Cyfrowe choroby, czyli czym zaraża nas internet. Internet zmniejszył dystans czasu i przestrzeni. Wystarczy odpowiednia technologia, żeby być na bieżąco z najnowszymi informacjami. Komunikacja stała się znacznie prostsza. Jednak coraz częściej wspomina się o zagrożeniach wynikających z użytkowania sieci.
Sieć jest wyjątkowym miejscem wymiany myśli, idei. W niej załatwiamy sprawy codzienne, takie jak komunikacja z urzędnikami, zamawianie recept, oglądanie telewizji czy zakupy. W dużej mierze to media społecznościowe, za sprawą silver influencerów, przyczyniły się do spojrzenia na seniorów jako na aktywnych członków społeczeństwa. To internet wyprowadził seniorów z domów i spowodował zmiany postrzegania tej grupy społecznej. Sieć jest także miejscem, w którym dochodzi do aktywnych działań na rzecz osób wykluczonych, chorych i potrzebujących.
Internet dostarcza również rozrywki, pozwala na autokreację – po prostu ułatwia życie człowieka, w tym komunikację z drugą osobą. Jako istoty społeczne bardzo jej potrzebujemy, a nie zawsze była ona tak łatwa i skuteczna jak dziś. Znacznie dłużej czekano na list, który był transportowany dyliżansem, koleją czy statkiem, niż obecnie, gdy zapisany cyfrowo w kilka sekund ląduje w skrzynce adresata. Internet zaspokaja wiele potrzeb współczesnego człowieka, lecz także generuje…cyfrowe choroby.
FOMO
FOMO (fear of missing out) jest swego rodzaju strachem przed pominięciem. Objawia się ciągłą dbałością o to, aby narzędzie cyfrowe miało zasięg, było naładowane, a powiadomienia z mediów społecznościowych spływały do nas bez zakłóceń. Wszystko po to, żeby stale sprawdzać informacje. Telefon z otwartymi aplikacjami jest nieodłącznym towarzyszem na spotkaniach, randkach czy zebraniach służbowych. Czy jednak bycie na bieżąco jest czymś nowym? Przecież codzienne kupowanie i czytanie prasy, oglądanie i słuchanie programów informacyjnych, ma dokładnie te same cechy, co uzyskiwanie informacji w mediach cyfrowych. FOMO nie jest więc nowym zjawiskiem, a jedynie jego nową odsłoną.
Fake news
Obecnie popularnym zjawiskiem jest też celowe rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji w sieci (fake news). Często w tym kontekście omawia się kampanię prezydencką Donalda Trumpa, a zwłaszcza tweet z informacją o poparciu kandydata przez Papieża. Zupełnie zapominamy o tym, że fake news nie jest wynalazkiem mediów cyfrowych, bowiem manipulowanie informacją i jej autentycznością znane jest już od starożytności. Już kroniki opisujące żywoty królów i hagiografie często były tak mocno ubarwiane, że niezbyt rozgarnięty władca wyrastał w oczach potomnych na męża stanu. Brytyjski władca Karol II, oczerniany przez przeciwników monarchii, musiał wydać specjalny dekret zakazujący rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Powstanie tzw. Yellow Journalism ma bezpośredni związek właśnie z publikowaniem nieprawdziwych (mocno ubarwionych) informacji w dziewiętnastowiecznej prasie przez Pulitzera i Hearsta.
Challenges
Innym fenomenem internetu są popularne i coraz to nowe challenges (wyzwania). Mogą one przybierać formę patologiczną, zagrażającą ludzkiemu zdrowiu i życiu, jednak nie są współczesnym wynalazkiem. Za ryzykowne zachowania odpowiedzialna jest sama ewolucja, która premiowała właśnie poszukiwaczy wrażeń. Podejmowanie ryzyka i ciekawość są przyczynami rozwoju cywilizacyjnego. Człowiek dla adrenaliny i zwycięstwa był gotowy zrobić niemalże wszystko. Bo czymże innym były choćby turnieje rycerskie czy wyprawa Kolumba? A gdzie dziś szukać ryzyka? Właśnie w wyzwaniach, które mogą mieć pozytywny wydźwięk. Popularny swego czasu Ice Bucket Challenge, realizowany przez osoby znane i popularne, miał na celu zebranie funduszy dla chorych na stwardnienie rozsiane.
Nie demonizujmy zatem cywilizacji i współczesnej technologii. Nie obwiniajmy internetu i technologii cyfrowych za obecne choroby i zagrożenia. Po prostu edukujmy się, tak jak uczymy się jeździć na rowerze czy nartach. Kształćmy społeczeństwo już od najmłodszych lat, jak bezpiecznie i z pożytkiem korzystać ze zdobyczy cywilizacji.
Źródło: SWPS