Bardziej opłaca się sezonowa praca za granicą niż w Polsce. I nie tylko dlatego, że za granicą można uzyskać wyższe stawki, ale także ze względów podatkowych. Polski fiskus bowiem daje zarabiającym za granicą dodatkowe zwolnienie.
Zgodnie z przepisami, każdy podatnik mający tzw. centrum interesów życiowych w Polsce, musi się rozliczyć w naszym kraju z dochodów uzyskanych za granicą. Nie muszą tego robić osoby, które zarabiały wyłącznie poza krajem albo spędziły za granicą, pracując u niepolskiego przedsiębiorcy więcej niż 180 dni.
Jeśli jednak ktoś pracował za granicą tylko przez kilka miesięcy, wykonując prace sezonowe, powinien rozliczyć się w kraju. Zwłaszcza, jeśli uzyskał jeszcze inne dochody w Polsce. Na szczęście dla takich osób, będą one potraktowane ulgowo w stosunku do pracujących w kraju.
Odliczenie równe 30% diety
Aby wyjaśnić, sięgnijmy do przykładu. Jan wyjechał na 4 miesiące do pracy do Niemiec. Zarabiał tam po 440 euro miesięcznie. Krzysztof zaś został w Polsce i też pracował za równowartość tej kwoty, a więc za 1760 zł miesięcznie. Po 4 miesiącach Jan wrócił do Polski i został przyjęty do tej samej firmy, w której pracował Krzysztof, i przepracował w niej miesiąc za 1760 zł razem z Krzysztofem.
Przy kursie euro w wysokości 4 zł, dochód Jana i Krzysztofa był identyczny i wyniósł 8800 zł. Tyle że Krzysztof zapłaci prawie 928 zł podatku, zaś Jan zapłaci 0 zł.
Wyjaśnienie tej sytuacji tkwi w art. 21 ust. 1 pkt. 20 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Zgodnie z nim bowiem, pracujący za granicą przy rozliczeniu w Polsce mogą pomniejszyć swój przychód o 30% diety przypadającej na dany kraj. W przypadku Niemiec dieta wynosi 49 euro dziennie, a więc (dla 30-dniowego miesiąca) – 1470 euro miesięcznie. 30% z tej kwoty to 441 euro, czyli 1764 zł.
Jako że dochody zagraniczne Jana są z podatku zwolnione, to z punktu polskiego fiskusa zarobił on wyłącznie owe 1760 zł, które otrzymał za pracę w Polsce. To mniej niż wynosi kwota wolna, a więc nie zapłaci ani grosza. Nie zapłaci także podatku w Niemczech. Tamtejsza kwota wolna od podatku wynosi bowiem 8130 euro, tymczasem Jan zarobił zaledwie 1760 euro.
Polska praca sezonowa droższa
Diety obowiązują także w przypadku osób podróżujących służbowo po kraju. Stawka w tym przypadku wynosi 30 zł dziennie. Gdyby zastosować tę samą zasadę, która została przyjęta dla pracujących za granicą, miesięczne odliczenie wyniosłoby 270 zł. Tymczasem wg obecnych przepisów, osoba pracująca poza miejscem zamieszkania może ryczałtowo zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów 139,02 zł miesięcznie.
Takie rozwiązania podatkowe uderzają w osoby, które wykonują prace sezonowe, w wielu przypadkach będące jedną z niewielu możliwości zwiększenia budżetu domowego czy rodzinnego. Ale dodatkowo uderzają także w krajowych przedsiębiorców, którzy nie tylko muszą często rywalizować ze stawkami oferowanymi przez firmy z innych krajów, ale także muszą uwzględniać żądania fiskusa.
Zwłaszcza, że to korzystne dla pracujących za granicą zwolnienie nie dotyczy wyłącznie Niemiec. Może korzystać z nich każdy, kto zatrudnił się poza Polską. Różnica polega wyłącznie na wysokości stawek, które są uzależnione od poziomu diet obowiązujących dla danego kraju. Najniższa dieta dla krajów europejskich została ustalona przez Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej dla Rumunii (38 euro dziennie)oraz Litwy i Macedonii (39 euro). Najwyższa zaś przypadła na Łotwę, gdzie jest to 57 euro.
Lepiej za granicą niż w Polsce
Efekt jest taki, że Polakom pracującym w wakacje nad Bałtykiem bardziej opłaca się pracować na niemieckim, łotewskim czy nawet rosyjskim wybrzeżu niż na polskiej plaży. Podobnie wygląda sytuacja np. osób, które uczą Polaków jazdy na nartach. Lepiej opłaca się zostać instruktorem na Słowacji niż w kraju.