Obecnie stopa bezrobocia wynosi 5,2% i jest najniższa od wielu lat. Wiele wskazuje na to, że w przyszłości ten wskaźnik będzie jeszcze niższy, ponieważ jak przewiduje PwC, do 2025 r. konieczne będzie zatrudnienie ok. 1,5 mln osób, w tym także młodych pracowników. Fakt starzenia się naszego społeczeństwa, rozwój nowych technologii
i pojawienie się zawodów, które wcześniej nie istniały, sprawia, że na rynku pracy za chwilę dyktować warunki będzie pokolenie Z. Chodzi o osoby urodzone w końcówce lat 90. XX w., które właśnie rozpoczynają karierę zawodową, czyli mowa także o świeżo upieczonych absolwentach polskich uczelni. To generacja pracowników, która jest nadzieją polskiej gospodarki. Pracodawcy, nie tylko te największe marki, doskonale wiedzą, że młode talenty z otwartymi głowami, nieszablonowym podejściem do rozwiązywania problemów i innymi kompetencjami, których nie posiadają starsi pracownicy, są na wagę złota. A, co na swój temat uważają „Zetki”? Czy czują się przygotowane przez szkoły wyższe do podjęcia pracy? Co myślą o swojej drodze zawodowej i czy wiedzą, czego oczekują od przyszłych pracodawców?
Jak zaznacza Agnieszka Surowiec, Dyrektor HR i Komunikacji w Intrum, poznanie odpowiedzi na powyższe pytania jest kluczowe dla pracodawców, którzy myślą o rekrutowaniu młodych-zdolnych. – Pracodawcy muszą poznać potrzeby najmłodszej generacji pracowników, ponieważ osoby między 20., a 25. rokiem życia, szykujące się na podbój rynku pracy, mają zupełnie inne wymagania niż Millenialsi czy starsze pokolenia. To ważne, ponieważ nierzadko daje się zauważyć, że pracodawca doskonale wie, co zyska zatrudniając „Zetkę” i jak cenny może być to pracownik dla firmy, ale nie zawsze wie, czego oczekuje od niego druga strona. Często popełnianym przez nich błędem również jest to, że problemy młodych pracowników rozwiązują „starymi” metodami, które są zupełnie nieskuteczne w ich przypadku.
Kim zatem są pracownicy z pokolenia Z, absolwenci polskich uczelni?
Czy absolwenci czują się gotowi?
Młody, czyli niezdecydowany lekkoduch? To mit. Osoby, które teraz rozpoczynają studia, szukają takiego kierunku czy uczelni, która w przyszłości zapewni im dobrą pracę, ale jednocześnie, chcą w tej pracy robić, to co lubią. Rozpoczynają karierę z założeniem, że można połączyć te dwie kwestie. „Zetkom” zależy na rozwijaniu posiadanych pasji. Jak pokazują dane zebrane przez Pracuj.pl, wśród absolwentów oraz studentów, aż 50 proc. tej grupy, postrzega pracę jako środek do realizacji pasji pozazawodowych. Chcą pracować w firmie, która pomoże im zdobywać nowe umiejętności i będzie dla nich stymulującym wyzwaniem. Mniej liczy się dla nich zarabianie góry pieniędzy, bo nauczyli się od starszych pokoleń, że te nie zawsze przynosi satysfakcję.
Osoby, które niedawno ukończyły 20. rok życia, choć nie mają doświadczenia na rynku pracy, wiedzą, że teraz dla pracodawców liczą się kompetencje, które da się nazwać, za którymi stoi jakieś know-how. Czy polskie uczelnie, których zdecydowana większość jest nastawiona na przygotowanie młodego człowieka na rynek pracy, są tego świadome? Od tego, czy dana szkoła wyższa przyłoży się do przekazywania praktycznej wiedzy, w dużej mierze może zależeć, czy młody człowiek z sukcesem wejdzie na rynek pracy, czy też „straci” kilka następnych lat swojego życia na doszkalanie się, czy wręcz zmianę zawodu. Niestety, wśród absolwentów przeważają podobne, negatywne zdania co do poziomu ukończonej szkoły wyższej oraz jej odpowiedniego przygotowania młodego człowieka do funkcjonowania na obecnym rynku pracy.
