Początek grudnia 2016 r. przyniósł branży pożyczkowej w Polsce zupełnie niespodziewany projekt ustawy, układający na nowo reguły jej funkcjonowania. Efekt zaskoczenia dodatkowo wzmocnił fakt, że inicjatorem wspomnianych zmian jest Ministerstwo Sprawiedliwości, kierowane przez Zbigniewa Ziobrę. Wyraźna nadaktywność i niezwykła dynamika legislacyjna w tej materii jest zauważalna już od 2015 r. Partia rządząca od wygranych jesienią 2015 r. wyborów zapowiadała zdecydowane i głębokie zmiany prawne, mające na celu ochronę konsumenta tego segmentu usług finansowych kosztem skrępowania swobody gospodarczej podmiotów działających na tym rynku. Na owe zmiany nie trzeba było długo czekać, już w marcu 2016 r. gruntownie przemodelowano reżim prawny regulujący działalność branży pożyczkowej. Z najistotniejszych zmian należy odnotować ustanowienie limitów maksymalnych kosztów pozaodsetkowych kredytu konsumenckiego oraz ograniczenie swobody manewru w przedłużeniu spłaty zadłużenia. Były to zmiany rewolucyjne i wymusiły szybkie dostosowanie się przedsiębiorstw pożyczkowych do nowych okoliczności. Zanim przeprowadzono głębszą analizę prawną skutków wprowadzonych zmian, w Rządowym Centrum Legislacyjnym przygotowano kolejny już projekt nowelizacji. Zaskoczenie było tym większe, że prace nad nowym projektem tzw. ustawy antylichwiarskiej nie były poprzedzone żadnymi konsultacjami społecznymi czy „sondującymi” sytuację zapowiedziami ze strony rządu.
Obecna, wciąż niewyjaśniona sytuacja legislacyjna jest powodem do niepokoju nie tylko dla biznesmenów z branży pożyczkowej, ale także dla zatrudnionych przez nich pracowników (firmy pożyczkowe zatrudniają łącznie ponad 20 tys. osób, oprócz tego około 10 tys. osób kooperuje z tym podmiotami na zasadzie sieci agencyjno-brokerskiej). Dodatkowy front osób zaangażowanych w sprawę stanowią inwestorzy indywidualni, w tym właściciele obligacji firm pożyczkowych. Finalnie zmiana przepisów nie wróży również nic dobrego dla tego segmentu konsumentów, do którego skierowane są wspomniane usługi finansowe, może im więc grozić zupełne odcięcie od legalnego źródła finansowania swoich potrzeb. Rynek klientów branży pożyczkowej liczy w przybliżeniu około 1,5 miliona osób. Ostatecznie wykluczenie tej branży oznaczałoby dla budżetu państwa realną utratę około 1 mld zł z tytułu płaconych podatków.
Opublikowany 8. grudnia projekt tej tzw. ustawy antylichwiarskiej ma na celu wielopłaszczyznowe uregulowanie otoczenia prawnego dla działalności pożyczkowej w Polce, zarówno na gruncie prawa karanego, jak i cywilnoprawnego. Zmiany mają być widoczne w Kodeksie Cywilnym, Kodeksie Karnym, w prawie bankowym oraz ustawie o kredycie konsumenckim. Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości twierdzi, że w Polsce istnieje zjawisko lichwy polegającego na tym, że pożyczkodawcy wykorzystają trudną sytuację poszczególnej jednostki, np. żądając nieproporcjonalnych zabezpieczeń w formie nieruchomości dla stosunkowo niskiej pożyczki. Według ministerstwa przepisy dotyczące lichwy są w kodeksie karnym niewystarczająco precyzyjne, co w praktyce skutkuje trudnościami procesowymi dla prokuratury. Ministerstwo Sprawiedliwości motywuje swoje działania legislacyjne przykładami płynącymi z Europy. Przywołując przykłady karnej penalizacji „zjawiska lichwy” na jakie zdecydowały się np. Niemcy, Austria, Finlandia, Dania, czy nasi południowi sąsiedzi- Rumunia i Słowacja.
