Spokojniejszy okres długiego weekendu przyniósł istotne doniesienia dotyczące dwóch ważnych ryzyk związanych z polskim rynkiem kapitałowym. Najpierw w piątek ukazała się nieoficjalna informacja o planach rządu na „ostateczne rozwiązanie kwestii OFE”, a z początkiem tego tygodnia tempa nabrała dyskusja odnośnie uregulowania kwestii kredytów walutowych.
Początkowo mogło się wydawać, że rynek dość spokojnie przyjął te doniesienia, ale wiązać to można było z trwaniem dłuższego weekendu rozciągniętego aż do poniedziałku, kiedy z powodu święta w Wielkiej Brytanii i USA cały inwestycyjny świat wyraźnie spowolnił. Od wtorku machina ponownie ruszyła i inwestorzy zagraniczni wyraźnie zaakcentowali swój stosunek do napływających informacji, a ten był oczywiście niekorzystny. Od dawna czekaliśmy na sesję z większym obrotem i pojawiała się ona we wtorek przy spadku indeksu WIG20 o 1,8%. Kolejny dzień był tego konsekwencją ze zniżką o prawie 3%, włączając w to przekroczenie psychologicznego poziomu 1800 pkt. Tym samym zła passa związana z letnim okresem po raz kolejny zaczyna nabierać realnych kształtów.
Najgorsze w tym całym zamieszaniu jest to, że wciąż sprawnie działa efekt negatywnej kuli śnieżnej, kiedy zakończenie jednego niekorzystnego czynnika nie prowadzi do spokoju, gdyż na horyzoncie pojawia się kolejny problem. Dobrą tego ilustracją są wspomniane na początku dwa najważniejsze ryzyka. Dotychczas inwestorzy żyli sprawą kredytów walutowych, która wkroczyła w decydującą fazę z włączeniem się do dyskusji banków poprzez zaprezentowanie propozycji pod auspicjami Związku Banków Polskich. W czerwcu poznać powinniśmy finalną wersję rozwiązania i jakakolwiek by ona nie była, kończyć powinna męczący okres niepewności. Z punktu widzenia inwestorów lepiej szybko poznać wiadomość i wycenić jej wpływ, niż przez dłuższy okres czasu być trzymanym w niepewności. Teraz jednak można powiedzieć, że od lata zacząć się może podobnie nerwowe wyczekiwanie związane z planowanym na sierpień startem przeglądu funkcjonowania systemu emerytalnego. Tym samym wciąż mglista pozostaje wizja ustanowienia klarownego punktu startowego dla krajowego rynku, czyli jasnych, stabilnych i przewidywalnych fundamentów, na których po turbulentnym okresie budować można przyszłą wartość.
Oczywiście niepewność w pewnym sensie wpisana jest w DNA rynku kapitałowego, który nieustannie stara się wyceniać możliwe pozytywne i negatywne wydarzenia. Gorzej, gdy tych drugich jest więcej i tak jak w przypadku OFE dotyczą ram, w oparciu o które od wielu już lat funkcjonuje rynek przy Książęcej.