Skąd pomysł na taką nazwę?

Stephen King – jest moim ulubionym autorem. To właśnie jego książki wydawałam, zanim stworzyłam to miejsce. „Worek kości” („Bag of Bones”) to dzieło, które doczekało się milionowych nakładów i ekranizacji, ale przede wszystkim to piękna, niesamowicie emocjonalna, naładowana duchami przeszłości powieść o miłości. Specyficznej, ale jednak miłości.

Czym się zajmowałaś, zanim otworzyłaś Coctail Bar i jaką drogą doszłaś do miejsca, w którym jesteś obecnie?

Przed „Workiem” byłam wydawcą i w świecie wydawniczym przeszłam przez wszystkie szczeble kariery. Byłam pracownikiem działu promocji, kierownikiem największej redakcji zagranicznej, a w końcu zostałam właścicielem wydawnictwa. Uwielbiam czytać książki, a w wydawnictwie jeszcze mi za to płacili, więc myślałam, że jest to miejsce, w którym zostanę do końca życia. Taki był plan. Niestety nie wyszło tak z powodów rodzinnych, bardzo osobistych, gdy w 2014 roku zmarł mój mąż, a moje życie zmieniło się diametralnie….

Renata Kuryłowicz – fotografia: Anna Wojtecka


A dlaczego zdecydowałaś się na debiut w branży tak odmiennej od wydawniczej?

Decyzję, jak zwykle w moim przypadku, podjęłam bardzo szybko i w lipcu 2017 roku wybrałam to miejsce. Chciałam stworzyć coś swojego, od podstaw. Gdy przejmowałam to miejsce (lokal przy ul. Bagatela 10), proponowano mi, by zachować działającą tu wtedy restaurację. Ale ja nie chciałam budować swojego sukcesu na cudzym koncepcie. Wiedziałam od początku, że będzie to coctail bar z księgarnią i burleską. Zadbałam, by była scena na występy i muzyka na żywo. Czekam tu w „Worku” na ludzi, którzy chcą się nacieszyć tym, co im proponuję.

Jaka jest specyfika tego miejsca?

Mój biznes nie jest absolutnie typową gastronomią. Jesteśmy przede wszystkim miejscem kultury i rozrywki. Naszym zadaniem jest wyciągnąć gościa z domu. Nie oferujemy dostaw gotowego jedzenia czy napojów na wynos. Zapraszamy naszych gości do wyjątkowego spędzenia czasu, do odczuwania emocji nieosiągalnych w domowym zaciszu. Oferujemy znacznie więcej niż możliwość zaspokojenia fizycznego głodu czy pragnienia.

Działamy konsekwentnie. Nie jesteśmy kawiarnią, tylko coctail barem. Od godziny 18.00  klient może zasiąść w wygodnym fotelu i w otoczeniu trupich czaszek, całkowicie dać się pochłonąć jednej z kilkudziesięciu książek. Znajdzie u nas najnowsze wydania powieści Stephena Kinga oraz innych mistrzów horroru, wiele thrillerów i klasyczną literaturę. Wszystkie książki są do kupienia tu na miejscu. Napije się także rewelacyjnych koktajli, autorskich w swojej nazwie i recepturze. Proponujemy tu rozrywkę tylko dla dorosłych, a alkohol jest naturalnie wpisany w specyfikę tego miejsca. Oczywiście mamy także drinki bezalkoholowe, które serwują nasi barmani. Ich przygotowanie i receptury to także popis kreatywności i efekt wybornej miksologii.

Przełamujesz stereotypy wyborem nazwy, wystrojem wnętrz, repertuarem – czy celujesz w selektywnego odbiorcę?

Tak, tu rzadko trafia się przypadkiem. Nie jesteśmy na szlaku wędrówek. Przełamuję tabu, gdyż podobnie, jak „Czuły Barbarzyńca” kiedyś połączył kawiarnię z księgarnią, tak ja łączę wiele różnych sfer. Serwuję gościom wyjątkową mieszkankę coctail baru z mocnym alkoholem, z księgarnią, burleską i wykładami z kryminalistyki. No właśnie: to kolejne moje odkrycie i doskonałe uzupełnienie oferty „Worka Kości”. Nasi goście to uwielbiają!

