Ocieplenie na rynkach kapitałowych trwa już dwa miesiąca i powiedzieć trzeba sobie jasno, że najłatwiejsza część wzrostów jest już za nami. Związana ona była z zamykaniem narosłych po fatalnym początku roku krótkich pozycji, a Wall Street już odrobiła styczniowe zniżki. W przypadku GPW, indeks WIG zrealizował zakres wzrostów sugerowanych przez wyrysowaną w połowie lutego formację odwróconej głowy z ramionami i dotarł do okolic 48 tys. pkt., czyli minimów z sierpnia minionego roku. O dalsze wzrosty, podobnie jak przekroczenie psychologicznej bariery 2000 pkt. w przypadku indeksu WIG20, nie będzie już tak łatwo.
Oczywiście nie można tego wykluczyć, ale istotnym determinantem przyszłego zachowania warszawskiego rynku wydaje się rynek dolara. Każda słabość amerykańskiej waluty pozytywnie przekłada się na rynek surowców, co powoduje napływy kapitału na parkiety rynków wschodzących, w tym GPW. Aby jednak dolar się osłabiał, Rezerwa Federalna musi utrzymywać gołębie stanowisko, o co może już być trudniej, szczególnie że jej członkowie zaczęli sugerować możliwość podwyżki stóp w kwietniu. Z fundamentalnego punktu widzenia najlepszym wsparciem dla byków byłyby wyniki spółek, ale konsekwentnie od kilku kwartałów jest z nimi problem. W właśnie zakończonym sezonie wynikowym nałożyła się na to plaga odpisów, którą zapoczątkowały spółki surowcowe. Ich śladem poszli kolejni emitenci, uważając, że nadszedł dobry czas, by pośród gorszych informacji z innych spółek posprzątać także swoje bilanse. Zresztą również w Europie i USA sezon wynikowy ciężko uznać za udany. W przypadku Wall Street sytuacja jest o tyle godna uwagi, że w trakcie ostatniego podejścia cen akcji, oczekiwania co do tegorocznych zysków spółek nie tylko nie wzrosły, ale nawet lekko się obniżyły.
Wiele więc wskazuje na to, że obserwowane wzrosty mają w większości techniczną naturę i trudno je wiązać z fundamentalnymi czynnikami. Przeszłość oczywiście zna przypadki przedłużania się takiego stanu rzeczy, ale licznie na podobny obrót spraw także teraz, oznaczałoby bardzo optymistyczne podejście. Jako ciekawostkę warto zwrócić uwagę na pojawiające się po dłuższej przerwie przypadki manipulacji wynikami spółek w USA. Był to głośny proceder na początku poprzedniej dekady, który skutkował powstaniem ustawy Sarbanesa-Oxleya. Teraz spółki dużo ryzykują zniekształcając swoje wyniki, więc ponowne pojawienie się tego procederu sugeruje ogromne trudności, by wyniki poprawić w sposób uczciwy.