Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że deficyt sektora finansów publicznych w przyszłym roku nie wyniesie 2,7 proc. PKB tylko mniej – poinformował we wtorek podczas pierwszego czytania projektu budżetu na 2018 r. wiceminister finansów Leszek Skiba.
Przed zakończeniem trwającej około osiem godzin debaty na pytania posłów odpowiadał m.in. wiceminister finansów Leszek Skiba. Mówił, że w przyszłym roku poziom długu do PKB pozostanie na poziomie 51,7 proc., czyli takim samym, jak w roku 2017, a w kolejnych latach będzie się obniżał. „Jest to możliwe dzięki temu, że obniża się deficyt” – powiedział wiceminister.
Poinformował, że przewidziany w uzasadnieniu do budżetu szacunek deficytu sektora finansów publicznych w 2018 r. w wysokości 2,7 proc. PKB wynika z założenia, iż wszyscy wydadzą 100 procent tego, co jest zapisane w ustawie budżetowej.
„Naturalne oszczędności, które zawsze pojawiają się w wykonaniu (budżetu – PAP) oznaczają, że realnie ten deficyt można oceniać niżej. Czyli tak naprawdę, jeśli poziom naturalnych oszczędności wyniesie np. 6 mld zł, to ten deficyt sektora finansów publicznych może wynieść 2,4 proc. PKB. Czyli istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że deficyt sektora finansów publicznych w roku przyszłym nie wyniesie 2,7 proc. PKB tylko mniej” – powiedział Skiba.
„To jest możliwe dzięki rosnącym dochodom z podatku VAT i innym podatkom” – dodał. Przypomniał, że w 2015 r. dochody z VAT wynosiły 6,4 proc. PKB, w 2016 r. – 6,8 proc. PKB. „Szacujemy, że w roku 2017 mogą wynieść 7,9 proc. PKB, a w roku 2018 prawdopodobnie mogą przekroczyć 8 proc. PKB” – wyjaśnił. „Czyli tak naprawdę mamy do czynienia z istotnym wzrostem dochodów podatkowych nominalnie, realnie i także w odniesieniu do produktu krajowego brutto. To oznacza, że państwo polskie w coraz mniejszym stopniu potrzebuje dywidend” – mówił.
Według Skiby poziom dywidend jest w projekcie istotnie mniejszy niż w latach poprzednich, aby spółki skarbu państwa miały jak najwięcej środków na inwestycje. „Państwo nie drenuje spółek tak, jak miało to miejsce w czasach PO, zyski pozostają w firmach (…) dzięki temu mogą być przeznaczane na inwestycje” – wyjaśnił.
Źródło: www.kurier.pap.pl,