Byłem w ZUS. Wypełniłem deklaracje pozostania w OFE. Zajęło mi to nie więcej niż pół minuty. Teraz dowiaduję się, że razem ze mną zrobiło to zaledwie 56 tysięcy Polaków. Marność. Jeśli tak dalej pójdzie, prognozy mówiące o tym, że w otwartych funduszach pozostanie około 20 procent z nas, będzie można włożyć między bajki.
Swoją drogą zastanawiam się, dlaczego deklaracja pozostania w OFE ma kolor żółty? Dziś to już eufemizm nieco zapomniany, ale gdy byłem dzieckiem „żółte papiery” nie kojarzyły się dobrze. Podobno zwrot pochodzi od koloru legitymacji wydawanej kiedyś przez lekarzy osobom chorym psychicznie. Nigdy takiej legitymacji nie widziałem na oczy. Próbowałem znaleźć również wśród grafik w internecie. Ale tym razem dr Google mi nie pomógł. Nie wiem zatem, czy istniały naprawdę.
Wiem, za to jak pozycjonowały osobę, która rzekomo się nimi posługiwała. Czy zatem, nie obrażając osób chorych, mam się teraz czuć jak ktoś niespełna rozumu, skoro wybrałem pozostanie w OFE? Odpowiem od razu: nie czuję się i nie zamierzam się tak czuć. Ciekawe, czy ktoś, kto projektował deklarację, miał taki cichy zamiar? Ci, co idą do OFE, niech mają „żółte papiery”. A co tam! Dlaczego deklaracja nie mogła być po prostu biała? Zakładam, że papier kolorowy jest droższy od zwykłego. I chyba się nie mylę. A podobno rządowi w tej całej „reformie” chodzi przecież o oszczędności.
A jeśli już o kolorze mowa, to dlaczego nie zielony? Podobno zielony wpływa uspokajająco na człowieka. A przydałoby się tu uspokojenie obywatela, skoro musi podjąć tak ważką decyzję. Bo jak nie podejmie, to rząd zrobi to za niego. Chociaż w dużej mierze i tak już zdecydował za niego. A może lepszy byłby niebieski – sielankowy, kojarzący się z błękitem nieba, spokojem? Może z wiosną niektórym?
Chociaż dla otwartych funduszy emerytalnych to raczej będzie jesień. Jesień ich istnienia. I takim oto sposobem OFE przejdą na emeryturę szybciej niż ich klienci. Bo co się stanie z funduszami, jeśli Polacy w takim tempie będą składali deklaracje jak do tej pory? Na koniec lipca, bo właśnie wtedy mija termin, okaże się, że pozostało w nich 1,5 procent Polaków. A tu nie chodzi przecież o to czy ZUS, czy OFE, tylko o to, czy ułamek składki do OFE, a reszta do ZUS.
Rząd jednak osiągnął to, co chciał. Zniechęcił Polaków do funduszy. Stawiając je od razu na pozycji przegranej. Bo dlaczego nie wprowadził mechanizmu odwrotnego? Dlaczego brak deklaracji tych, którzy teraz są w OFE, nie oznacza pozostania tam? Dlaczego nie ustalono, że to ci, którzy chcą przejść do ZUS, powinni składać deklarację? Bo okazałoby się, że sytuacja jest odwrotna, a z reformą rządu nie zgadza się ogromna większość społeczeństwa? Ktoś się bał wizerunkowej porażki?
Chyba tak, więc w razie czego trzeba było jeszcze zakazać otwartym funduszom reklamy. To tak jakby wejść do ringu, jednemu bokserowi związać ręce, zakryć oczy i umówić się, że najpierw 20 razy uderza ten drugi, ten niezwiązany. Tak dokładnie będzie z OFE. A ostateczna liczba osób, które złożą deklaracje będzie prawym sierpowym, po którym nastąpi odliczanie. Bo po co nam OFE, skoro oszczędza w nich ułamek społeczeństwa?