Ceny dóbr i usług konsumpcyjnych spadły w lipcu o 0,3 proc. w ujęciu rocznym i 0,4 proc. w ujęciu miesięcznym – podał GUS.
Po raz drugi od 1989 roku mamy do czynienia ze spadkiem cen w ujęciu rocznym (pierwszy był w lipcu br.). To w części efekt czynników sezonowych (lipiec, sierpień, wrzesień to zawsze okres niższej inflacji). Ale w znacznie silniejszym stopniu to efekt embarga rosyjskiego na produkty żywnościowe przy wysokim tegorocznym urodzaju. Ceny żywności spadły w sierpniu r/r o 2,3 proc., przy wysokiej bazie z sierpnia 2013 r., 102,8. W kolejnych miesiącach należy się spodziewać także spadku cen żywności, bo do już oddziałujących na ceny żywności czynników dochodzi chociażby urodzaj pszenicy w USA.
Spadek cen żywności oddziałuje pozytywnie na portfele Polaków, szczególnie tych o niższych dochodach. „Zwalnia” to część dochodów do dyspozycji i teoretycznie pozwala na ich wydatkowanie na inne dobra czy usługi. Jednak obserwowane wzrosty sprzedaży detalicznej nie są wysokie, co oznacza, że gospodarstwa domowe nie zawsze decydują się na wydatkowanie „zaoszczędzonych” dzięki niskim cenom żywności dochodów.
Podobnie jak w lipcu, gdyby nie zmiana strategii firm telekomunikacyjnych dotycząca polityki cenowej, a także wzrost cen napojów alkoholowych (wyższa akcyza) deflacja w sierpniu byłaby znacznie głębsza.
Rada Polityki Pieniężnej chyba już nie będzie mogła mieć wątpliwości co do tego, jaką decyzję podjąć na swoim październikowym posiedzeniu. I wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku stopy procentowe spadną o 50 punktów bazowych. Wzrost PKB był co prawda w 2. kwartale br. porównywalny do osiągniętego w 1. kwartale, ale ani produkcja sprzedana przemysłu, ani sprzedaż detaliczna w ostatnich miesiącach, ani wyniki firm po 6. miesiącach br. nie pozwalają na zakładanie porównywalnego tempa wzrostu PKB w 2. połowie 2014 r. A to także powinno wpłynąć na decyzje RPP.
Komentarz dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, Konfederacja Lewiatan