– Pomimo mało przychylnych opinii na temat efektów nauki na uniwersytetach i innych szkołach wyższych, ponad 3/4 studentów ma zamiar rozwijać się zgodnie z wybranym kierunkiem studiów. Co więcej, większą wagę przykładają także do dalszego kształcenia po ukończeniu szkoły wyższej, np. na studiach doktoranckich, podyplomowych, kursach czy szkoleniach. Można z tego wyciągnąć wniosek, że poważnie podchodzą do swojej przyszłości. To, co różni generację Z od poprzednich pokoleń, to świadomość, że ukończenie studiów wyższych już nie gwarantuje sukcesu zawodowego. Skończenie danego kierunku może być świetną bazą do zdobywania bardziej konkretnych kompetencji wymaganych na rynku pracy. To także dobry sygnał dla pracodawców. Wystarczy, że podczas rekrutacji będą skoncentrowani na zatrudnieniu takich dwudziestolatków, którzy będą chcieć się uczyć także w pracy i każde proponowane szkolenie nie będzie przez nich traktowane jak przykry obowiązek, ale jak „darmowa” szansa nauczenia się czegoś nowego – mówi Agnieszka Surowiec, Intrum.
Staż? Jak najbardziej!
Absolwenci polskich uczelni zdobywanie nowych kompetencji coraz częściej traktują jako inwestycję w swoją przyszłość. Zapewne większość HR-owców spotkała podczas prowadzonej rekrutacji „młodego-zdolnego” z minimalnym doświadczeniem zawodowym, który chciałby zarabiać kilka tysięcy złotych na starcie. Ale nie brakuje również osób, które zdecydują się na kilkumiesięczne staże czy praktyki, nierzadko bezpłatne. Według raportu Pracuj.pl, aż 82 proc. badanych studentów i absolwentów bardzo docenia taki rodzaj zdobywania wiedzy i często z niego korzysta (blisko 70 proc. respondentów). Staże nie tylko pomagają studentom przygotować się do pracy na konkretnym stanowisku, ale także uczą zasad funkcjonowania w danej firmie.
– Stereotyp mówiący o praktykancie, robiącym kawę czy kserującym dokumenty odszedł już w zapomnienie. Przede wszystkim dlatego, że dzisiaj firmy nie mogą pozwolić sobie na marnowanie potencjału. Każdy pracownik jest cenny. Dziś pracodawcy wdrażają wiele narzędzi z zakresu employer brandingu, by odpowiednio przyjąć w firmie nowych pracowników, także praktykanta czy stażystę. Studenci czy absolwenci również mają świadomość, że podczas stażu czy praktyk zdobędą wiedzę i umiejętności, których nie przekaże im żadna szkoła. Wiedzą także, że jeżeli pokażą się od dobrej strony podczas takiego „testowego” okresu, będą mieć szansę na stabilne zatrudnienie w danym miejscu. Pokolenie Z nie chce gromadzić pieniędzy, a wspomnienia i doświadczenia. Takie samo podejście daje się zauważyć, jeżeli chodzi o sprawy zawodowe. Dla „Zetek” liczy się zdobycie wielu istotnych kompetencji, zanim znajdą wymarzoną pracę. Dlatego decydują się również na wolontariaty, projekty studenckie, programy stażowe i menedżerskie oferowane przez coraz więcej firm oraz tradycyjne praktyki – wylicza Agnieszka Surowiec, Intrum.
Przeczytaj także:
Gdzie absolwenci chcieliby pracować?
Według raportu Pracuj.pl, prawie połowa badanych (44 proc.) myśli o pracy w międzynarodowej korporacji lub dużej ogólnopolskiej organizacji. Z kolei 1/3 chciałaby pracować w małej firmie liczącej do 50 pracowników lub w start-upie. Niewielu jednak myśli o założeniu własnej firmy – jedynie 17 proc. respondentów badania. Te dane pokazują, że szukając zatrudnienia, absolwenci w mniejszym stopniu zwracają uwagę na zarobki, ale cenią sobie już wcześniej wspomnianą możliwość rozwoju zawodowego oraz dobrą atmosferę w miejscu pracy.
– Szansa na szybki awans oraz wysokie wynagrodzenie, to nie są najważniejsze czynniki wpływające na to, że młodzi będą aplikować na dane stanowisko. Bardziej liczy się dla nich docenianie przez pracodawcę, możliwość pracy dla marki, która dokonuje znaczących zmian w świecie, np. dba o środowisko lub po prostu stawia na zrównoważony rozwój.
Z naszych doświadczeń wynika również, że takim osobom szczególnie zależy na szybkim zintegrowaniu się z zespołem, dowiedzeniu się jak największej ilości informacji o marce, dla której pracują. Dlatego w Intrum dbamy o to, aby nowy pracownik nie tylko poznał zasady funkcjonowania w firmie, ale także otrzymał wiedzę na temat naszej historii i misji – wyjaśnia Agnieszka Surowiec, Dyrektor HR i Komunikacji w Intrum.
Źródło: Intrum