Krajowy rynek już od dłuższego czasu nie poddaje się globalnym trendom, a środowa sesja była tego kolejnym dowodem. Mowa głównie o największych spółkach, w których inwestorzy zagraniczni w ostatnich miesiącach wyraźnie zmniejszyli swoje zaangażowanie.
Konsekwencją tego zachowania była nie tylko ogólną słabość krajowego segmentu blue chipów, ale również jego rosnącą niezależność względem bazowych rynków otoczenia. Doprowadziło to do sytuacji, kiedy znaczne napływy do funduszy rynków wschodzących przechodziły bez większego echa przy Książęcej. Wyjątkiem od tej reguły było zachowanie segmentu małych i średnich spółek. Fundusze zagraniczne szukające interesujących celów inwestycyjnych zwiększyły bowiem swoje zainteresowanie spółkami średnimi, które korzystały na pozytywnych trendach makroekonomicznych i jednocześnie wolne były od ryzyk regulacyjnych. Tym samym segment blue chipów stał się bardziej niezależny wobec zmian nastrojów na rynkach globalnych niż krajowe średnie spółki.
To pewne odwrócenie zależności praktykowanej wcześniej przez wiele lat, kiedy to indeks WIG20 lepiej reagował na zmiany rynkowego sentymentu niż mniejsze spółki, które z kolei powinny być silnie uzależnione od krajowej kondycji gospodarczej. Aktualny stan rzeczy nie jest więc naturalny i z biegiem czasu powinien ulec zmianie. Zaznaczyć jednak trzeba, że niekoniecznie musi stać się to szybko, gdyż raz stracone zaufane ciężko jest odzyskać. Przykład rynku węgierskiego pokazuje jednak, że „czas leczy rany”. Przykładowo wczoraj po dłuższym okresie posuchy do łask wróciła branża energetyczna, która w Europie od pewnego czasu radzi sobie nieźle, co jednak dotychczas nie przekładało się na wyceny krajowych spółek z tej branży, mimo że zwyżkujące ceny prądu im również będą sprzyjały.
Nieco inaczej wygląda obraz mniejszych podmiotów. Tutaj warto wskazać na informacje z krajowej gospodarki, które konsekwentnie chłodzą wcześniejszy optymizm co do najbliższych kwartałów. Z początkiem roku prognozy mówiły o przyspieszeniu wzrostu w drugim półroczu. Teraz bardziej składają się do stabilizacji. Dane jednak zaczynają sugerować możliwe spowolnienie dynamiki wzrostu PKB poniżej psychologicznej bariery 3%. Wpływ na to ma zapaść w inwestycjach, spowalaniający eksport oraz mniejszy od spodziewanego wzrost konsumpcji. Nakłada się na to wczorajsza rewizja w górę wzrostu PKB za miniony rok z 3,6% do 3,9%. Oznacza to zwiększenie bazy, w stosunku do której ciężej będzie rosnąć w spodziewanym tempie.