Szefowa Banku Centralnego Rosji Elvira Nabiullina na pewno nie spodziewała się takiej reakcji rynku walutowego na decyzję Banku podjętą na nadzwyczajnym posiedzeniu w nocy z poniedziałku na wtorek. Bank, odpowiadając na gwałtowne osłabienie rubla względem dolara i euro, po raz kolejny podniósł stopy procentowe, tym razem bardzo zdecydowanie – główną stopę procentową z 10,5 do 17%. To jednak starczyło tylko na chwilowe umocnienie rosyjskiej waluty. Zmienność wzrosła drastycznie, a podczas wtorkowej sesji panika sięgała zenitu.
Silną, dwucyfrową przecenę zaliczył indeks RTS, i to drugi dzień z rzędu, kurs EUR/RUB zbliżał się do poziomu 100, a USD/RUB zanotował kurs 79,3, co oznacza 20-procentową deprecjację rubla tylko jednego dnia. W okresie ostatniego miesiąca rubel stracił na wartości do dolara blisko 2/3. Tak dynamicznej przeceny waluty Rosja nie obserwowała nawet w okresie kryzysu finansowego. Tymczasem Bankowi Centralnemu Rosji kończą się powoli rynkowe środki do obrony waluty. Wyprzedawanie dużych rezerw walutowych zaczęło być drogą donikąd, bowiem odpływy kapitału są zbyt duże. Zachęcenie wysokimi stopami procentowymi przyniosło efekt odwrotny od spodziewanego. Chociaż realnie są one obecnie wysokie, już wkrótce przy tym tempie podwyżek cen i utraty wartości rubla, wysokie lokaty może zżerać inflacja.
Rubel traci z kilku powodów. Z jednej strony jest walutą mocno surowcową, a ostatnie miesiące to konsekwentny spadek cen ropy naftowej – najważniejszego eksportowego surowca Rosji. Do tego dochodzi problem sankcji gospodarczych i ogólnej utraty zaufania do rosyjskiego rynku. Zaliczająca się do grona rynków wschodzących Rosja jest mocno wrażliwa na wszelkiego rodzaju kryzysy zaufania, a taki niewątpliwie nastąpił wraz ze wzrostem ryzyka geopolitycznego. Pieniądze nie lubią szumu i niepewności, a to właśnie oferuje bieżąca sytuacja polityczna w Rosji. Jeżeli w reakcji na tak zdecydowaną podwyżkę stóp procentowych przez Bank Centralny Rosji następuje skokowe osłabienie waluty to może to oznaczać jedno – brak wiary kapitału w ustabilizowanie sytuacji ekonomicznej i politycznej. Decyzję potraktowano jako możliwość ucieczki. Sam ruch można było też uznać za desperacką próbę obrony wartości waluty, a tym samym zapobieżeniu jeszcze wyższej inflacji. Skala ostatniego osłabienia się rubla sugerować może nawet, że dyskontowany jest scenariusz bardzo głębokiej recesji. Przy wysokiej inflacji i koniecznej do tego jastrzębiej polityce bankierów centralnych nie pozostaje zbyt wiele miejsca ani sposobów do stymulowania słabnącej gospodarki.
Największym problemem Rosji jest teraz słabnąca siła nabywcza konsumentów i ich ogólny strach o sytuację ekonomiczną, hamujący skłonność do konsumpcji. Dla przedsiębiorstw z kolei problemem są kredyty walutowe (głównie w euro i dolarach), których wartość wyrażona w rublach gwałtownie rośnie. Przy zamknięciu Rosji na rynek europejski, pozostawałoby im liczyć głównie na chłonny rynek wewnętrzny, ale w dzisiejszej sytuacji nie będzie on wsparciem. Rośnie też wycena ryzyka bankructwa Rosji odzwierciedlona poziomami CDS-ów, która jest już wyższa niż w apogeum europejskiego kryzysu zadłużenia. Można się zastanowić, co jeszcze pozostaje rosyjskim bankierom centralnym, bo ich konwencjonalne argumenty szybko się wyczerpują. Być może kolejnym ruchem będzie wprowadzenie kontroli ruchów kapitałowych, czyli np. wprowadzenie limitów wypłat z rachunków itp., tak aby Rosjanie masowo nie zamieniali rubli na dolary czy euro.