Rynek akcji z Azji przynosi ochłodzenie nastrojów, ale FX pozostaje zamknięty w wąskich przedziałach wahań. Względnie bogaty w wydarzenia tydzień zmierza ku końcowi, przynosząc pierwsze miarodajne informacje o efektach Brexitu.
Wygląda na to, że łatwa część handlu na rynku jena dobiegła końca, kiedy wczoraj rynek został storpedowany wypowiedzią prezesa BoJ. W wywiadzie dla radia BBC 4 prezes Kuroda stwierdził, że nie ma potrzeby, ani możliwości wprowadzenia „helicopter money” (tj. bezpośredniego zastrzyku kapitału do strefy realnej przez bank centralny). Stwierdzenie było szokiem biorąc pod uwagę, na co nastawiał się rynek od ostatniego tygodnia. USD/JPY został zrzucony 200 pipsów, za nim się nie okazało, że wywiad z Kurodą był przeprowadzony w połowie czerwca, a zatem przed brytyjskim referendum i przed urealnieniem zagrożenia w postaci złamania poziomu 100 na USD/JPY. Po sprostowaniu USD/JPY częściowo odreagował spadki, ale mleko się rozlało i prysł efekt euforycznej sprzedaży jena. Choć japońskie media podsycały dziś spekulacje, że rządowy pakiet fiskalny razem z rządowymi gwarancjami może sięgnąć nawet 20-30 bln JPY, inwestorzy będą teraz ostrożniejszy w gonieniu wzrostów USD/JPY. W przyszłym tygodniu mamy posiedzenie Banku Japonii, gdzie luzowanie monetarne wcale nie jest przesadzone. Kuroda i spółka doskonale wiedzą, że jeśli ekspansja ma mieć trwały efekt osłabiający na jena, muszą uderzyć we współpracy z rządem. Ale premier Abe trzyma się planu wdrażania pakietu fiskalnego od września. Wprawdzie może go zaprezentować już za tydzień, ale jeśli tego nie zrobi, władze Japonii ryzykują rozczarowanie inwestorów i dołowanie USD/JPY.
Dzisiejsza publikacja indeksów PMI z Wielkiej Brytanii będzie pierwszą oceną kondycji biznesu w reakcji na głosowanie ws. Brexitu. Jednocześnie odczyty mogą być kluczowe dla Banku Anglii, gdyż mogą przesądzać o skali (o ile w ogóle) luzowania polityki w sierpniu. BoE w lipcowym komunikacie technicznie już zapowiedział cięcie stopy procentowej z prawdopodobnym rozszerzeniem QE, ale podjęcie takiej decyzji może zostać utrudnione, jeśli dane pozostaną nienaznaczone skazą Brexitu. Pesymizm brytyjskich przedsiębiorców wydaje się przesądzony, ale skala spadków indeksów koniunktury może nie być drastyczna biorąc pod uwagę, że ankiety PMI zostały przeprowadzone między 13 a 22 lipca, kiedy wstępny szok zdołał przeminąć. Dziś wyniki bliższe 47 powinny dać zielone światło dla luzowania BoE i funt powinien tracić. Wyniki bliżej 50 i BoE może zacząć się zastanawiać nad reakcją. Wątpliwość wkradnie się także na rynek FX i przy oczekiwaniach na cięcie w sierpniu na poziomie 80 proc. zbicie ich do 50:50 może obrócić GBP/USD do 1,34.
Podobne rozterki towarzyszą odczytom PMI z Eurolandu, choć tutaj są większe szanse, że przedsiębiorcy widzą przyszłość w mniej mrocznych barwach. Mimo to dużo słabsze dane będą wspierać oczekiwania na ruch ECB we wrześniu i mogą otworzyć drogę do ponownego zejścia EUR/USD pod 1,10. Po południu wokół danych o inflacji CPI i sprzedaży detalicznej z Kanady przeważają ryzyka negatywne, gdyż silna sprzedaż w kwietniu podnosi ryzyko korekcyjnego równania do trendu w maju. Przy słabej postawie ropy naftowej podtrzymujemy pesymizm względem CAD. Wreszcie PMI dla przemysłu z USA jest trzeciorzędną publikacją, która nie powinna wzruszyć USD.