Czwartkowe odbicie na Wall Street nie wystarczyło, by wesprzeć sentyment w Azji, gdyż indeks giełdy w Szanghaju dołuje ponad 3 proc. Wtóruje mu ropa naftowa, która traci 1 USD i wraca na 12-letnie dołki. Na FX USD ponownie cofa się względem JPY i EUR, ale dominuje nad walutami surowcowymi. Złoty pozostaje pod presją z EUR/PLN ponad 4,39.
Z apetytem na ryzyko na rynku jest lepiej, niż tydzień temu, jednak w dalszym ciągu nie widać przekonania, że najgorsze już za nami. W obawie, że za rogiem czeka kolejna bolesna niespodzianka, w schemacie handlu Europa-USA-Azja brak jest ciągłości podtrzymania pozytywnego sentymentu. Po wzrostach S&P500 o prawie 1,5 proc. Shanghai Composite przynosi ponad trzyprocentowe spadki. Słabsze dane z Chin o nowych kredytach (w grudniu 597 mld CNY, prog. 700 mld CNY) są podawane jako jeden z powodów pogorszenia nastrojów, jednak powrót spadków cen ropy naftowej wydaje się rozsądniejszym uzasadnieniem. Inwestorzy pozostają ostrożni, choć każdy kolejny dzień bez „negatywnej niespodzianki” przybliża rynki do odbicia. Fakt, że Shanghai Composite i S&P500 zatrzymały się przed sierpniowymi minimami daje nadzieje, że sentyment wkrótce się poprawi.
EUR/USD wędruje w tą i z powrotem między 1,08 i 1,0950 bujany zmianami nastawienia inwestorów do ryzyka, choć jego przyszłość coraz bardziej widziana jest na niższych poziomach. Opublikowane wczoraj zapiski z grudniowego posiedzenia ECB wskazały, że wówczas bank nie powiedział ostatniego słowa, gdyż część członków była za głębszym luzowaniem monetarnym. Część była przeciwna jakiejkolwiek formie dodatkowego luzowania, ale trudno oczekiwać, by ich upór był nadal silny w obliczu spadków cen ropy naftowej dociskających inflację w strefie euro. Na ruch w przyszłym tygodniu jeszcze za wcześnie i ECB raczej poczeka na marcowe prognozy, ale i tak konferencja prasowa prezesa Draghiego zapowiada się interesująco. Wracając do EUR, na razie będzie silnie uzależnione od rynkowego sentymentu, znajdując wsparcie w okresach wzrostu awersji do ryzyka, ale gdy nadejdzie stabilizacja, wyższe jest ryzyko nasilenia się presji deprecjacyjnej.
Czwartek był fatalnym dniem dla złotego, który był najsłabszą walutą spośród wszystkich walut rynków wschodzących. Podwyższone ryzyko polityczne działa jako katalizator wyprzedaży złotego w okresie nerwowej sytuacji a rynkach zewnętrznych. Co jednak ciekawe, słabość polskich aktywów ogranicza się tylko do złotego, gdyż rynek długu zachowuje stabilność. To sugeruje, że w zmianach wartości złotego jest więcej szukania krótkoterminowej okazji niż fundamentalnej zmiany nastawienia inwestorów. Dodatkowym pretekstem do wyciągnięcia EUR/PLN pod 4,40 stały się spekulacje, że dziś agencja ratingowa S&P może obniżyć perspektywę ratingu Polski z pozytywnej do neutralnej w związku z pogorszeniem perspektyw gospodarczych po zmianie władzy. Sądzimy, że ryzyko takiej decyzji jest niskie, co może dać złotemu rajd ulgi na koniec tygodnia. Mimo to mocniejsze zejście pod 4,35 pozostaje na łasce poprawy globalnego sentymentu.
W kalendarzu na zakończenie tygodnia dominują publikacje z USA. Dane o sprzedaży detalicznej (14:30) rzucą więcej światła na to, jak okres świąteczny i cieplejsza pogoda przełożyły się na wzrost wydatków konsumpcyjnych. Sprzedaż bazowa (wchodząca do wyliczeń PKB) ma kontynuować solidny wzrost o 0,3 proc. m/m po 0,6 proc. w listopadzie. Indeks Uniwersytetu Michigan (16:00, prog. 92,9) pomoże ocenić, na ile zawirowania wokół Chin uderzyły w zaufanie amerykańskich gospodarstw domowych. Szef oddziału Fed w Nowym Jorku William Dudley (gołąb) będzie przemawiał o 15:00. Jak na razie większość przedstawicieli Fed bagatelizuje sprawę Chin i podtrzymuje oczekiwania na 3-4 podwyżki w tym roku.