A gdyby tak nabyć w salonie najnowszego smartfona i zażądać podłączenia go do gniazdka i przykręcenia na stałe do ściany. Absurd? Być może. Ale podobna „niedorzeczność” dotyczy chwilami 65% osób robiących zakupy przez internet. Taki odsetek osób, pomimo kontaktu z technologią i wiedzą o finansach, nie ma zaufania do dokonywania transakcji w sieci. Czyli płaci gotówką przy odbiorze. Wyłącznie z tej metody rozliczeń korzysta 15% klientów sklepów internetowych.
To, że Polacy są narodem pełnym sprzeczności, wiemy nie od dziś. Z jednej strony, dynamika korzystania z nowoczesnych narzędzi finansowych jest na piątkę z plusem. Liczba transakcji kartowych rośnie w tempie 40% rocznie, MasterCard informuje, że jesteśmy w czołówce Europy pod względem płatności zbliżeniowych (wzrost wartości rok do roku o 100%), możemy pochwalić się jednym z najlepszych w Europie systemów rozliczeniowych ExpresS Elixir. Z drugiej, stale i dynamicznie rośnie u nas ilość gotówki w obiegu, z kwotą 150 miliardów zł na koniec 2015 r. Według danych NBP ok. 80% wszystkich płatności detalicznych wykonywano gotówką. Twarde dane mówią, że Polacy najczęściej robią zakupy w małych, lokalnych sklepach spożywczych. Nawet w hipermarketach ponad połowa osób nie korzysta z kart płatniczych. Co ciekawe – za zakupy online przeciętny Kowalski też woli płacić gotówką. Połowa z nas nigdy nie kupiła niczego w sieci.
Jeśli tak spojrzeć na sprawę, uzasadnienie ma projektowanie usług finansowych, które łączą dwa podejścia: z jednej strony otwartość Polaków na nowe technologie, a z drugiej wciąż małe zaufanie do banków i powierzania swoich pieniędzy zewnętrznym instytucjom. Przykładem nowego pomysłu wypełniającego tę niszę jest ostatnia kampania Euronetu, a także niejaki Gotówkomat, który zadebiutował w 2015 r. Gotówkomat to maszyna przypominająca bankomat, przez którą można wziąć pożyczkę, a także połączyć kilka kredytów w jeden, aby płacić taniej. Jak zapowiada pomysłodawca biznesu, Sylwia Witoszyńska, to dopiero początek, bo Gotówkomat ma stanowić stacjonarny punkt korzystania z wielu usług finansowych. Przeznaczony dla tych, którzy mniej ufają transakcjom w sieci, a chcąc nie chcąc, muszą płacić rachunki czy kupić OC. Pomysł jest taki, aby móc to robić w trakcie zakupów w markecie, za gotówkę, ale za to bardzo szybko. Innym przykładem usługi celującej ostatnio w ten segment jest przekaz gotówki na odległość realizowany od grudnia przez Euronet. Chodzi o to, aby osoba nie mająca konta w banku albo karty płatniczej mogła w szybkim czasie odebrać gotówkę. Można tak zasilić rodzinę w potrzebie albo zaradzić awaryjnej sytuacji. Aby odebrać pieniądze, wystarczy wpisać w maszynie swój numer pesel i kody przysłane przez operatora (SMS) i nadawcę przekazu.
Czy nowoczesne metody obrotu gotówką się przyjmą? Zobaczymy. Na razie faktem jest, jak podaje TNS, że ponad połowa Polaków płaci wyłącznie gotówką za zakupy spożywcze, ubrania, buty, a nawet meble czy sprzęt RTV/AGD. Przywiązanie do własnego portfela podgrzewa napięta atmosfera na świecie i problemy finansowe kolejnych instytucji. Podczas gdy dyrektorzy Deutsche Banku obgryzają paznokcie, ekonomiści wróżą kryzys bankowy po koniec 2016 r., a nasze media zdominował nowy podatek, nomen omen, bankowy… mądry Polak oszczędności pakuje do skarpety. I to pojemnej, bo mieści się tam aż jedna dziesiąta naszych narodowych zaskórniaków. I choć ta mądrość jest dość przewrotna, to nie można oprzeć się wrażeniu, że jest sposobem na szukanie dla siebie przestrzeni w rzeczywistości obarczanej kolejnymi podatkami. Ucisk fiskalny jest nieskuteczny wtedy, gdy jest zbyt silny. A najprostszą ucieczką przez kolejnymi daninami jest… gotówka??