Pozytywny ton rynkowego sentymentu nieco przygasł w okołoweekendowym handlu, ale to bardziej ostrożne przygotowywanie się na wydarzenia kolejnych dni, niż zapowiedź głębszego odwrotu. Jen jest silniejszy, dolar amerykański słabszy, akcje są niżej, traci ropa naftowa. Złoty na razie jest stabilny po piątkowej przecenie.
Poniedziałkowy kalendarz otwierają odczyty stopy bezrobocia ze Szwecji i Polski za marzec, ale SEK i PLN powinny pozostać neutralne wobec wskazań poprawy sytuacji na rynku pracy. Od indeksu Ifo z Niemiec oczekuje się skromnej poprawy po stronie przyszłych oczekiwań, ale to potencjalny spadek subindeksu oceny bieżącej może mieć większy wpływ na EUR. Po południu sprzedaż nowych domów z USA ma wzrosnąć w marcu o 1,6 proc. m/m, a po dobrym wyniku sprzedaży na rynku wtórnym ryzyka są po stronie pozytywnego zaskoczenia.
Rynki finansowe mają za sobą trzy tygodnie utrzymywania apetytu na ryzyko i po ostatnich przełamaniach ważnych poziomów technicznych potencjał do kontynuacji jest spory. Przeszkody jednak pozostają, a w tym tygodniu zalicza się do nich Fed i Bank Japonii. Rynek jena już się ożywił wraz z piątkowymi rewelacjami o możliwej zapowiedzi przez BoJ ujemnego oprocentowania dla pożyczek dla banków. Sądzimy, że jeszcze za wcześnie na decyzję o kolejnych obniżkach (po styczniowym cięciu), a będące także przedmiotem spekulacji zwiększenie skupu ETF lub obligacji skarbowych będzie odebrane jako oznaka niemocy banku centralnego. Stąd samo posiedzenie stwarza ryzyko powrotu siły JPY, ale może to być ostatni taki zryw przed powrotem do średnioterminowej słabości.
W przypadku FOMC oczekujemy utrzymania stóp procentowych bez zmian, zakładając kolejną podwyżkę w czerwcu, ale w komunikacie nie liczymy na żadne bezpośrednie sygnały otwierające drogę do ruchu na kolejnym posiedzeniu. FOMC prawdopodobnie będzie skłonny poczekać na więcej pozytywnych sygnałów z gospodarki i dowodów trwałości poprawy globalnej sytuacji ekonomiczno-finansowej. Takie stanowisko nie pomoże USD, ale biorąc pod uwagę, że inwestorzy w znaczącym stopniu ograniczyli już długie pozycje w dolarze, beznamiętny komunikat nie powinien też zaszkodzić walucie.
Miłością inwestorów nie jest darzony polski złoty, który w tym miesiącu jest najsłabszą walutą rynków wschodzących. Głównym powodem osłabienia złotego jest realizacja zysków z pozycji zawieranych jeszcze w lutym, kiedy inwestorzy widzieli okazję w kupowaniu PLN po osłabieniu związanym z zaskakującą obniżką ratingu przez agencję S&P. Ale złoty ma dodatkowy problem wynikający z obecnego klimatu rynkowego, kiedy inwestorzy starają się „wycisnąć” jak najwięcej z rajdu ryzykownych aktywów, nie oglądając się zbytnio na fundamenty. W „normalnych czasach” rentowności polskich obligacji są atrakcyjną alternatywą dla kapitału uciekającego spod wpływu ekspansywnej polityki ECB. Jednak teraz, kiedy sentyment wspiera wszystkie ryzykowne aktywa, stopy zwrotu z polskich obligacji są co najmniej 6 pkt proc. niższe od oprocentowania podobnych papierów z Turcji lub Brazylii. Słabość złotego odzwierciedla przesiadkę inwestorów na bardziej ryzykowne rynki.