Kurs franka szwajcarskiego w ciągu jednego dnia wzrósł z 3,54 zł do ponad 4,30 zł. W rezultacie rata kredytu w tej walucie wzrośnie o ponad 20%. Oznacza to, że jeśli ktoś przed miesiącem płacił 1500 zł to teraz rata wyniesie ok. 1800 zł. Wielu kredytobiorców zastanawia się co w tej sytuacji zrobić. Expander radzi, jakie kroki podjąć, aby zniwelować wpływ uwolnienia kursu CHF na długofalową spłatę kredytu hipotecznego.
Nie decydujmy się na pochopne przewalutowanie kredytu
W obecnej sytuacji część kredytobiorców zastanawia się nad przewalutowaniem kredytu, co uwolniłoby ich od stresujących wahań kursów. Należy jednak zaznaczyć, że to rozwiązanie nie tylko nie poprawi ich sytuacji, ale może je dodatkowo pogorszyć. Kwota zadłużenia, przeliczona według aktualnych notowań, pozostanie bowiem bardzo wysoka. Co więcej, gdy zamienimy dług na zobowiązanie w złotych, pojawią się zdecydowanie wyższe odsetki. Będzie to spowodowane niekorzystną różnicą w stopach procentowych, które w Polsce są znacznie wyższe niż w Szwajcarii. Po przewalutowaniu rata byłaby więc o kolejne kilkaset złotych wyższa niż obecnie.
Oczywiście nikt nie może zagwarantować, że kurs CHF jeszcze nie wzrośnie. Warto jednak pamiętać, że kredyty hipoteczne to zobowiązania długoterminowe, zaciągane zazwyczaj na kilkadziesiąt lat. W wieloletniej perspektywie możemy więc spodziewać się, że kurs kiedyś spadnie. Przewalutowanie oznacza zabezpieczenie się przed ewentualnymi wzrostami franka, ale jednocześnie spowoduje, że stracimy możliwość na poprawę sytuacji w przyszłości. Warto zaznaczyć, że w Polsce mamy obecnie rekordowo niskie stopy procentowe, które za jakiś czas wzrosną – a wraz z nimi raty kredytów w złotych, również tych przewalutowanych z franków.
Regulacja spłaty kredytu
Dobrym rozwiązaniem natomiast jest obniżenie miesięcznej raty, na przykład poprzez samodzielne kupowanie franków potrzebnych do uregulowania zobowiązania. Standardowo banki przeliczają raty po swoich, często istotnie zawyżonych, kursach walutowych. Znacznie bardziej opłacalne notowania można znaleźć w kantorach – stacjonarnych lub internetowych.
W przypadku, gdy to rozwiązanie jest niewystarczające, warto porozmawiać z bankiem o wydłużeniu okresu kredytowania. Spłata rozłożona na więcej rat wpłynie bowiem na ich obniżenie. Będzie to jednak miało również negatywne konsekwencje. W dłuższym okresie zapłacimy także więcej odsetek. Z tego powodu warto decydować się na ten krok tylko i wyłącznie wtedy, gdy mamy trudności z regulowaniem rat w obecnej wysokości.
Inne rozwiązania
Jeśli raty znacząco wzrosły, warto poszukać oszczędności w domowym budżecie. Być może po dokładnej analizie bieżących wydatków znajdziemy te, z których możemy zrezygnować lub chociaż je obniżyć. Zamiast opłacać karnet na basen czy siłownię zacznijmy biegać lub uprawiać inny sport, niewymagający regularnych nakładów finansowych. Warto też rozważyć zamianę pakietu telewizji kablowej, internetu czy telefoniczny na tańszy. Kolejnym rozwiązaniem jest ograniczenie wydatków na drobne, ale często powtarzające się przyjemności. W ten sposób nierzadko można wygenerować oszczędności przekraczające nawet 1 000 zł w skali miesiąca.
W ostateczności możemy skorzystać z nowych przepisów o upadłości konsumenckiej. Dzięki niej można pozbyć się długów. Należy jednak pamiętać, że oznacza to utratę wszystkiego, co znajduje się w naszym posiadaniu – mieszkania, samochodu oraz innych, cennych składników majątku. Ogłoszenie upadłości wiąże się z określeniem przez sąd planu wpłat, którym dłużnik jest w stanie podołać. Obowiązuje on jednak w okresie nie dłuższym niż 36 miesięcy, nawet jeśli pierwotnie kredyt był zaciągnięty na okres kilkudziesięciu lat. W tym przypadku część długu, która nie zostanie spłacona w ramach ustanowionego planu, ulega anulowaniu.
Warto dodać, że choć upadłość oznacza konieczność oddania całego swojego majątku, w tym mieszkania czy domu, to dłużnik nie pozostanie bez dachu nad głową. Przepisy mówią bowiem, że w takim przypadku z sumy uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości wypłacana będzie upadłemu kwota pozwalająca na wynajem przeciętnego mieszkania w miejscowości jego dotychczasowego zamieszkania (lub sąsiedniej) przez okres od roku do dwóch lat.