Brak polskich przewoźników sparaliżuje europejskie rynki. Około 44 proc. przewoźników operujących autami do 3,5t nie podejmie się lub nie zdąży z wyrobieniem do 21 maja licencji wspólnotowej. W związku z wejściem w życie zmian w ramach Pakietu Mobilności jest to niezbędny dokument pozwalający na realizację międzynarodowych przewozów ładunków. Brak przewoźników grozi załamaniem na rynku transportowym w Europie. Ponadto wzrostem cen o nawet 20 proc. i zerwaniem płynności dostaw.
Polscy przewoźnicy i kierowcy są filarem nie tylko krajowej gospodarki, ale przede wszystkim europejskiej. Odpowiadają za ponad 30 proc. przewozów międzynarodowych w Europie. Przewoźników można podzielić na dwa obozy: transport ciężki (powyżej 3,5t) oraz transport lekki (do 3,5t). W Polsce działa około 10 tys. firm przewozowych zajmujących się lekkim transportem międzynarodowym. Zatrudniając ponad 80 tys. osób, sektor ten jest wielkościowo porównywalny do branży górniczej. Szacuje się, że dziennie w Europie realizowanych jest około 600 tys. do miliona lekkich przewozów (transportem do 3,5t). Po 21 maja te dostawy będą zagrożone. Paraliżując jeszcze bardziej połamane przez pandemię łańcuchy dostaw.
Co dziesiąty przewoźnik nie ma zamiaru podjąć działań związanych z wyrobieniem licencji wspólnotowej. Co więcej, po 21 maja przebranżowi się lub zawiesi działalność całkowicie rezygnując ze świadczenia przewozów międzynarodowych. Takie wnioski płynął z wewnętrznego badania przeprowadzonego na grupie kilkuset przewoźników przez polską spółkę spedycyjną Done! Deliveries. Około 33 proc. przewoźników jest w trakcie procedury uzyskania niezbędnych uprawnień. Jednak zostawili formalności „na ostatnią chwilę” – i nie zdążą z wyrobieniem wszystkich dokumentów. Co w efekcie wyłączy ich z możliwości wykonywania zawodu na kilka tygodni, a nawet miesięcy.
Licencja wspólnotowa eliminuje polskich przewoźników
Pakiet Mobilności to trzy akty prawne wydane przez Parlament Europejski i Radę Europy w lipcu 2020 r.. Dla przewoźników wykorzystujących auta do 3,5 tony (DMC) szczególnie ważne zmiany będą wprowadzone 20 maja 2022 r. Nowe przepisy zrównają ich pod względem prawnym z kierowcami ciężarówek oraz wymuszają konieczność wyrobienia dodatkowych dokumentów, przede wszystkim licencji wspólnotowej. Choć ujednolicenie zasad funkcjonowania ciężkiego i lekkiego transportu ma na celu uporządkowanie branży transportowej, wiąże się z zagrożeniami.
Przewoźnicy operujący na autach do 3,5t nie musieli posiadać dodatkowych licencji na realizację szybkich transportów przez co stanowili bufor dla całego systemu logistycznego, zapewniając jego stabilność. Zapotrzebowanie na tego rodzaju przewozy wzrosło szczególnie w ostatnich miesiącach. W wyniku pandemii i sytuacji na Ukrainie wiele łańcuchów dostaw zostało przerwanych. Firmy i producenci w różnych regionach Europy zostali zmuszeni do zmiany dotychczasowych dostawców. Ekspresowe, zamawiane praktycznie z dnia na dzień transporty zapewniały ciągłość funkcjonowania wielu przedsiębiorstwom, które straciły rynki zbytu lub musiały szybko dostarczyć ładunek od nowych dostawców.
Brak polskich przewoźników spowoduje luki w dostawach i wyższe ceny
Po 21 maja b.r. niedobór przewoźników, spowoduje jeszcze większe luki w dostawach. Ponadto będzie realnym zagrożeniem dla wielu biznesów importujących lub eksportujących swoje produkty. Może to oznaczać przerwy w działaniu wielu linii produkcyjnych. Efektem tego będzie niedobór produktów takich jak: elektronika, samochody, sprzęt RTV i AGD, a nawet wielu towarów pierwszej potrzeby. Niedobory te dotkną szczególnie kraje, które od lata intensywnie korzystają z usług polskich przewoźników takie jak: Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Skutki zmian będą odczuwalne przez konsumentów przez wiele miesięcy.
Ceny za transport spotowy i ekspresowy mogą wzrosnąć po 21 maja o 15 do 20 proc. Do tego należy doliczyć naturalny wzrost cen za usługi, który jest wynikiem wzrostu wynagrodzeń kierowców, obciążeń fiskalnych czy cen paliw. Zamieszanie na rynku transportu lekkiego naturalnie wykorzystają firmy zajmujące się transportem ciężkim. Podnoszą ceny (które w ostatnich miesiącach już wzrosły o 20-30 proc.). Warto jednak pamiętać, że wprowadzenie Pakietu Mobilności i zmiana „reguł” w branży może być także szansą rozwoju dla firm posiadających wymagane uprawnienia i przygotowanych finansowo na rozwój swojej floty.
Jak zminimalizować paraliż europejskich rynków?
Sposobem na zminimalizowanie zagrożeń i ekonomicznych konsekwencji, jakie może wprowadzić niedobór przewoźników z odpowiednimi uprawnieniami, jest wsparcie przedstawicieli tego segmentu rynku w uzyskaniu licencji. Konieczne jest zaproponowanie oddolnych działań (inicjowanych przez firmy spedycyjne). Jak i systemowych, które pomogą przewoźnikom przejść trudny czas wdrożenia i częściowo odrobić konieczne wydatki. Koszt uzyskania samej licencji to 4-8 tys. złotych. I to bez doliczania dodatkowych dokumentów takich jak certyfikat kompetencji zawodowych i wypisy z licencji. Wydatki rosną wraz z liczbą posiadanych samochodów, przy 5 pojazdach jest to ponad 10 000 zł. Done! Deliveries podjął szereg kroków, które mają pomóc przewoźnikom zminimalizować stratę. Przede wszystkim są to min. karty paliwowe, rabaty na części samochodowe czy gwarancja zleceń na 15 tys. km. miesięcznie.
Nawet jeśli uda się zwiększyć procent przewoźników, którzy pozostaną w branży, na wyrobienie licencji wspólnotowej już teraz czeka się około 4 tyg. W przypadku zatrudnienia przez przewoźników kierowców spoza EU (np. obywateli Ukrainy), oprócz licencji wspólnotowej niezbędne jest także wyrobienie dla nich świadectw kierowcy. Wniosek o ten dokument kierowca może złożyć w chwili, kiedy przewoźnik już posiada licencję. Czas oczekiwania na jego otrzymanie to kolejne 3-4 tygodnie. Oznacza to, że taka firma przewozowa będzie mogła wznowić międzynarodową działalność dopiero w okolicach lipca.
Źródło: Done! Deliveries