Brutalne ataki terrorystyczne w Paryżu wywołują wzrost awersji do ryzyka przy spadających indeksach giełdowych i zyskującej cenie złota. Ropa naftowa znajduje wsparcie na napięciach geopolitycznych, a reakcja rynku walutowego jest bardziej złożona.
W pierwszych godzinach poweekendowego handlu nastroje wyraźnie nacechowane są ucieczką od ryzykownych aktywów, choć brak jest oznak paniki. Zmienność pozostanie jednak podwyższona trochę dłużej z wyszczególnieniem aktywów europejskich. Indeksy akcji w Europie są pierwsze do wskazania na spadki i będą dyktować nastroje dla reszty klas aktywów. Awersja do ryzyka wesprze ceny złota, które już zyskuje 1,1 proc. Rynek obligacji może dawać mieszane sygnały ze zwiększonym popytem na papiery rządowe USA, ale sprzedażą obligacji państw peryferyjnych Eurolandu. Będące skutkiem zamachów wzmożone naloty bombowe na Syrię podnoszą napięcia geopolityczne w rejonie Bliskiego Wschodu, co zawsze przynosi wzrosty cen ropy naftowej i na chwile zagłusza negatywny wydźwięk fundamentów.
Na rynku walutowym pogorszenie sentymentu oznacza ucieczkę do „bezpiecznych przystani” i wyprzedaż walut ryzykownych. W pierwszej grupie znajdą się JPY, USD i CHF, prawdopodobnie w tej kolejności (spadki na giełdach podsycą zniżki USD/JPY). Po drugiej stronie największe ryzyko leży w walutach surowcowych luźniej związanych z ropą naftową, czyli NZD i AUD. Dowód tego dostaliśmy już kilka godzin temu, kiedy kiwi nie potrafił obronić wstępnych zysków z lepszego od prognoz odczytu sprzedaży detalicznej za III kw. (1,6 proc. vs 1,4 proc.) oraz informacji z Fonterry o podwyższeniu kwot wypłat za mleko dla farmerów.
Trudniejsza sprawa dotyczy EUR. Wprawdzie wydarzenia w Paryżu są wyraźnie negatywne dla waluty (źródło czynnika ryzyka, negatywne implikacje stanu wyjątkowego dla wzrostu PKB) to na przeszkodzie w silniejszych spadkach wartości unijnej waluty stoi już i tak ekstremalna ekspozycja inwestorów w krótkich pozycjach. Zamachy nie mają żadnego przełożenia na politykę monetarną ECB, a ryzyko skoku zmienności na rentownościach europejskich obligacji tylko zwiększa przekonanie o konieczności dodatkowego luzowania. Mimo to strach i panika mogą jeszcze zatrząść rynkami, a wówczas inwestorzy są bardziej skłonni być poza rynkiem, niezależnie jak słuszne są ich pozycje od strony fundamentalnej. Dla spadków EUR/USD i innych crossów z EUR wciąż największym zagrożeniem jest tzw. „short squeeze”, co będzie zniechęcać do ustanawiania świeżych pozycji z większym zapałem sprzedaży dopiero na odbiciach/korektach.
Dane makro schodzą dziś na drugi plan i odczyty inflacji z Eurolandu (11:00), Polski (14:00), NY Empire State z USA (14:30) i produkcja przemysłowa z Kanady (14:30) niewiele zmienią w sytuacji rynkowej. Strach będzie dyktował warunki w krótkim terminie, ale podstawy fundamentalne pozostają bez zmian i to powinno być motywem przewodnim dla handlu w średnim terminie. Dotyczy to także polskiego złotego, który może źle znosić wzrost awersji do ryzyka a powrót do umocnienia może się opóźnić. Jednakże ścieżka dla EUR/PLN finalnie powinna pozostać spadkowa.