Koronawirus może wpłynąć na polski PKB. Teraz gospodarka zwalnia, ale łagodnie. Wbrew obawom odnotowujemy dodatnią dynamikę PKB kwartał do kwartału.
PKB na plus
Jak podaje w dzisiejszym komunikacie GUS, nieodsezonowana dynamika realnego PKB w IV kwartale 2019 wyniosła 3,2% r/r (przy 4,9% przed rokiem). W porównaniu do połowy lutego, GUS znacznie skorygował wynik, o 0,2 pkt proc. in plus. Dzięki korekcie i zaokrągleniom dynamika roczna za 2019 rok jest wyższa niż 2,8%, a więc wbrew obawom odnotowujemy dodatnią dynamikę kwartał do kwartału.
Struktura wyników jest daleka od hurraoptymizmu. Dynamika konsumpcji prywatnej plasuje się poniżej średniej z ostatnich lat, i spada (3,3% r/r). Z kolei wysokiej dynamiki inwestycji, jaką obserwowaliśmy w I połowie roku nie udało się utrzymać (9,1-12.2%), i tempo wzrostu inwestycji utrzymuje się na podobnym poziomie, co przed kwartałem (4,9% r/r). Eksport nadal przeważa nad importem, i to jest dość trwały efekt, ale skala nadwyżki nie pozwala zniwelować efektu słabnącego popytu krajowego.
Koronawirus a wzrost PKB
Nie da się jednak ukryć, że ostatnie dni absorbują ekonomistów nie ze względu na spowolnienie polskiej gospodarki, a raczej na niespodziewany szok, który dynamikę PKB obniży znacznie poniżej tempa wynikającego z trendu. Jeszcze przed tygodniem zakładano, że dominującym kanałem wpływu koronawirusa na polską gospodarkę będą przestoje w dostawach surowców i półproduktów dla polskiego przemysłu. Teraz, gdy wirus panoszy się po Europie, a prawdopodobieństwo, że zostanie wykryty w Polsce, graniczy z pewnością, pojawia się wiele nowych kanałów oddziaływania. Z pewnością nastąpi ograniczenie zainteresowania turystyką i imprezami masowymi, co niewątpliwie uderzy w usługi turystyczne, kulturalne, oraz zmniejszy popyt na noclegi, gastronomię, czy tradycyjny handel detaliczny w centrach handlowych i marketach. Problem wąskich gardeł zyska na znaczeniu bo dotyczyć będzie już nie tylko Chin. Warto zauważyć, że pojawienie się nowego ogniska COVID-19 w Polsce dość naturalnie zniechęci pracowników migranckich, co może stanowić barierę dla dotychczasowego funkcjonowania firm.
Niepewność nie pomaga
W efekcie nie jest zaskoczeniem, że inwestorzy takich sytuacji nie lubią – ograniczeniu w generowaniu zysków towarzyszy wszechobecna niepewność. Stąd giełdy na czerwono. Z jednym wyjątkiem – firm, dla których koronawirus to swoista szansa. Analogicznie w realnej gospodarce: można wyobrazić sobie takie branże i biznesy, którym pandemia podniesie obroty i zyski. Pierwsi na myśl przychodzą producenci dóbr medycznych i służące dezynfekcji. Ale łatwo wyobrazić sobie wzrost zainteresowania zakupami on-line i usługami kurierskimi czy rozrywkami w zaciszu domowym w zastępstwie tych towarzyskich. Dodatkowo to niestety kropla w morzu strat wywołanych zawieszoną działalnością i niezrealizowanym popytem konsumenckim. Dlatego też już wiadomo, że dynamice polskiego PKB wciska hamulec koronawirus. Ale trudno jeszcze powiedzieć gdzie po tym ostrym hamowaniu skończymy.
Komentarz dr Soni Buchholtz, ekspertki ekonomicznej Konfederacji Lewiatan