Kredytowe El Dorado nie będzie trwało wiecznie. Okres niższych rat warto wykorzystać do oszczędzania, najgorszym możliwym rozwiązaniem jest przeznaczenie dodatkowych środków na konsumpcję.
Niskie stopy procentowe to świetny czas dla kredytobiorców hipotecznych. Oprocentowanie większości kredytów mieszkaniowych zależy od stawki WIBOR 3M, a ta jest pochodną stopy referencyjnej NBP, która od początku marca wynosi 1,50 proc. W efekcie WBOR 3M ustabilizował się na najniższym poziomie w historii – 1,65 proc., co oznacza, że i raty kredytów są wyjątkowo niskie.
Takie okoliczności sprzyjają zarówno tym, którzy chcieliby kredyt zaciągnąć (wysoka zdolność kredytowa, łatwa dostępność kredytów), jak i osobom, które już zadłużenie spłacają (obniżka miesięcznych rat). W związku z serią cięć stóp, przez ostatnie dwa lata rata 30-letniego kredytu hipotecznego w złotych spadła o 20 proc., w przypadku pożyczki na kwotę 300 tys. zł oznacza to, że w portfelu kredytobiorcy zostało w tym czasie łącznie ok. 4 tys. złotych. To spora suma, można za nią pojechać na wakacje lub kupić niezłej klasy telewizor.
Bomba z opóźnionym zapłonem
Tylko że z punktu widzenia klienta jest to informacja o tyle pozytywna, co… ryzykowna. Trzeba bowiem mieć świadomość, że stopy procentowe nie zawsze będą tak niskie i istnieje ryzyko wzrostu. Kredytobiorca przyzwyczajony do niższych rat może mieć kłopoty ze spłatą, gdy te zaczną rosnąć. Ważne jest więc, by na ratę spojrzeć w dłuższej perspektywie, przez pryzmat możliwego wzrostu stóp procentowych i miesięcznych rat. Dotyczy to zarówno kredytów złotowych jak i walutowych (najwięcej jest ich we franku, a potem w euro), które są obarczone jeszcze większym ryzykiem, bo na miesięczną ratę wpływa nie tylko oprocentowanie, ale i kursy walutowe.
Jak bardzo może wzrosnąć rata kredytu złotowego? Wystarczy, by wskaźniki wróciły do poziomu z 2012 r., a zmiana wyniesie 40 proc. Przy kredycie na kwotę 300 tys. zł oznacza to miesięczne obciążenie większe o 550 zł. A przecież to tylko wzrost WIBOR-u do poziomu 4,65 proc. Czarne scenariusze, które mówią np. o szoku naftowym, krachu gospodarczym czy wybuchu bomby demograficznej w Polsce, zakładają, że stopy mogą wzrosnąć nawet do 10 proc. A już przy WIBOR-ze równym 8,5 proc. rata będzie dwukrotnie wyższa od dzisiejszej.
Uwaga na Rodzinę na Swoim
Na ryzyko wzrostu raty narażone są też osoby spłacające kredyt w ramach programu Rodzina na Swoim, w ich przypadku jest to wręcz pewne. Wynika to z zasady działania programu, który oferuje dopłatę do raty kredytowej przez pierwszych osiem lat spłacania zadłużenia. Należy być gotowym na to, że po ustaniu dopłat, skokowo wzrośnie rata. O ile? To zależy od bieżącego oprocentowania kredytu. W dzisiejszych warunkach, przy kredycie na kwotę 200 tys. zł, będzie to skok o ok. jedną czwartą, czyli 200 zł miesięcznie. Ale gdyby dopłaty ustały w momencie, gdy stopy procentowe będą o 2 pkt proc. wyższe (to poziom z zimy 2013 r.), zmiana wyniesie już ponad 40 proc., co oznacza ratę wyższą o ok. 350 zł. Brak takiej kwoty raczej nie pozostanie niezauważony w portfelu kredytobiorców.
Rozsądek przede wszystkim
Czy to oznacza, że nie należy zaciągać kredytów hipotecznych i uciekać od nich jak najdalej? W żadnym wypadku. Chodzi tylko o to, by okres niższych rat (bez względu na to, co jest tego przyczyną – dopłaty w ramach RnS czy niskie stopy procentowe) wykorzystać na zbudowanie tzw. oszczędnościowej poduszki bezpieczeństwa – zapasu pieniędzy, który ułatwi nam przetrwanie trudniejszych czasów. Bo te nie muszą wiązać się z kilkudziesięcioprocentowym wzrostem rat kredytowych. Pod uwagę warto brać też ryzyko utraty pracy, problemów zdrowotnych czy innych nieoczekiwanych kłopotów. Część nadwyżek finansowych należałoby więc odkładać. Do tego celu doskonale nadają się wszelkie bezpieczne instrumenty finansowe takie jak lokaty czy obligacje skarbowe. Warto też przy tym pamiętać o dywersyfikacji, czyli podziale środków pomiędzy różne instrumenty i instytucje.