestorów co do wysokiego prawdopodobieństwa obniżek stóp procentowych na najbliższym, styczniowym posiedzeniu RPP. Aktualny „piwotalny” człowiek Rady, czyli Elżbieta Chojna-Duch, wskazywała właśnie na wskaźniki koniunktury jako najważniejsze argumenty przy podejmowaniu decyzji podczas głosowania. Stąd też tylko część bożonarodzeniowego osłabienia złotówki została zniwelowana. Kurs oscyluje wokół poziomu 4,30 za euro i możemy się spodziewać prób ściągania złotego znów w kierunku 4,40 w najbliższych dniach.
Dziś poznamy także odczyty koniunktury w przemyśle w krajach europejskich i w USA i ewentualne zaskoczenia na plus dla Europy lub na minus dla Stanów Zjednoczonych mogą zmienić bazowy scenariusz rynkowy. Aktualnie uważa się, że w związku z bardzo dobrym stanem gospodarki amerykańskiej Fed w końcu przystąpi do podwyższania stóp procentowych, choć odbędzie się to ostrożnie i uprzedzając zawczasu uczestników rynku. Natomiast słaba Europa będzie musiała zostać ratowana przez EBC za pomocą jakiejś formy luzowania pieniężnego. Nerwowa sytuacja polityczna w Grecji tylko wzmacnia takie myślenie. Oznacza to dalszy spadek notowań EURUSD w kierunku magicznego poziomu 1,20. Magicznego, gdyż w ostatnich 5 latach jedynie dwukrotnie, w 2010 i 2012, kurs spadł do takiego niskiego poziomu, ale po nieudanych próbach jego pokonania wkrótce potem rósł do 1,30. Patrząc jeszcze dalej – odkąd 10 lat temu kurs wydobył się z poziomów nawet poniżej 1,00, już prawie zawsze poruszał się powyżej linii 1,20. W 2015 r. możemy jednak zobaczyć zmianę zasad, gdyż nierównowaga w stanie głównych gospodarek świata już dawno nie była tak głęboka.