W 2016 roku wiele inwestorów zidentyfikowało dwa niebezpieczne zjawiska dla światowej gospodarki oraz rynków finansowych. Chodziło o wzrost populizmu na globalnej scenie politycznej oraz nasilający się protekcjonizm, który notabene łatwo powiązać z pierwszym zjawiskiem.
Miniony rok przyniósł zaskakujące uspokojenie w przypadku obu wspomnianych zagrożeń. Przyczyniła się do tego seria dobrze przyjętych wyników wyborów na Starym Kontynencie. Jednakże strukturalne trendy mają to do siebie, że rozwijają się bardzo powoli, ale za to konsekwentnie.
Ostatnie dni bardzo dobitnie to pokazują. Ukryte na wiele miesięcy demony zaczynają bowiem wracać i to z zaskakującą siłą. Wszystko zaczęło się w miniony czwartek, kiedy Donald Trump oświadczył, że zamierza wprowadzić cła na import stali oraz aluminium. Wywołało to niemałe poruszenie, gdyż oznaczało powrót do przedwyborczej protekcjonistycznej retoryki, której tak wiele osób obawiało się jeszcze przed wyborami prezydenckimi w USA. Po wygranej administracja nowego prezydenta skupiła się jednak na innych kwestiach.
Początkowo chciano zlikwidować Obamacare. To się nie udało, więc skoncentrowano uwagę na obniżce podatków, którą przyjęto z końcem minionego roku. W tym roku probiznesowa agenda miała w teorii skoncentrować się na programie pobudzenia inwestycji infrastrukturalnych. Do tego potrzeba jednak pieniędzy, a tych po obniżce podatków w budżecie nie będzie. Nie udaje się również wyraźnie ograniczyć imigracji, nie mówiąc już o wciąż trudnych do zrealizowania planach budowy muru na granicy USA z Meksykiem. W konsekwencji Donald Trump wydaje się wracać do tematu ograniczenia potężnego deficytu handlowego, a cel chce osiągnąć w najgorszy możliwy sposób, czyli poprzez możliwe wojny handlowe.
Po pierwszych perturbacjach na początku tego tygodnia rynki finansowe uspokoiły się, co tłumaczono ogromnym sprzeciwem, jaki wywołał pomysł Trumpa. Uznano go również za negocjacyjną technikę, by wymusić na innych krajach ustępstwa w umowach handlowych. Po wtorkowym odejściu głównego doradcy gospodarczego i orędownika globalizmu Gary’ego Cohna wydaje się jednak, że powrót protekcjonizmu może być realnym zagrożeniem.
Niejako w tle tych wydarzeń miały miejsce wybory parlamentarne we Włoszech, w których najlepszy wynik zdobyły partie populistyczne. Oczywiście włoska polityka ma swoją specyfikę, ale również może sygnalizować, że miniony spokojny rok przyniósł jedynie przerwę, a nie zakończenie niekorzystnych strukturalnych trendów populizmu i protekcjonizmu.
Autor: Łukasz Bugaj