Uwolnienie kursu franka szwajcarskiego w połowie stycznia 2015 r. spowodowało jego gwałtowny wzrost. W ciągu kilkudziesięciu godzin cena franka szwajcarskiego podniosła się o blisko połowę. Perspektywa wprost proporcjonalnego wzrostu rat spotkała się z silnym protestem ze strony osób spłacających kredyt w tej walucie.
Większość osób spłacających kredyt denominowany we franku szwajcarskim czuje się skrzywdzona przez instytucje finansowe, które stanowczo doradzały w przeszłości wybór tego produktu finansowego. Znaczna część tej grupy jest pewna, że została wprowadzona w błąd podczas podpisywania umowy kredytowej. Uważają oni, że nie zostali poinformowani o skali ryzyka jakie wiąże się z zaciąganiem kredytu w walucie obcej – tłumaczy Filip Jurczak z portalu TargiMieszkaniowe.net.
Z tego powodu kredytobiorcy posiadający zadłużenie we frankach szwajcarskich nie zgadzają się na znaczne podniesienie poziomu rat. Wyższy kurs franka oznacza również dla wielu osób, iż wielkość ich zadłużenia przekroczy wartość nieruchomości, na której zabezpieczony jest kredyt. Mimo, że część banków obniżyła spread walutowy, a znaczna większość zdecydowała się uwzględniać ujemny poziom LIBOR znaczny odsetek „frankowiczów” planuje dochodzenia swoich racji poprzez pozew zbiorowy. Forma prawna jaką jest pozew zbiorowy posiada zastosowanie w postępowaniu cywilnym. Warunkiem zgłoszenia pozwu w tej formie jest wystosowanie go przez grupę minimum 10 osób.
Każdy z powodów powinien dochodzić roszczenia tego samego rodzaju. W Polsce kredyty we frankach szwajcarskich spłaca ponad 500 tys. rodzin. Oznacza to, że tylko niewielki odsetek osób z tej grupy wystarczy, aby móc złożyć tego typu roszczenie. Innym warunkiem, który musi zostać spełniony jest wytypowanie reprezentanta, którego zadaniem będzie wytyczenie powództwa. Reprezentować grupę może rzecznik konsumenta lub jeden z jej członków. W przypadku „frankowiczów” korzystanie z pomocy rzecznika konsumentów jest praktycznie wskazane. Sytuacja taka wynika z poziomu kosztów sądowych, jakie wiążą się z faktem złożenia pozwu zbiorowego. Opłata sądowa, którą uiszcza się z reguły podczas wnoszenia pozwu wynosi 2% całego roszczenia – mówi Filip Jurczak z portalu TargiMieszkaniowe.net.
W przypadku kredytobiorców wartość tylko kosztów sądowych mogłaby przekroczyć kilkaset tysięcy złotych. Tymczasem, występujący w postępowaniach grupowych rzecznicy konsumentów nie są zobowiązani do uiszczania opłat w tej wysokości. Ich udział w postępowaniach dotyczących wielomilionowych kwot jest więc praktycznie niezbędny. Czy „frankowicze” mogą odnieść sukces w sądzie? W obecnej chwili ciężko wydać jednoznaczny werdykt. Inicjatywę wystosowania pozwu zbiorowego wystosowało stowarzyszenie Pro Futuris, które reprezentuje kilkaset poszkodowanych osób.
Głównym zarzutem jest brak ostrzeżenia klientów przed ryzykownym produktem finansowym, wynikającym z możliwych wahań kursowych. Z taką tezą zgadza się część polityków oraz specjalistów z branży, którzy uważają zaistniałą sytuację za „nadzwyczajną zmianę stosunków spełnienia świadczenia”. W tym przypadku prawo cywilne mówi o możliwości zmiany sposobu wykonania zobowiązania lub wręcz przedstawia opcję całkowitego rozwiązania umowy o ile spełnienie jej warunków może zagrażać rażącą stratą jednej ze stron.
Z drugiej strony spora część opinii publicznej jest zdania, iż „frankowicze” powinni ponieść konsekwencje swoich wyborów, skoro wcześniej przez długi czas czerpali korzyści z niższego oprocentowania. Liczba pozwów zbiorowych w ostatnich latach znacznie wzrosła. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że ich stosunkowo duży odsetek zgłoszeń zostaje odrzucony. W ciągu ostatnich czterech lat uznano, że blisko połowa złożonych pozwów zbiorowych nie spełnia warunków wymaganych przez ustawę. Istotna liczba pozwów jest również uznawana przez sąd za niezasadną.
Tego typu statystyki nie powinny napawać „frankowiczów” optymizmem. Być może jednak problemy kredytobiorców zostaną rozwiązane poprzez działania odgórnie narzucone przez Komisję Nadzoru Finansowego. Jednym z projektów KNF jest umożliwienie przewalutowania kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich na polskie złote po znacznie bardziej atrakcyjnym kursie.