Spadek cen pogłębia się. W październiku br. ceny były niższe o 0,6 proc. niż przed rokiem – podał GUS.
Mimo optymistycznych zapowiedzi niektórych członków Rady Polityki Pieniężnej, że polska gospodarka miała jedynie krótką wakacyjną przerwę, w czasie której nieco wolniej się rozwijała, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w październiku nie potwierdzają tego, bowiem obniżyły się mocniej niż w miesiącach letnich. Zadecydowały o tym przede wszystkim niższe ceny żywności, paliw oraz odzieży i obuwia. Na spadek cen żywności w coraz większym stopniu oddziałuje rosyjskie embargo. Najbardziej potaniały bowiem owoce i mięsa, czyli produkty objęte embargiem. Natomiast nieźle radzą sobie ze sprzedażą producenci warzyw, też objętych rosyjskimi sankcjami, gdyż ich ceny w październiku wzrosły w ujęciu miesiąc do miesiąca.
Jutrzejsze dane o PKB w trzecim kwartale (szybki szacunek) powinny potwierdzić, że mamy do czynienia z nietypową sytuacją – wzrostowi gospodarczemu na poziomie bliskim 3 proc. kolejny miesiąc z rzędu towarzyszy spadek cen. Podobne zjawisko obserwujemy w wielu gospodarkach, w tym także np. w gospodarce chińskiej, gdzie wzrostowi gospodarczemu na poziomie ok. 7 proc. towarzyszy niski jak na takie tempo wzrostu PKB wzrost cen (1,6 proc. w ciągu ostatniego roku), a ceny producentów spadają już prawie od 3 lat.
Deflacja z jednej strony wzmacnia siłę nabywczą Polaków, ale z drugiej zaś stanowi poważny problem dla firm, które ilościowo sprzedają więcej towarów, lecz nie zwiększa to ich przychodów ze sprzedaży , co na pewno wpływa na ich decyzje inwestycyjne. Po 20 listopada powinniśmy otrzymać wyniki finansowe przedsiębiorstw po 3. kwartałach br., które zapewne to potwierdzą. To także problem dla budżetu państwa, ponieważ wpływy z podatku od towarów i usług (VAT) są mniejsze. W tym roku nie zagrozi to wykonaniu założeń budżetowych, ale w przyszłym może być barierą dla wyjścia z procedury nadmiernego deficytu.
Mamy zatem problem. Tym bardziej, że ostatnia prognoza inflacji przygotowana przez NBP wskazuje, że nawet do 2016 roku nie osiągniemy poziomu celu inflacyjnego (2,5 proc.).
To powinno skłonić RPP do podejmowania decyzji dotyczących stóp procentowych nie tylko w oparciu o jednomiesięczny wskaźnik PMI, ale analizę czynników podażowych (ich siły i trwałości), a także identyfikację przyczyn słabości czynników popytowych, które mimo wzrostu wynagrodzeń nie generują najmniejszej nawet presji na wzrost cen.