Dwudniowa próba przełamania niekorzystnych tendencji na giełdach została skutecznie skontrowana. Tym razem „nóż w plecy” wbił bykom Międzynarodowy Fundusz Walutowy, którego przedstawiciele w piątek zniecierpliwieni barakiem konstruktywnego podejścia do negocjacji z Grecją, spakowali walizki i wrócili do Waszyngtonu.
Reakcja rynków na tę współczesną i zmodyfikowaną wersję odprawy posłów greckich z kwitkiem, była natychmiastowa i jednoznaczna. Od piątkowego południa indeksy ruszyły w dół. Jednak za wyjątkiem Aten, przecena nie była specjalnie dramatyczna. Fakt ten można interpretować dwojako. Można sądzić optymistycznie, że ten wstrząs może wreszcie przyniesie jakiś efekt i około 18 czerwca do porozumienia wreszcie dojdzie i inwestorzy na taki scenariusz liczą. W konsekwencji najbliższe dni być może już nie będą aż tak nerwowe. W wersji pesymistycznej, można się spodziewać, że wyprzedaż będzie jednak kontynuowana, dopóki przełom nie stanie się wyraźnie widoczny.
Technicznie obraz rynków oczywiście uległ pogorszeniu, ale nie na tyle, by zakładać negatywny scenariusz. Wiele zależeć będzie od przebiegu dzisiejszego handlu, a ten będzie stał z pewnością pod znakiem kolejnych sygnałów z greckiego frontu. Stosunkowo najmniej szkód piątkowy spadek poczynił na Wall Street. Tam jednak do środowego posiedzenia Fed może być nerwowo. Dziś inwestorów czekają dość istotne dane o dynamice produkcji przemysłowej oraz wykorzystaniu mocy produkcyjnych. S&P500 od obronionego niedawno wsparcia w okolicach 2080 punktów dzieli w miarę bezpieczna odległość, przynajmniej w perspektywie dzisiejszej sesji. Mniej pewna jest za to perspektywa obrony 11 tys. punktów przez DAX. Nie można wykluczyć, że w pierwszej części dnia niedźwiedzie mogą spróbować sforsować ten poziom. Oprócz kwestii Grecji, na rynki naszego kontynentu mogą też mieć wpływ planowane wypowiedzi szefa Bundesbanku oraz Mario Draghiego. Prawdopodobne są w nich odniesienia w kontekście greckim.
Nasz rynek to znów niewiadoma. Można założyć, że o ile warunki zewnętrzne nie będą nadmiernie niekorzystne, prawdopodobna jest poranna próba poprawy sytuacji. W ostatnich dniach korelacja WIG20 z głównymi indeksami światowymi jest jednak bardzo wyraźna. Patrząc zaś na piątkowe zachowanie kursów największych spółek, trudno być optymistą. Poza najmocniej spadającymi walorami mniej ważących na indeksie spółek, bardzo słabo prezentował się cały sektor energetyczny. Niewiele ustępowały mu walory największych banków. Po prawie 1 proc. w dół poszły notowania KGHM i PKN Orlen. Mimo niewielkiej skali spadku papierów PGNiG, Orange i PZU, ani przez moment nie było widać najmniejszej presji popytu, co sprawiało wrażenie, jakby ich posiadacze chętnie godzili się ponieść sięgający kilku dziesiątych procent wymiar kary, by uniknąć ryzyka większej straty.
Nieco mocniej prezentował się segment małych i średnich firm, choć z tej dwójki zdecydowanie lepiej wygląda mWIG40.