Potocznie nazywany „podatkiem Belki” – oficjalnie „Podatek od dochodów kapitałowych w Polsce”. Pochłania 19 proc. zysku wypracowanego na lokatach, akcjach czy funduszach inwestycyjnych. Czy można go uniknąć i jak go obliczyć radzi ekspert BGŻOptima.
Założenia podatku Belki
Pod koniec 2001 roku ówczesny minister finansów Marek Belka wprowadził podatek od zysków. Na początku przyjęto stawkę 20 proc., która obejmowała lokaty i konta oszczędnościowe. W 2004 roku opodatkowano także dochody kapitałowe pochodzące z produktów inwestycyjnych, jak papiery wartościowe. Wtedy też świadczenie ustalono na poziomie 19 proc. wysokości zysków. W praktyce oznacza to, że jeśli odsetki od lokaty wyniosą 100 zł, to 19 zł z tego trzeba oddać fiskusowi, a na konto wraca tylko 81 zł.
Słowo „oddać” jednak nie obrazuje procesu dokładnie, gdyż sposób regulacji podatku zależy od rodzaju aktywów finansowych, od których zostaje naliczony. Na przykład w przypadku lokat i rachunków bankowych odpowiedzialność za policzenie i odprowadzenie podatku spoczywa na banku. Na konto klienta wraca więc już kwota pomniejszona o podatek. Gdy wybieramy ofertę i zakładamy lokatę, poznajemy oprocentowanie brutto, ale finalnie bank oddaje kwotę netto, po potrąceniu daniny dla fiskusa.
Tak samo jak w przypadku bankowych depozytów, działa to dla jednostek funduszy inwestycyjnych. Obliczeniem zysku i podatku zajmuje się towarzystwo funduszy inwestycyjnych i do inwestora wraca kwota pomniejszona o 19 proc. zysku. Trochę komplikuje się sytuacja w przypadku osób inwestujących na giełdzie oraz kupujących jednostki funduszy zagranicznych. Tutaj to obowiązkiem inwestora jest obliczenie wysokości obciążenia podatkowego (w ramach rocznego zeznania PIT) i odprowadzenie go. Zasady rozliczania podatku od zysków z giełdy pozwalają na uwzględnianie w bilansie strat. Czyli zliczamy bilans z całego roku i dopiero wtedy wyliczamy 19-procentowy podatek. Co ważne, można też uwzględnić straty z poprzednich pięciu lat, ale tylko w połowie wysokości w jednym roku. Czyli do rozliczenia całości straty z danego okresu potrzeba co najmniej dwóch lat.
Lokaty antybelkowe
W pewnym momencie popularność na polskim rynku zyskały tak zwane lokaty antybelkowe –depozyty pozwalające uniknąć płacenia podatku. Wykorzystywały one lukę w ordynacji podatkowej. Zasada wyliczania podatku była pierwotnie taka, że podstawa opodatkowania (czyli zyski) w kwocie do 50 gr była zaokrąglana w dół. Dostępne były więc lokaty jednodniowe z ograniczoną z góry kwotą depozytu. Odsetki z takiej lokaty były mniejsze niż 50 gr i dzięki temu klienci nie płacili podatku. Wystarczyło dodać do takich lokat funkcjonalność automatycznego odnawiania i klient zarabiał więcej, a tracił skarb państwa. W 2012 r. system uszczelniono i lokaty jednodniowe straciły prawo bytu. Czy to oznacza, że obecnie podatku od zysków kapitałowych nie sposób uniknąć? Nie do końca.
Wyjątkowe zachęty
Uszczelnienie systemu podatkowego nie oznacza jednak, że podatek zawsze musi być uiszczony. Zaplanowano bowiem pewne wyjątki. Produkty oszczędnościowe, które to umożliwiają to IKE(indywidualne konto emerytalne) i IKZE(indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego).
IKE i IKZE są z podatku zwolnione przy spełnieniu określonych warunków (m.in. wypłata zysku nastąpi dopiero na emeryturę, a roczna wpłata na konto nie przekroczy określonej kwoty – 13 329 zł dla IKE oraz 5 331,60 zł dla IKZE). Ze strony ustawodawcy jest to po prostu zachęta do odkładania pieniędzy na emeryturę. Jeśli ktoś chce wycofać pieniądze zgromadzone na takim koncie emerytalnym przed czasem, musi pogodzić się z uszczupleniem zysków.
Odroczyć zapłatę podatku można korzystając z funduszu parosolowego. Jest to konstrukcja inwestycyjna, w ramach której można przenosić środki pomiędzy subfunduszami bez naliczania podatku, dzięki czemu kolejne zyski są wypracowywane od wyższego kapitału i kompensują się z ewentualnymi stratami. Ale finalnie, przy umorzeniu jednostek subfunduszu, podatek i tak zostanie naliczony.
Poza przewidzianymi wyjątkami – podatek od zysków kapitałowych jest dziś nieunikniony. Skoro w przypadku lokat i kont oszczędnościowych naliczeniem i pobraniem go zajmuje się bank, to czy warto w ogóle zaprzątać sobie nim głowę? – Oczywiście, że tak, choćby po to, by uniknąć zdziwienia na widok odsetek mniejszych niż w umowie lokaty. Korzystanie z produktów finansowych ze zrozumieniem jest kluczowe w zarządzaniu budżetem domowym, w tym również oszczędnościami. Niezależnie od stopnia zaawansowania wiedzy finansowej należy sprawdzać warunki produktów oraz policzyć realne zyski, jakie otrzymamy z depozytów – mówi Bartosz Kucharczyk, ekspert BGŻOptima.