Firmy powinny mieć dostęp do przejrzystej i czytelnej informacji o ofercie funduszy unijnych. Dziś jednak ogłoszenia i komunikaty udostępniane przez administrację mogą zniechęcać do ubiegania się o takie środki – informacje są jak zaszyfrowane, poukrywane w niezrozumiałych skrótach i odniesieniach do innych dokumentów. Czytając je przedsiębiorcy tylko utwierdzą się w przekonaniu, że fundusze są „za trudne”. Tymczasem, jak zauważa sama administracja, „zmniejszenie uciążliwości związanych z interakcją beneficjenta z „systemem” na tym etapie ma kluczowe znaczenie dla pozyskania dla programu jak największej liczby wartościowych projektodawców”.
Choć dotacje unijne dla firm są dostępne od ponad 13 lat, to wciąż wiele z nich nie ma doświadczenia w pisaniu wniosków. Przedsiębiorstwa, najczęściej mikro, małe i średnie, często już przy pierwszym kontakcie z funduszami odstrasza niezrozumiały język, a później skomplikowane wymogi, które nie mają wiele wspólnego z ich rzeczywistością. Niestety większość informacji, dokumentów i regulaminów jest napisana dla profesjonalistów. To dlatego tak wielu przedsiębiorców jest przekonanych, że bez doradcy znalezienie konkursu i przygotowanie wniosku o dofinasowanie jest niemożliwe. Jednocześnie koszt takiej usługi jest dla nich za wysoki. W ten sposób rodzi się patowa sytuacja.
Tymczasem, żeby Polska wykorzystała środki przeznaczone w budżecie 2014-2020 na B+R i innowacje, zdecydowanie więcej MŚP musi po nie sięgnąć. Oferta funduszy powinna wręcz mobilizować i inspirować do podejmowania prac rozwojowych i wdrażania innowacji. Polska gospodarka takich projektów potrzebuje, ale też w obecnej perspektywie finansowej, w programach regionalnych i krajowych, jest na nie najwięcej środków. Tylko w 2018 r. planowane jest uruchomienie ponad 100 konkursów, głównie dla MŚP, z łącznym budżetem przekraczającym 11 mld zł. I tu warto przypomnieć, że już zdarzały się nabory, w których nie udawało się rozdysponować zaplanowanego budżetu. Brakowało po prostu projektów.