Główny dylemat przed dzisiejszą sesją sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, czy będziemy mieć do czynienia z dalszym ciągiem wzrostów, podobnie jak w piątek, czy czeka nas raczej przystanek, a może korygujące cofnięcie. Europejska euforia skłania ku tej drugiej opcji, a popiera tę tezę obserwacja przebiegu handlu na Wall Street.
Można zakładać, że piątkowe impulsy, płynące ze strony Europejskiego Banku Centralnego i banku Chin oraz żywiołowa reakcja inwestorów na nie, sygnalizują rozpoczęcie, a w przypadku niektórych parkietów kontynuację rajdu Świętego Mikołaja lub przynajmniej jego zapowiedź. Nie musi to jednak oznaczać, że już dziś czeka nas kolejny wysyp prezentów, w postaci równie jak w piątek dynamicznych wzrostów. Wręcz przeciwnie, można raczej spodziewać się, przynajmniej w pierwszej części handlu, ochłodzenia nastrojów. Przemawia za tym skala zwyżek w Paryżu i Frankfurcie oraz obserwacja przebiegu piątkowych wydarzeń na Wall Street. Amerykańskie indeksy, po początkowej próbie powielania europejskiego entuzjazmu, wyraźnie zmniejszały jej skalę. S&P500 po nieznacznym przekroczeniu 2070 punktów, zszedł osiem oczek niżej, zwyżkując ostatecznie o 0,5 proc., rysując niezbyt przyjemny górny cień na wykresie świecowym. Rano kontrakty na amerykańskie indeksy nie wskazywały na powrót optymizmu, choć nie straszyły także spadkiem.
Okazję do korygowania wzrostów może też stanowić publikacja cenionego za wartość prognostyczną i z tego względu mającego spory wpływ na notowania, indeksu nastrojów niemieckich przedsiębiorców Ifo. Od czerwca nieprzerwanie sygnalizuje on pogarszanie się sytuacji. Można spodziewać się kontynuacji tej tendencji, choć oczywiście nie sposób wykluczyć miłego zaskoczenia. Wielkiej reakcji nie należy raczej oczekiwać po odczycie PMI dla amerykańskich usług. Inwestorzy preferują jego rodzimą wersję, liczoną przez ISM.
Wielkich nadziei nie daje obserwowana od pewnego czasu słabość naszego rynku oraz niechęć do reagowania na optymizm płynący z giełdowego otoczenia, widoczne także w piątek. Jednocześnie jednak fakt, że piątkowa zwyżka nie była euforyczna oraz bliskość 2400 w przypadku WIG20 i zaległości, jakie ten indeks ma w porównaniu do DAX-a, czy S&P500, mogą przemawiać za odpornością na ewentualne pogorszenie się nastrojów na głównych giełdach. Naszym spółkom surowcowym może sprzyjać impuls, płynący z obniżki stóp procentowych w Chinach, widoczny w piątkowych notowaniach akcji KGHM.
Giełdy azjatyckie dopiero dziś miały szansę zareagować na decyzję banku Chin i była to reakcja adekwatna. Indeksy w Szanghaju zwyżkowały na godzinę przed końcem handlu po 1,3-1,8 proc., w Hong Kongu zwyżka sięgała niemal 2 proc. Giełda w Japonii miała dzień wolny.