Przykładem płynącym z zagranicy, obrazującym gruntowne przemodelowanie i uregulowanie działań firm pożyczkowych, jest właśnie Słowacja. Tam działalność pożyczkową może prowadzić tylko podmiot, który jest zewidencjonowany przez Narodowy Bank Słowacji i posiada nadaną przez niego licencję. Każda umowa pożyczki zawarta z podmiotem nielicencjonowanym posiada skuteczną sankcję nieważności, co wiąże się z brakiem prawnej możliwości dochodzenia swojego roszczenia. Oferty pożyczek konsumenckich oferowane przez poszczególne firmy muszą być ewidencjonowane i udostępnione do wglądu potencjalnego klienta. Dodatkowo, aby wzmocnić element kontrolny i dowodowy, pożyczki nie mogą być klientowi udzielane w gotówce. Część tych restrykcyjnych zmian słowackiego rynku pożyczkowego ma już odzwierciedlenie w polskim stanie prawnym, jak chociażby enumeratywnie wymienione formy prawne w ramach których może działać firma pożyczkowa, ograniczające ją do dwóch wariantów: spółki akcyjnej lub spółki z o.o. oraz wymóg posiadania na terenie Polski kapitału zakładowego, nie mniejszego niż 200 tys. złotych. Praktycznym efektem tych zmian na Słowacji jest ograniczenie liczby firm pożyczkowych w tym kraju z pierwotnych ok. 250 podmiotów do mniej więcej 30, spełniających wymogi licencyjne Narodowego Banku Słowacji. Przepisy są jednak tak restrykcyjne, że nawet podmioty zweryfikowane przez NBS naruszały nowe prawo. Wymownym symbolem drastycznego ograniczenia swobody działalności gospodarczej jest decyzja firmy Provident o całkowitym wyjściu z rynku naszego sąsiada. Czy podobne zdarzenia mogą mieć miejsce w Polsce? Jeżeli tak, to byłoby to znaczące przemodelowanie sektora pożyczek pozabankowych w Polsce gdyż Provident jest największym graczem na tym rynku – portfel ich klientów należy liczyć w kilkuset tysiącach. Dla grupy finansowej International Personal Finance, Polska jest największym i kluczowym rynkiem. I to jest paradoksalnie element argumentacji polskiego rządu, który chce uchronić nasze relatywnie słabe ekonomicznie społeczeństwo „przed nadmierną eksploatacją ekonomiczną ze strony zagranicznego kapitału”.
W otoczeniu firm pożyczkowych nie ma wyraźnego sprzeciwu wobec bardziej surowej penalizacji nieuczciwych praktyk stosowanych przez odosobnione na rynku podmioty (sankcja karna dla przedsiębiorcy nieprzestrzegającego założonych limitów zakłada karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do nawet pięciu lat). Branża pożyczkowa obawia się jednak „śmiertelnego” niebezpieczeństwa ze strony narzuconych odgórnie limitów kosztów pozaodsetkowych, co w znacznym stopniu paraliżuje rentowność tej gałęzi działalności gospodarczej i stawia pod wielkim znakiem zapytania jej ekonomiczny sens. Najważniejsze proponowane przez Rząd parametry maksymalnych kosztów pożyczek zakładają, że nie mogą one przekroczyć 75 proc. jej całkowitej wartości. Jednocześnie koszty pozaodsetkowe według projektu nie mogą być wyższe niż 10 proc. jej wartości w pierwszym roku i 10 proc. w każdym kolejnym. Powyższe założenia nie uwzględniają kwoty na jaką jest udzielana pożyczka, okresu jej trwania, kosztu jednostkowego ani nieodzownej statystycznej szkodowości w portfelu pożyczek. Ręczne ustalenie limitów, w oderwaniu od realiów rynku, najprawdopodobniej będzie skutkowało problemem w osiągnięciu progu rentowności, czyli ekonomicznego sensu dla legalnej działalności pożyczkowej w Polsce. Efekt szoku i zamieszania zwiększył przewidywany stosunkowo krótki, bo ledwie dwutygodniowy okres vacatio legis. Dla porównania, wcześniejsza regulacja przewidywała 6-miesięczny okres przeznaczony na oswojenie się z nowym stanem prawnym. Ministerstwo Sprawiedliwości przywoływało jednak w swoich wypowiedziach przykłady z Francji, gdzie występuje kilkanaście różnych stóp odsetek maksymalnych w zależności od rodzaju pożyczki, a limity wahają się według wypowiedzi ministra od 20 do 30 proc.
Podsumowując, wyraźne wyhamowanie tempa prac Ministerstwa Sprawiedliwości nad tą kwestią jest, miejmy nadzieję, symptomem pewnej refleksji nad zbyt pochopnymi zmianami. Oby dalsze prace miały na względzie interesy wszystkich stron zaangażowanych w rynek pożyczkowy, w tym jego inwestorów i pracowników.
Autor: Paweł Koczorowski ekspert Dom Maklerski Michael Ström,