Państwowa Inspekcja Pracy ma prawo sprawdzić przestrzeganie przepisów BHP oraz legalność zatrudnienia nie tylko u pracodawców. A to oznacza, że uważać musi też przedsiębiorca, który nie ma zarejestrowanych pracowników, a który posiłkuje się dodatkowymi rękoma do pracy na czarno. Inspekcja może zweryfikować stan zatrudnienia bez zapowiedzi.

Dla części przedsiębiorstw wakacje to często gorący okres zwiększonej sprzedaży. Rośnie podaż pracy, szczególnie dorywczej, sezonowej. Chcąc zaoszczędzić i ominąć koszty zatrudnienia, przedsiębiorcy nierzadko oferują pracę na czarno.

Czy gra jest warta świeczki? Jak wynika z art. 24 ustawy o państwowej inspekcji pracy, inspektorzy pracy są uprawnieni do przeprowadzania bez uprzedzenia i o każdej porze dnia i nocy, kontroli przestrzegania przepisów prawa pracy, w szczególności stanu bezpieczeństwa i higieny pracy oraz kontroli w zakresie legalności zatrudnienia i innej pracy zarobkowej. Argumentem przyspieszającym niezapowiedzianą wizytę inspektorów pracy jest jednoczesne występowanie wymienionych wyżej powodów. Przykładowo, na celowniku PIP-u z pewnością mógłby znaleźć się przedsiębiorca prowadzący firmę budowlaną, który nie podpisuje umów z pracownikami pracującymi w niebezpiecznych warunkach na terenie budowy i którym nie wydaje ubrań i kasków ochronnych.

Podczas takiej niespodzianki inspektor pracy może sprawdzić także przestrzeganie przez zatrudniającego obowiązku opłacania składek na Fundusz Pracy czy legalność zatrudniania cudzoziemców (art. 10 ust. 1 pkt 3 i 4 ww. ustawy). Kontrolujący ma prawo m.in. (art. 23 ust 1 ww. ustawy):

  • swobodnie wchodzić do biura, magazynów, hal produkcyjnych kontrolowanego przedsiębiorcy,
  • przeprowadzać oględziny obiektów, pomieszczeń, stanowisk pracy, maszyn i urządzeń oraz przebiegu procesów technologicznych i pracy,
  • żądać przedłożenia akt osobowych i wszelkich dokumentów związanych z wykonywaniem pracy przez pracowników lub osoby świadczące pracę na innej podstawie niż stosunek pracy,
  • sprawdzać tożsamości osób wykonujących pracę lub przebywających na terenie podmiotu kontrolowanego, a także osób korzystających z usług agencji zatrudnienia, przesłuchiwać i żądać oświadczeń w sprawie legalności zatrudnienia lub prowadzenia innej działalności zarobkowej.

 

Konsekwencją dopatrzenia się przez Państwową Inspekcję Pracy nieprawidłowości w wyniku kontroli – np. w przypadku wykazania nielegalnego zatrudnienia – może być m.in. nakaz wypłaty należnego wynagrodzenia, nałożenie grzywny pieniężnej czy też nakaz wstrzymania prac lub działalności.

 

Jednoosobowa działalność i zleceniodawca też

Nieprawdą jest, że inspekcja pracy sprawdza tylko tych przedsiębiorców, którzy legalnie zatrudniają pracowników. Art. 13 pkt 1 ustawy o państwowej inspekcji pracy mówi jasno, że kontroli PIP-u podlegają pracodawcy – a w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz kontroli legalności zatrudnienia także niebędący pracodawcami przedsiębiorcy i inne jednostki organizacyjne – na rzecz których jest świadczona praca przez osoby fizyczne, w tym przez osoby wykonujące na własny rachunek działalność gospodarczą, bez względu na podstawę świadczenia tej pracy.

Za „przysługę” za kratki

Zdarza się, że dorabiający na czarno prosi „zatrudniającego” go o wystawienie fikcyjnego zaświadczenia o zatrudnieniu i zarobkach, tłumacząc, że taka podkładka jest mu potrzebna, żeby np. dostał pożyczkę czy mógł kupić coś na raty. Takie zaświadczenie jest podstawowym elementem ustalenia sytuacji majątkowej ubiegającego się o pożyczę czy zakup na raty.

Warto zachować czujność, gdyż poświadczenie przez pracodawcę faktu zatrudnienia sprzecznego z rzeczywistością jest przestępstwem, za które można trafić za kratki. Zgodnie z art. 271 Kodeksu karnego, osoba uprawniona do wystawiania dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

autorka: Katarzyna Miazek, Tax Care