Tryb awersji do ryzyka przejął stery na rynkach finansowych spychając niżej indeksy giełdowe i waluty surowcowe. Dziś AUD próbuje się bronić wsparty stanowiskiem RBA. Ostrzeżenie Polski przez agencję Moody’s nie powinno być zaskoczeniem, ale przypomina, że w czynnikach ryzyka dla złotego nie brakuje tych negatywnych, które w ostatnich tygodniach pozostawały uśpione.

Wczoraj złoty nie przejął się ostrzeżeniem od agencji ratingowej Moody’s, która zasygnalizowała „podwyższone ryzyko polityczne” związane z zamieszaniem wokół Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem agencji, ponieważ obecnie konsekwencje sporu „pozostają niejasne”, „kryzys konstytucyjny i towarzyszący mu wzrost krajowego ryzyka politycznego mogą wpłynąć na atrakcyjność Polski dla zagranicznych inwestorów”. Mimo to po szokującej decyzji S&P w styczniu rynek już wówczas nastawił się na podobne decyzje innych agencji ratingowych. Uważamy, że podczas rewizji ratingu Polski przez Moody’s 13 maja agencja utrzyma ocenę kredytową na poziomie A2, jednak wczorajszy komentarz może być przygotowaniem gruntu pod obniżenie perspektyw do negatywnej z neutralnej. Ponieważ taki scenariusz jest już zdyskontowany, wpływ decyzji na złotego i polskie aktywa powinien być ograniczony. Z drugiej strony przy pogorszającym się sentymencie na rynkach zewnętrznych, ostrzeżenie od Moody’s może posłużyć jako zachęta do realizacji zysków z ostatniej fali aprecjacji złotego, zatem potencjał dalszego umocnienia w krótkim terminie zaczyna topnieć.

Bank Rezerwy Australii zgodnie z oczekiwaniami utrzymał główną stopę procentową na 2 proc., ale uwaga skupiła się na komunikacie, który zawiódł tych, którzy liczyli na podkreślenie obaw o ostatnią siłę waluty. Tymczasem RBA ograniczył się do stwierdzenia, że „aprecjacja AUD może skomplikować procesy dostosowawcze gospodarki”. Poza tym komunikat był dość optymistyczny w kontekście sytuacji ekonomicznej w kraju i oceny sytuacji na rynkach finansowych. Z dzisiejszego stanowiska banku nie wynika ani otwartość do prędkiego obniżania stóp procentowych (choć nastawienie pozostało lekko gołębie), ani determinacja do wpłynięcia na kurs AUD. To zdejmuje z waluty potencjalny czynnik ryzyka i podkreśla jej atrakcyjność w grupie G10, biorą pod uwagę dobre fundamenty gospodarcze i relatywnie wysokie oprocentowanie. Wprawdzie to może nie wystarczyć, by znacząco podbić AUD/USD przy obecnym klimacie podwyższonej awersji do ryzyka i spadających cenach surowców, ale stanowisko RBA jest niemal całkowitym przeciwieństwem Banku Rezerwy Nowej Zelandii (zaskakująca obniżka w marcu, silne obawy o siłę NZD), zatem lokalna dywergencja może ciągnąć AUD/NZD jeszcze wyżej.

Wtorkowy kalendarz zdominowały odczyt PMI/ISM dla sektora usługowego. Na uwagę zasługują dane z Wielkiej Brytanii i USA. W pierwszym przypadku sektor usługowy odpowiada za 75 proc. gospodarki i spodziewany silny odczyt może zaburzyć odnowioną dziś sprzedaż funta. W USA udział sektora usługowego jest nawet wyższy, ale chociażby piątkowe notowania pokazały, że USD ma problemy z wykorzystaniem dobrych danych makro. Poza tym drugi plan tworzą PMI i sprzedaż detaliczna z Eurolandu, produkcja przemysłowa ze Szwecji i bilans handlowy z USA i Kanady. Uwagę przykuje też aukcja mleka z Nowej Zelandii. Ostatnim razem ceny z aukcji niespodziewanie spadły pomimo wzrostu wartości kontraktów na rynku terminowym, więc teoretycznie jest pole do nadgonienia, ale dalsza bierność będzie negatywnym sygnałem dla NZD.

 

Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.