USD był najsilniejszy w poniedziałek, a zaraz za nim CAD i GBP. Na drugim końcu mamy SEK, NZD i EUR. Do uczestników rynku zaczęło docierać, że jeśli Fed nie podniesie stóp, ktoś inny musi luzować, by „wyrobić” różnicę w polityce monetarnej i osłabić krajową walutę. Kalendarium we wtorek jest ubogie, co sugeruje konsolidację.
Zjazd EUR/USD o 300 pipsów od piątkowych szczytów musi wprawiać w zakłopotanie dolarowych byków, których część skapitulowała po nadzwyczaj gołębim wystąpieniu Janet Yellen po posiedzeniu FOMC. Z drugiej strony zjawisko wojen walutowych nie jest tajemnicą i znajdujemy się w środowisku, gdzie każdy chce mieć słabą walutę. Wiele banków centralnych liczyło, że Fed wykona za nich „brudną robotę”, podniesie stopy i pociągnie USD w górę kosztem innych walut. Fed rozczarował i teraz piłka jest po stronie „konkurencji”. Pierwszy w kolejności jest RBNZ, któremu zostało jeszcze jedno cięcie o 25 pb, by zniwelować całość zeszłorocznych podwyżek.
Prezes ECB Mario Draghi na początku września zasugerował otwartość banku do rozszerzenia programu skupu aktywów i to jest teraz główna siła, która ściąga EUR/USD. SEK obrywa jako druga pochodna luzowania ECB, gdyż Riksbank będzie robił wszystko, by utrzymać EUR/SEK wysoko. Najdalej luzowania jest Bank Anglii, co tłumaczy siłę funta. CAD zaplątał się na górze zestawienia dzięki odbiciu cen ropy naftowej, choć wczorajsze optymistyczne wystąpienie szefa Banku Kanady Poloza, który „czuje się komfortowo” z obecnym poziomem CAD, zdejmuje nieco presji z waluty. Dalej SNB utrzymuje LIBOR poniżej zera, Norges Bank może ciąć stóp już w ten czwartek, o rozszerzeniu QQE Banku Japonii mówi się od dłuższego czasu, a RBA był najwcześniej wskazywanym jako ten, który oczekuje „wyręczenia” od Fed. W skrócie, na dłuższą metę trudno obstawiać przeciwko USD.
Oczywiście po drodze dochodzi psujący powyższe założenia niesforny sentyment rynkowy i wskazania innych klas aktywów, ale wczoraj indeksy akcyjne odbijały, w górę szła ropa naftowa i rentowności obligacji skarbowych USA. To pomogło skupić się na fundamentach i komentarzach przedstawicieli Fed i ECB. Bullard z Fed w St. Louis był jastrzębi jak zwykle i to przypomniało niektórym, że w przyszłym roku będzie on miał prawo głosu. Lockhart z oddziału Fed z Atlanty brzmiał w bardziej wyważony sposób, podtrzymując oczekiwania na start podwyżek do końca roku. Wypowiedzi Coeure, Praeta i Nowotnego z ECB nie wniosły nic nowego i główna uwaga skupia się na jutrzejszym wystąpieniu Mario Draghiego w Parlamencie UE, gdzie możemy otrzymać wskazówki, co bank zamierza zrobić na październikowym posiedzeniu. Do tego czasu mamy tylko kolejne wystąpienie Lockharta (00:30). Wtorkowe kalendarium jest ubogie, gdyż indeksy: cen domów FHFA, Richmond Fed i nastrojów konsumentów KE nie są pozycjami przynoszącymi wahania FX.
Dziś możemy obserwować osłabienie zmienności i handel w konsolidacji, a więcej emocji przyniesie dopiero środowy wysyp indeksów PMI. Najbardziej interesujący jest wskaźnik dla przemysłu Chin (03:45). Powrót indeksu ponad 50 pkt (w sierpniu 47,3, najniżej do 2009 r.) jest mało prawdopodobny, ale jeśli ostatnio na oczekiwania menedżerów miał wpływ pesymizm płynący z rynków finansowych, jutro możemy być świadkami pozytywnego zaskoczenia.