We wtorek nie powtórzył się pogrom na chińskim rynku akcji, choć nie bez pomocy lokalnych władz. Na rynku walutowym ucieczka do bezpiecznych przystani została zatrzymana, ale silnie powiązany z sytuacją w Chinach AUD dalej pozostaje pod presją. W lepszych nastrojach wystartował handel na giełdach w Europie. Na euro ciążą natomiast pogarszające się perspektywy inflacji.
EUR/USD zakończył poniedziałek spadkiem, mimo że korelacja z rynkiem akcji sugerowałaby wyższe poziomy. Jednak klasyczne zależności rynkowe zostały zaburzone przez słaby odczyt grudniowej inflacji HICP z Niemiec, gdzie wskaźnik roczny spadł do 0,2 proc. z 0,3 proc. przy prognozie 0,4 proc. Ponieważ słabość presji cenowej nie wynikała wyłącznie z komponentu związanego z cenami energii i paliw, otrzymaliśmy kolejny argument, że przedstawione miesiąc temu przez ECB prognozy powrotu inflacji bazowej do celu (2 proc.) mogą być nazbyt optymistyczne. Kilkukrotnie już wskazywaliśmy na takie ryzyko i teraz coraz bardziej jesteśmy przekonani, że bank w marcu dokona kolejnej obniżki stopy depozytowej. Budowanie oczekiwań pod to zdarzenie będzie silnym motorem słabości euro w pierwszym kwartale, pod warunkiem, że ogólny sentyment rynkowy nie będzie nasilał redukcji carry trade i powrotu kapitału do Eurolandu. Wzrostowy początek handlu na rynku akcji w Europie sugeruje, że inwestorzy próbują się otrząsnąć z negatywnego wpływu sytuacji w Chinach, która w duży stopniu jest potęgowana przez problemy systemowe tego rynku.
Przy ostudzeniu emocji fundamenty powoli zaczynają odgrywać silniejszą rolę. USD znalazł wsparcie w poniedziałkowym komentarzu szefa Fed z San Francisco Williamsa, według którego warunki makroekonomiczne w USA są składnikami przemawiającymi za 3-5 podwyżkami w 2016 r. Dotąd inwestorzy debatowali miedzy dwiema a czterema podwyżkami, więc słowa Williamsa przechylają szalę na rzecz agresywniejszej normalizacji Fed, nawet jeśli szef oddziału z SF w tym roku nie ma prawa głosu. Dyskontowanie dywergencji w polityce monetarnej głównych banków centralnych ma sens, jeśli znajdzie podparcie w danych. Opublikowany wczoraj grudniowy ISM dla przemysłu osunął się dalej pod 50 pkt, jednak siał gospodarki i zdolność do generowania nowych miejsc pracy leży przede wszystkim w sektorze usługowym, gdzie ISM jest na zdrowym poziomie 55,9 (odczyt jutro). Kluczem dla krótkoterminowej kondycji USD będzie jednak piątkowy raport z rynku pracy.
Złoty nie ma dobrego otwarcia roku, a EUR/PLN kontynuuje wzrosty już pod 4,31. Napięta sytuacja na rynkach zewnętrznych podsyca awersję do ryzyka, co ciąży na całym segmencie rynków wschodzących. Dodatkowo nieobecność krajowych inwestorów w środę z powodu święta potęguje obawy o potencjalne mocniejsze osłabienie złotego. Polska waluta lubi spokój i tylko wtedy znajduje grono wielbicieli. W średnim terminie jest sporo powodów, by widzieć EUR/PLN bliżej 4,15, ale w międzyczasie jeszcze jedna wizyta w okolicach grudniowych szczytów (4,37) nie jest wykluczona.