W połowie tygodnia indeks MSCI World wyznaczył nowe historyczne rekordy i gdyby udało mu się utrzymać ten dorobek do końca miesiąca, będzie można mówić o 10. z rzędu wzrostowym miesiącu. Byłaby to najdłuższa seria od ponad dekady, a dokładniej od 2003 roku. Wówczas jednak świat powoli wychodził z perturbacji, w jakie wpadł po pęknięciu banki internetowej.
Aktualnie sytuacja jest zgoła odmienna, jako że coraz bardziej oddalamy się od maksimum ustanowionego w 2007 roku i później lekko poprawionego w pierwszej połowie 2015 roku. Zwyżkom towarzyszy bardzo niska zmienność, oraz – co wydaje się nawet ważniejsze – zmniejszająca się ilość spółek partycypujących w rajdzie. Widać to dobrze na przykładzie GPW oraz Wall Street. W USA najlepiej zachowującym się indeksem jest gromadzący zaledwie 30 spółek DJIA. We wtorek przerwał on serię 10 wzrostów z rzędu, z czego dziewięć razy ustanawiał nowe historyczne maksima. Indeks S&P500 oraz Nasdaq tego wyczynu nie kopiowały.
W kraju na nowe tegoroczne maksima wyszedł indeks WIG, ale uczynił to tylko i wyłącznie dzięki przyciągającym kapitał zagraniczny blue chipom. Szeroki rynek pozostaje bowiem w niełasce i to już szósty miesiąc z rzędu. Dobrze obrazuje to indeks cenowy całego rynku, który wyznaczył nowe minima ruchu, dokładnie w tym samym czasie, kiedy indeks WIG wyszedł na maksima. Jakby na to nie patrzeć, nie jest to sygnał zdrowego trendu wzrostowego. Widać bowiem, że rynek rośnie wąskim strumieniem największych spółek, podczas gdy giełdowy plankton pozostaje w odwrocie. Lokalnie dobrze znamy tego przyczyny. Wynikają one ze słabszych wyników związanych z pogarszającą się marżowością prowadzonego biznesu oraz brakiem napływów do krajowych funduszy operujących w spektrum mniejszych oraz średnich spółek.
Większość osób liczy na odwrócenie tej tendencji, ale zanim do tego dojdzie pojawić się może globalny czynnik, który zachwieje kruchą koniunkturą panującą w szeregu największych spółek. Można wskazać dwa takie ryzyka. Pierwszy związany jest z dolarem, który po dobrze przyjętych comiesięcznych danych z amerykańskiego rynku pracy przestał się osłabiać. Z kolei słabszy dolar był jednym z koni pociągowych segmentu rynków rozwijających się, do których należy GPW. Druga kwestia to ogólny optymizm, który wczoraj przerwał powrót napięcia na linii Pjongjang – Waszyngton. Dynamiczny wzrost cen bezpiecznych aktywów pokazał jak bardzo niedoszacowane jest ryzyko, że w globalnej gospodarce czy geopolityce coś pójdzie nie po myśli zarządzający.
Autor: Łukasz Bugaj, CFA