Dziś rano USD/JPY kradnie show wybijając się ponad 110 na przeciekach o możliwym luzowaniu ze strony Banku Japonii na posiedzeniu w przyszłym tygodniu. Reszta rynku pozostawała uśpiona w ostatnich godzinach, ale perspektywa dwóch ważnych wydarzeń w najbliższych dniach (Fed, BoJ) może bujać mocniej rynkiem.

Anonimowe źródła związane z Bankiem Japonii (BoJ) mówią o wprowadzeniu ujemnego oprocentowania dla programu pożyczkowego dla banków komercyjnych (teraz 0 proc.), czemu może także towarzyszyć obniżka głównej stopy procentowej (obecnie -0,1 proc.). W ten sposób banki otrzymają tani pieniądz do udzielania kredytów i będą odczuwać mniejszy ból z tytułu obciążeń na depozytach. Jednakże dodatkowe luzowanie BoJ może być trudne do obrony na szczycie G7 w maju, gdyż jest oczywistym, że jego celem jest osłabienie jena. Prezes Kuroda, jeśli zdecyduje się na obniżki stóp procentowych lub rozszerzenie programu QE, będzie starał się uzasadniać decyzje obawami o inflację i oczekiwania inflacyjne, a nawet może użyć za wymówkę ostatnie trzęsienia ziemi w Japonii. Z drugiej strony dzisiejsza plotka może być kontrolowana i ma za zadanie oczyścić rynek walutowy z nagromadzonych długich pozycji w JPY, licząc na to, że rozczarowanie przy status quo BoJ 28 kwietnia nie uderzy pełną siłą. Dziś rano USD/JPY przebija się ponad strefę 110,00/30, co od strony technicznej powinno blokować głębsze spadki kursu (o ile dotrwamy na tych poziomach do końca dnia).

USD/JPY nadgania też przebudzenie USD, gdyż był jedynym kursem, który w czwartek nie zareagował na silne przepływy kupowania dolara, jakie pojawiły się zaraz po zakończeniu konferencji prasowej ECB. Sama konferencja nie wniosła nic nowego, choć Draghi starał się być gołębi i bronił skuteczności narzędzi zapowiedzianych w marcu, ale całkowite pominięcie tematu siły waluty jest wystarczającym argumentem, by jeszcze nie przesiadać się na sprzedaż EUR. Mimo to kupujący EUR/USD mieli ciężki dzień przez niespodziewanie ożywienie USD, które bardziej wynikało z przetasowań w pozycjonowaniu niż z czegokolwiek innego. Silniejszy dolar uderzył wstępnie w ceny surowców, które jednak do końca dnia zdołały się podnieść i dziś wyglądają lepiej, czego jednak nie można powiedzieć o walutach surowcowych (AUD, NZD, CAD). Rynek walutowy zdaje się dobrnął do pewnego punktu przegięcia, gdzie nie jest już w stanie być napędzanym wyłącznie apetytem na ryzyko bez przymykania oka na inne czynniki. Ryzykowną teorią jest, że inwestorzy mogą czuć się niekomfortowo z perspektywą posiedzenia FOMC już za 4 dni, nawet jeśli oczekiwania na jakiekolwiek wzmianki o przybliżaniu się do kolejnej podwyżki są minimalne.

Dziś w kalendarzu mało jest wydarzeń, które mogą generować zmienność. Przed południem indeksy PMI ze strefy euro powinny namalować nieco bardziej optymistyczny obraz aktywności gospodarczej, choć nie oczekujemy wpływu na EUR. Po południu z Kanady dostaniemy sprzedaż detaliczną i CPI. Sprzedaż prawdopodobnie czeka odreagowanie silnego odczytu z poprzedniego miesiąca. Inflacja zejdzie na drugi plan, gdyż w ubiegłym tygodniu Bank Kanady stwierdził, że inflacja postępuje zgodnie z projekcją. Mimo to słabe odczyty mogą przystopować ostatni rajd umocnienia dolara kanadyjskiego.

 

Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.