Lael Brainard z Fed uderzyła w gołębie tony i przygasiła zapał tych inwestorów, którzy oczekiwali zmian na polu stóp procentowych w przyszłym tygodniu. Jednak sentyment na rynkach się poprawił, a przynajmniej uspokoił, choć niepewność w odniesieniu do globalnego krajobrazu polityki monetarnej pozostaje wysoka.
Na parę godzin przed startem okresu zamkniętego dla wypowiedzi członków FOMC, Lael Brainard z zarządu Fed potwierdziła, przed czym ostrzegaliśmy – jej nastawienie jest gołębie i nie było podstaw, by nagle jej poglądy miały się odmienić. Jej zdaniem konieczna jest ostrożność w podnoszeniu stóp procentowych, gdyż proces ten wiąże się z ryzykami. Dodała, że tempo dostosowania polityki pieniężnej w kierunku neutralnej stopy procentowej może być relatywnie skromniejsze niż wcześniej sądzono, a także podkreśliła, że inflacja w USA pozostaje „istotnie poniżej celu 2 proc.”. Komentarze Brainard stoją w kontrze z dominującymi ostatnio jastrzębimi wypowiedziami innych członków FOMC i pokazują, że Komitet nie jest jednomyślny w odniesieniu do ścieżki stóp procentowych. Podtrzymujemy zdanie, że wrzesień nie przyniesie podwyżki i Fed poczeka z decyzją do grudnia. Rynek stopniowo też traci nadzieję, gdyż rynkowa wycena prawdopodobieństwa podwyżki za tydzień spadła z 30 proc. do 22 proc.
Przeciwwaga ze strony Brainard pomogła uspokoić nastroje na rynkach finansowych. Wall Street zaliczyło zdrowe odbicie, negując dwie trzecie piątkowych spadków. USD na początku reagował negatywnie, ale finalnie straty były ograniczone. Nawet po stronie amerykańskiego rynku długu reakcja była dość skromna – rentowności obligacji 10-letnich spadły tylko 3 pb do 1,66 proc. w porównaniu do rajdu prawie 10 pb od piątkowego dołka. Ta asymetria w reakcji mów nam, że mimo pogrzebania szans na podwyżkę Fed, inwestorzy nie spieszą się do powrotu do aktywnego handlu. Piątkowa panika to nie tylko wątpliwości odnośnie zwrotu w polityce Fed, ale także pytania dotyczące przyszłości ECB i Banku Japonii, gdzie coraz głośniej mówi się o bezowocności dalszej ekspansji monetarnej. Pod tym kątem możliwe jest, że za tydzień to nie posiedzenie Fed będzie skupiać uwagę, ale właśnie decyzja Banki Japonii (obie 21 września).
Z perspektywy rynku walutowego niepewność jest karmą dla awersji do ryzyka, zatem odreagowanie przeceny przez waluty rynków wschodzących i surowcowe może przebiegać nierówno z większym wpływem czynników lokalnych. Systematycznie słabnięcie jastrzębich oczekiwań przed przyszłotygodniowym posiedzeniem FOMC w kolejnych dniach może wywierać presję na pozycję USD względem EUR i JPY.
Dziś w kalendarzu za nami już dane o aktywności z Chin z lepszymi odczytami sierpniowej produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, choć nie zmieniają one ogólne obrazu stanu gospodarki. Następne są dane o inflacji CPI ze Szwecji, gdzie słabszy odczyt (prog. 1,5 proc. r/r) może zacząć skłaniać Riksbank do przemyślenia ich pasywnego nastawienia. Inflacja z Wielkiej Brytanii może już pokazywać pierwsze efekty tąpnięcia wartości funta po czerwcowym referendum, ale to żadem powód, by wzmacniać optymizm w stosunku do gospodarki. Mimo to przynajmniej wstępna reakcja GBP może być zauważalna, choć w odniesieniu do pozostałych wydarzeń w dalszej części tygodnia (dane z rynku pracy, sprzedaż detaliczna, decyzja Banku Anglii) widzimy ryzyko negatywnych impulsów. W niemieckim raporcie ZEW powinniśmy zobaczyć niewielki wzrost oceny perspektywy, ale ostatnie miesiące pokazują, że rynek coraz mniej reaguje na publikacje z Eurolandu. Po południu saldo rachunku bieżącego i inflacja bazowa z Polski nie powinny ruszyć rynkiem złotego. Przy defensywnych nastrojach w otoczeniu zewnętrznym trudno będzie o zaobserwowanie odbicia złotego.