Rząd zaproponował od 2017 roku podwyższenie płacy minimalnej do 2 tys. zł brutto.
Obecna sytuacja na rynku pracy coraz częściej porównywana jest do roku 2008, który wśród analityków rynku pracy uchodzi za najlepszy od początku transformacji gospodarczej. Wówczas stopa bezrobocia spadła do historycznego poziomu 6,6% (w październiku wg Eurostatu), a rosnący popyt na prace przy malejącej puli poszukujących pracy wywołał presję płacową. Wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w ujęciu realnym o 5,4% (8,1% nominalnie). Spektakularny był także wzrost płacy minimalnej, która przekroczyła wtedy poziom 1000 zł, rosnąc o 190 zł, czyli o ponad 20%. Stanowiło to ogromny skok w stosunku do kilkuprocentowych wzrostów z lat poprzednich.
W 2016 roku stopa bezrobocia już w marcu osiągnęła poziom 6,8%, (wg Eurostatu) a do urzędów pracy napływają tysiące nowych ofert zatrudnienia. Miesięczne wzrosty przeciętnego wynagrodzenia w ujęciu realnym przekraczają 5% r/r, a zatrudnienie wyraźnie przekroczyło 16 mln osób. Czy w takich warunkach powinniśmy przyspieszać wzrost płacy minimalnej?
W ostatnich latach nasza płaca minimalna rosła relatywnie szybko. Od 2008 r. wzrosła z 1126 zł do 1850 zł, łączny wzrost wyniósł zatem 724 zł ( ok. 9% rocznie). Na rękę pracujący za minimalną płacę dostaje dziś 1355 zł zamiast 851 zł, jak było w 2008. Jednak koszt dla pracodawcy wzrósł z 1306 zł do 2231 zł, jeśli dodamy wszystkie obowiązkowe narzuty na wynagrodzenia. Zatem dochody pracownika zarabiającego minimalną płacę wzrosły o 504 zł, a koszty pracodawcy przy takiej pensji o 925 zł. Jeżeli rząd zrealizuje swoją propozycję na 2017 r. to wzrost płacy minimalnej do poziomu 2000 zł będzie oznaczał faktyczny wzrost kosztu zatrudnienia pracownika za płacę minimalną do poziomu 2 412,20 zł (o ponad 180 zł).
Główna różnica jaką mamy dziś w porównaniu z rokiem 2008 jest taka, że wówczas rząd działał w warunkach inflacyjnych a dziś wynagrodzenia zyskują w ujęciu realnym (po uwzględnieniu inflacji) ponieważ mamy do czynienia z deflacją. To dlatego kiedy obliczymy wymagany wzrost płacy minimalnej wynikający z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (wzrost cen i PKB), okazuje się, że powinno ono wzrosnąć nieznacznie, o ok. 12 zł, czyli niespełna 1%. Wynika to z faktu, że poważnie przeszacowano wskaźnik wzrostu cen w 2015 r. wykorzystany do wyliczenia płacy minimalnej. Zamiast wzrosnąć o 2,3% ceny spadły o 0,9%.
Warto zwrócić uwagę na relację płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia. Związki zawodowe postulują żeby minimalne wynagrodzenie stanowiło co najmniej 50% przeciętnego. Tylko, że istnieją badania wskazujące na to, że optymalny poziom tej relacji w Polsce powinien kształtować się w okolicach 40-41%. Jest to najwyższy poziom płacy minimalnej, który nie powoduje ubytku miejsc pracy, czyli zwalniania pracowników i ucieczki do szarej strefy. Obecnie w Polsce relacja ta przekroczyła już 45% a 2000 zł niebezpiecznie przybliżają nas do 50%, czyli poziomu przy którym ubędzie miejsc pracy, przynajmniej tych słabiej płatnych, w mniejszych miejscowościach oraz w firmach mikro, w niskodochodowych sektorach gospodarki i na obszarach oddalonych od centrów rozwoju, gdzie rynek pracy jest słabo rozwinięty.
Głównym problemem jest nie tylko skala wzrostu, ale jego tempo. Jeżeli wzrost jest zbyt szybki rynek pracy nie zdąży się do niego dostosować, a miejsca pracy znikają lub przechodzą do szarej strefy. Warto zwrócić uwagę, że rok 2017 może okazać się newralgiczny, jeśli chodzi o ustalenia poziomu płacy minimalnej. W tym roku dojdzie do rewolucji w zakresie wynagradzania osób zatrudnionych na umowach zlecenia i samozatrudnionych. Wprowadzona zostanie minimalna stawka godzinowa, która ma wynieść 12 zł + przyrost proporcjonalny do wzrostu płacy minimalnej. Im ten wzrost będzie większy tym większy będzie szok wynikający z wprowadzenia nowej stawki. A z propozycji rządu wynika wzrost jeszcze o 1 zł do 13 zł za godzinę! Tempo wzrostu (ponad 8%) zaproponowane przez rząd może okazać się zabójcze dla części firm.
Konfederacja Lewiatan, wobec dobrej sytuacji gospodarczej, zakładała szybsze tempo wzrostu płacy minimalnej od ustawowego. Jednak płaca minimalna w 2017 r. nie powinna wynieść więcej niż 1900 zł. Byłby to przyzwoity, niemal 3% wzrost, który nie powinien spowodować nadmiernych perturbacji na rynku pracy. Większe przyrosty wywołają znaczny poziom niepewności dla firm i dla pracowników, przynajmniej tych których zarobki kształtują się blisko płacy minimalnej.