W piątek uwaga Amerykanów, inwestorów oraz niemal całego świata była zwrócona na uroczystość zaprzysiężenia Donalda Trumpa na 45. Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Niewątpliwie wystawna uroczystość robiła wrażenie, jednak okazała się jedynie oprawą dla następnych kontrowersyjnych słów nowej głowy państwa. Przemówienie sławnego miliardera po raz kolejny wywołało falę skrajnych emocji. Dla jednych okazało się ono źródłem wiary w powrót wielkiej Ameryki, natomiast dla drugich było impulsem do obaw o gospodarcze konsekwencje zapowiadanej przez nowego prezydenta polityki.
Podczas piątkowego przemówienia został naszkicowany bardzo negatywny obraz dzisiejszych Stanów Zjednoczonych Ameryki. Krótko mówiąc, został przedstawiony jako ruina. Na jej gruzach Donald Trump i jego administracja dopiero odbuduje wielką Amerykę. Wystąpienie nowej głowy państwa przypominało retorykę z kampanii wyborczej – było bardzo agresywne. Miliarder podziękował ustępującemu Prezydentowi, jednak następnie nie powstrzymał się od krytyki swojego poprzednika oraz jego administracji. Prezydent zapowiedział po raz kolejny ogromne projekty infrastrukturalne, których filarem będzie praca Amerykanów. Ponadto przemówienie było pełne protekcjonistycznych haseł. Miliarder podkreślił także, że jednym z jego nadrzędnych celów militarnych jest walka z Państwem Islamskim. Innymi słowy, świat ponownie mógł zobaczyć i wysłuchać tego prawdziwego Donalda Trumpa z kampanii wyborczej.
Warto podkreślić, że w dniu inauguracji, przez Amerykę przelała się fala protestów przeciwko nowemu prezydentowi. Ponadto wbrew słowom administracji Trumpa, piątkowe uroczystości nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem ze strony Amerykanów. W porównaniu z zaprzysiężeniem Baracka Obamy w 2009 r., plac przed Białym Domem w trakcie zaprzysiężenia świecił pustkami. Mimo wszystko reakcja rynku giełdowego na piątkową inaugurację była spokojna – amerykańskie indeksy zakończyły ten dzień na niewielkich plusach ale rosnące obawy inwestorów są widoczne na wykresie eurodolara, który wyraźnie porusza się w trendzie wzrostowym. Niewykluczone, że sentyment rynkowy powoli się zmienia a niepewność powraca, o czym może świadczyć również drożejące złoto.
Należy jednak jasno powiedzieć, że nabierające na sile obawy dalekie są od wywołania paniki. Póki co, ta istotna dla całej globalnej gospodarki zmiana polityczna trzyma rynki w napięciu. Inwestorzy prawdopodobnie nie chcą wierzyć w diametralne zmiany o charakterze protekcjonistycznym, które mogłyby istotnie uderzyć w amerykańską gospodarkę. Rynek znacznie bardziej widzi szansę w stymulacji fiskalnej, która pobudzi wzrost gospodarczy. Czy takowe podejście jest słuszne? Nierealny Brexit stał się rzeczywistością, a lekceważony na początku Donald Trump został prezydentem. W dzisiejszych czasach najbardziej nieoczekiwane scenariusze nierzadko okazują się trafne.
Autor: Adrian Apanel, MM Prime TFI S.A.