Niedawno zakończyliśmy pierwsze półrocze tego roku, które na GPW do specjalnie udanych zaliczyć nie można. W praktyce cieszyć się mogą tylko posiadacze płynnych defensywnych spółek, które od początku roku na krajowym parkiecie wyróżniają się bardzo pozytywnie. Z kolei w rynkowym ogonie ciągną się spółki o najmniejszej kapitalizacji, czyli jednocześnie najbardziej uzależnione od krajowej koniunktury gospodarczej, która przecież się poprawia, a wkrótce przejdzie do fazy boomu… Czy jednak rzeczywiście?
Rynek przeczy jeszcze niedawno powszechnie prezentowanym opiniom, że gospodarka Polski wychodzi na prostą po okresie słabości i przed nami dłuższy okres dobrej koniunktury. Zresztą zaczynają się pojawiać głosy, że przyszłość może nie jest tak świetlana, jak mogło się to wydawać na początku roku. Owszem, produkcja przemysłowa rośnie, podobnie zresztą jak realne dochody czy skorelowana z nimi sprzedaż detaliczna. Problem jednak w tym, że dynamice wzrostu daleko do zmian obserwowanych w poprzednich fazach ożywienia. Na dodatek niedawny motorniczy wzrostu w postaci eksportu netto napotyka na kolejną kłodę pod nogami. Już wcześniej negatywnym impulsem było zamieszanie na Wschodzie, a teraz dochodzi do tego osłabienie ożywienia u głównych zachodnioeuropejskich partnerów handlowych. Dość dobrze sygnalizuje to czwarty z kolei spadek wskaźnika PMI dla krajowego przemysłu, wobec czego trudno przejść obojętnie. Rynek gra więc w inną melodię niż dotąd powtarzane niczym mantra słowa, że ożywienie się rozkręci, a za nim pójdzie krajowy rynek akcji. Przy takim scenariuszu defensywne spółki nie byłyby rozchwytywane, a mniejsze cykliczne sprzedawane. Oczywiście na to wszystko nakłada się kwestia zmian w funkcjonowaniu OFE i czekanie na koniec lipca, kiedy okaże się ile osób pozostanie w ramach II filara. Krajowy rynek przyjął rolę skazańca, który czeka na srogość wyroku, gdyż co do jego wydźwięku panuje pełna zgoda. Paradoksalnie całej sprawie nie pomagają oczekiwania na obniżkę stóp przez RPP. Niższe stopy podkopią bowiem perspektywy odbudowy marż odsetkowych w bankach, co negatywnie wpływa na ich wycenę. Dodatkowo dobre zachowanie rynku długu tylko utwierdza Polaków w słuszności podejmowanych decyzji o wyborze obligacyjnych funduszy nad akcyjnymi. Wszystko to sprawia, że kolejne rekordy na Wall Street przechodzą na GPW bez większego echa i trudno jest liczyć na nagłe zakończenie tej negatywnej tendencji. Popyt może bowiem biernie czekać na dalsze uatrakcyjnienie wycen, a suche źródło z nowym kapitałem tylko ułatwia mu to zadanie.
Łukasz Bugaj, Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.