Konsumenci w Polsce coraz częściej podejmują decyzje zakupowe w sposób świadomy. Wybierają towary dobrej jakości i zwykle porównują ich ceny w kilku sklepach. Dotyczy to przede wszystkim drogich produktów, których cena może w sposób znaczny różnić się w zależności od sklepu. Do sprawdzania cen najczęściej wybierają Internet, który umożliwia porównanie ofert bez wychodzenia z domu. To samo dotyczy także kredytów czy ubezpieczeń. Okazuje się jednak, że samodzielne obliczanie rat, np. na sprzęt AGD lub sprawdzanie zdolności kredytowej przez Internet może zepsuć zdolność kredytową, a co za tym idzie – zmniejszyć szansę na otrzymanie kredytu w banku.
Kilka wycieczek do banków wystarczy, żeby nie dostać kredytu
Nadal podstawowym źródłem informacji o ofertach kredytów są jednak w Polsce konsultanci w bankach. Udając się do placówki banku z prośbą o przedstawienie warunków kredytu na daną sumę, często jesteśmy proszeni o podanie dokładnych informacji, na podstawie których obliczana jest nasza zdolność kredytowa. Służy to odnalezieniu w BIK-u raportu na temat naszej dotychczasowej historii kredytowej. Znajdują się w nim informacje o spłaconych (lub nie) kredytach, zaciągniętych ratach, systematyczności w ich spłacaniu i… wcześniejszych zapytaniach o kredyt. Na podstawie tych danych przyznawane nam są gwiazdki lub punkty w BIK-u, minimalnie jest ich 192, maksymalnie 631. Jeżeli klient ma ich ponad 500, to zapytania w znaczny sposób nie obniżą jego szans na kredyt – zwykle zapytania zabierają ich ok. 5%. Jeśli jednak nasz wynik jest gorszy, a dotyczy to również osób, które nie zaciągnęły do tej pory żadnego innego kredytu, to może pojawić się problem.
Są także banki, które w ogóle nie biorą pod uwagę punktacji BIK, jeśli liczba zapytań przekroczy ich wewnętrznie ustalony poziom. Wtedy klient mimo wysokiej oceny punktowej otrzyma decyzję negatywną.
– W celu uniknięcia takiej sytuacji, najlepszym sposobem jest budowanie swojej historii kredytowej, poprzez np. zakup towarów na raty. Dzięki temu udowadniamy, że jesteśmy w stanie spłacać kredyt systematycznie i otrzymujemy za to punkty do scoringu w BIK-u. Choć może to dziwić, czysta historia kredytowa nie jest atrakcyjna dla banku, ponieważ nic nie mówi o naszej zdolności do spłaty rat. Druga sprawa to konieczność rozsądnego porównywania ofert z banku – tłumaczy Paweł Mazur z ANG Biznes.
Maksymalnie 3 zapytania w miesiącu
Informacje o zapytaniach kredytowych widnieją w BIK-u do 12 miesięcy, jednak to od banku zależy, ile miesięcy wstecz będzie brał pod uwagę. Zwykle są to 1-3 miesiące, ale zdarza się, że zapytanie nawet sprzed 6 miesięcy przekreśli nasze szanse na kredyt. Dla banków ta kwestia jest ważna z kilku względów. Po pierwsze, dużo zapytań może oznaczać, że klient chce szybko zaciągnąć kredyty w kilku bankach, tak aby informacje o tym nie zdążyły zapisać się w BIK-u (banki przesyłają dane o wzięciu kredytu przez klienta z opóźnieniem). Banki mogą również zastanawiać się, jaka jest przyczyna tak wielu zapytań. Istnieje ryzyko, że z automatu uznają, że klient dostał odmowy w pozostałych bankach, dlatego szuka możliwości dalej. Najlepiej więc nie przekraczać trzech zapytań o kredyt w miesiącu. Nie oznacza to oczywiście, że możemy bez konsekwencji pytać co miesiąc 3 banki o kredyt – to także będzie źle wyglądało w raporcie z BIK-u.
– Jeżeli zależy nam na dokładnym sprawdzeniu warunków kredytu w kilku bankach, to bezpiecznym sposobem będzie udanie się do pośrednika, który dysponuje wieloma ofertami z rynku i podpowie, która będzie dla nas odpowiednia. W tym celu wyciągnie raport z BIK-u tylko raz, co nie popsuje naszego scoringu poprzez odjęcie punktów za zapytania. Należy również pamiętać, że niskie oprocentowanie, to nie jedyny aspekt, który trzeba wziąć pod uwagę przy wyborze kredytu. Być może w rozmowie z pośrednikiem okaże się, że bardziej zależy nam na niskich ratach lub długim okresie spłat – dodaje Paweł Mazur z ANG Biznes.