Dane o PKB z USA ostatecznie były na swój sposób kłopotliwe w interpretacji, hamując rajd USD, który musi poczekać na kolejne dane z gospodarki. Mimo to trend pozostaje niezachwiany, ale dziś mamy koniec tygodnia i miesiąca jednocześnie, co zawsze nosi ze sobą potencjał do pobudzenia zmienności.
PKB USA w drugim kwartale wprawdzie wzrosło mniej niż oczekiwano (2,3 proc. vs 2,5 proc.), ale rewizja +0,8 pkt proc. dynamiki z pierwszego kwartału była solidną rekompensatą. Zamieszanie wprowadziły rewizję danych za lata 2012-2014 (związane z korektą czynników sezonowych i udoskonaleniem procedur estymacji), gdzie wzrost został skorygowany w dół do średniorocznego 2,1 proc. z 2,4 proc. Zatem absolutna wartość PKB USA jest niższa niż sądzono, to jednak dla Fed powinno być istotniejsze tempo przyspieszenia ożywienia i wymazanie koszmaru w postaci zapaści z pierwszego kwartału. To właśnie otrzymaliśmy w danych, gdyż wzrost w drugim kwartale wynikał z ożywienia wydatków konsumpcyjnych i eksportu. Pewne zakłopotanie jednak pozostało i inwestorzy wstrzymali się w silniejszym dyskontowaniu wrześniowej podwyżki Fed. Niska płynność oraz schyłek miesiąca mogły odgrywać istotną rolę w ograniczeniu reakcji dolara. Rynek stopy procentowej także pozostaje spokojny – od początku tygodnia prawdopodobieństwo pierwszej podwyżki za 7 tygodni wzrosło z 44 proc. do 48 proc. Kluczowy pozostaje rynek pracy, o stanie którego więcej będziemy wiedzieć po raporcie o zatrudnieniu publikowanym za tydzień.
Podtrzymujemy zdanie, że warunki okołorynkowe przemawiają za zainicjowaniem aprecjacji USD, jednakże potrzeba będzie większej ilości jednoznacznie pozytywnych danych makro z USA, by wzmocnić przekonanie inwestorów o wrześniowej podwyżce Fed. EUR/USD wciąż pozostaje najbardziej niewygodnym miejsce do wyrażenia prodolarowego nastawienia przy ostatnich wiadomościach od odstąpieniu MFW od udziału w trzecim pakiecie ratunkowym dla Grecji, do czasu aż dług publiczny kraju nie będzie zrównoważony w średnim terminie. Podczas gdy na papierze jest to negatywna informacja dla euro, to podbija także zmienność i wywiera presję spadkową na indeksy giełdowe w Europie, a to w ostatnim czasie bywa pozytywnie skorelowane z unijną walutą.
Możliwy jest większy ruch na USD/JPY po tym, jak Reuters doniósł dziś rano, cytując źródła z Banku Japonii, że prezes BoJ Kuroda nie miał intencji do zatrzymania wzrostów USD/JPY pod 125, kiedy w czerwcu stwierdził, że realny efektywny kurs jena jest „bardzo nisko”. Od tego czasu rynek spekulował o tzw. „linii Kurody”, co zniechęcało inwestorów do kontynuowania kupna USD/JPY, im kurs był bliżej 125. Przy poprawiającemu się sentymentowi względem USD, niewykluczone, że wkrótce zaatakujemy wspomniana barierę.
W piątek kalendarium otwiera inflacja HICP że strefy euro za lipiec (11:00), gdzie oczekuje się stabilizacji wskaźnika ogólnego i bazowego na czerwcowym poziomie. Po południu z USA ważny może być indeks kosztów zatrudnienia (14:30), gdyż akceleracja wynagrodzeń wzmocni pewność Fed, że gospodarka jest blisko pełnego wykorzystania środków wytwórczych i przyniesie wzrost inflacji w kierunku celu 2 proc. Indeks Chicago PMI (15:45) pomoże ocenić stan koniunktury, a indeks Uniwersytetu Michigan (16:00) rzuci więcej światła na nastroje konsumentów. Dla CAD w centrum uwagi będzie PKB z Kanady za maj (14:30). Rynek oczekuje płaskiego odczytu, choć biorąc pod uwagę rewizję prognoz Banku Kanady do -0,5 proc. za II kwartał, możliwe jest negatywne zaskoczenie do -0,2 proc. m/m w dzisiejszym odczycie.