Poniedziałki zazwyczaj bywają spokojne, ale dziś przed nami cała seria wstępnych odczytów indeksów PMI. Wskaźniki te powinny potwierdzić siłę koniunktury w Eurolandzie, ale jednocześnie przybrać wartości minimalnie niższe niż poprzednio. Euro jest nadal bardzo silne i rynek szybko nie utraci wiary, że Rada Prezesów ECB porzuci optymistyczne spojrzenie na perspektywy inflacji. Z tego względu scenariuszem bazowym pozostaje zbliżenie się przez EUR/USD do szczytu z 2015 roku, który leży przy 1,1720. Siły euro warto szukać jednak przede wszystkim na takich crossach jak EUR/GBP, EUR/AUD, czy EUR/CAD. Wydarzeniem dnia jest spotkanie OPEC z niezrzeszonymi w kartelu krajami wydobywającymi ropę, które w listopadzie sygnowały porozumienie o redukcji produkcji surowca.
W całym tygodniu najciekawszym wydarzeniem będzie posiedzenie FOMC, gdyż w ostatnich tygodniach narosło wiele wątpliwości wokół determinacji Fed do podwyżek stóp procentowych i redukcji sumy bilansowej. Losy dolara mogą zależeć od niezłomności optymizmu władz monetarnych, ale też od pierwszych szacunków PKB USA za II kwartał, które poznamy w piątek. Biorąc pod uwagę, że rynek wycenia mniej niż 50 – proc. prawdopodobieństwo podwyżki w tym roku nie widzimy znacznego pola do pogłębienia słabości dolara. Szczególnie negatywnie postrzegamy perspektywy walut gospodarek wschodzących a w gronie G-10: funta oraz dolara kanadyjskiego i zwłaszcza dolara australijskiego. Skala aprecjacji tych walut nie koresponduje już z fundamentami a w dwóch ostatnich przypadkach istotnym czynnikiem może stać się koniunktura na rynkach towarowych.
Spodziewamy się, że dzisiejsze, petersburskie spotkanie państw OPEC i państw spoza kartelu, które sygnowały porozumienie o ograniczeniu wydobycia przyniesie rozczarowanie. Nie sądzimy by rozwiązano na nim kwestię rosnącej produkcji w Libii i Nigerii, czyli w krajach, na które (ze względu na wydobycie poniżej historycznych norm) nie nałożono limitów. Jeszcze mniejsze są szanse na to, że – zgodnie z ostatnimi plotkami – Arabia Saudyjska zaproponuje jednostronne i dobrowolne zmniejszenie dostaw surowca. Sezonowy spadek zapasów
w miesiącach letnich jest sprawą absolutnie typową. W tym świetle inwestorzy powinni znów swoją uwagę przerzucić na rosnącą aktywność wydobywczą w USA oraz ewidentnie słabsze przestrzeganie zobowiązań z końcówki ubiegłego roku. W takim scenariuszu dolara kanadyjski znajdzie w fazie korekty ostatniego umocnienia, które USD/CAD sprowadziło na długoterminowe maksima tuż powyżej 1,25.
Podobnie: nie uważamy, że ceny rudy żelaza czy miedzi będą kształtować się w tak korzystny dla dolara australijskiego sposób jak dotychczas. W przypadku metali przemysłowych na zniżki trzeba będzie dłużej poczekać, ale są one nieodzowne. Sądzimy, że chińska gospodarka, która zużywa ich więcej niż wszystkie państwa OECD łącznie, w drugiej połowie roku wytraci impet. Mając to na uwadze nie można zapominać, że miedź na wysokich poziomach w większym stopniu stabilizowana była przez zaburzenia dostaw niż siłę popytu. Bliźniaczo wygląda sytuacja rudy żelaza oraz aluminium. Gigantyczny przyrost produkcji w Chinach nie daje podstaw by wierzyć w możliwość przerodzenia się odbicia w długoterminowe trendy. Z tego względu nie liczymy, że kanał cen metali przemysłowych będzie w stanie wspierać dolara australijskiego, który będzie jedną z najwrażliwszych walut w momencie, gdy dolar amerykański zacznie odrabiać straty.
Złoty przed weekendem został mocno przeceniony ze względu na kryzys polityczny wokół reformy sądownictwa. Dziś można spodziewać się stabilizacji siły polskiej waluty, ale spodziewamy się, że maksima siły złotego już za nami i teraz przyjdzie czas na średnioterminowe osłabienie. Pozostajemy negatywnie nastawieni do wszystkich walut emerging markets. Warto odnotować, że europejskie indeksy znalazły się w końcówce tygodnia w głębokiej defensywie. W świetle przytoczonych już argumentów nie widzimy wsparcia w koniunkturze na rynkach towarowych.
Materiał opracował Bartosz Sawicki, Kierownik Departamentu Analiz, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.