Zauważyłam, że mój gość się zmienia. Mam wrażenie, że ludzie sami się jeszcze nie odnaleźli – teraz, po pandemii, nie wiedzą z jakich rozrywek chcą i mogą korzystać. Nasi goście to głównie kobiety, zarówno przy barze, jak i na wykładach. Im bardziej mroczny temat, tym jest więcej kobiet. 🙂 Dziewczyny potrafią także cudownie bawić się na burleskowym show. Atmosfera naszego miejsca i wykłady przekonują eteryczne kobiety – to naprawdę fascynujące


Co wyróżnia Twój coctail bar?

Autentyczna historia. Zarówno za każdą książką, jak i za każdym alkoholem i drinkiem kryje się inna opowieść. Kompletujemy i dopasowujemy portfolio alkoholowe. Są sezony, gdy dominuje rum, kiedy indziej dżin lub burbon. Podajemy w kieliszku alkohol, zmiksowany przez barmana w jedyny w swoim rodzaju smak i klimat. To wszystko serwujemy w otoczeniu pełnym nie tylko trupich czaszek z mojej prywatnej kolekcji, ale także książek, które starannie selekcjonuję dla moich gości i wybornej muzyki.

Co działo się z „Workiem Kości” w czasie lock-downu?

Martwiłam się o swoją załogę podczas zamknięcia, bo przecież coctail bary nie funkcjonują online. Wpadliśmy na pomysł, aby przygotować pre-miksy, czyli zmiksowaną bazę syropów, dodatków smakowych i zapachowych do przygotowania koktajlu, które goście odbierali wraz z instrukcją, jakiego alkoholu, w jakiej objętości powinni dodać w domu, by otrzymać wybrany rodzaj drinka. To jednak nie zadziałało tak dobrze, jak założyliśmy, bo goście przychodzą do nas nie tylko po smak wybornego alkoholu, ale w poszukiwaniu atmosfery, gwaru rozmów, muzyki, przyciemnionych świateł. Doznań, jakich nie znajdą w domu czy w innym lokalu. Chociaż, dzięki oferowaniu pre-miksów, wiele gości o nas nie zapomniało i wróciło po zdjęciu obostrzeń.


Jak w takim razie przetrwałaś zamknięcie od marca do maja?

Udało nam się przetrwać dzięki dwóm czynnikom. W dużej mierze dzięki subwencjom państwa, zrzutce zorganizowanej w sieci oraz realizacji reklamy w naszej przestrzeni. Wymyśliłam także wydarzenia on-line, które są absolutnie unikatową formułą w naszej branży. Prowadzimy wykłady z kryminalistyki i kryminologii. Myślę, że jesteśmy jedynym takim miejscem na świecie. Prowadzącymi są wyłącznie specjaliści, psycholodzy śledczy, profilerzy, antropolodzy, seksuolodzy, suicydolodzy. Jest to mój autorski pomysł, który wyszedł od idei romantycznej, a przerodził się w biznes. Zwróć uwagę, że na sali wykładowej, w kawiarni czy w teatrze, wykład nie miałby takiej mocy. To właśnie musi być lekko mroczne miejsce, jak nasz „Worek Kości”, a alkohol bardzo do tej tematyki pasuje. Mamy wielu gości, którzy poznali miejsce dzięki wykładom on-line, a teraz przychodzą, by zobaczyć na żywo i poczuć wyjątkowy klimat tego miejsca. Obecnie pracujemy nad tym, aby się w pełni odrodzić i znów być, jak jeszcze niedawno, obleganym miejscem. Do marca tego roku mieliśmy komplet gości od otwarcia do zamknięcia, każdego dnia. A potem okazało się, że niczego nie można przewidzieć – gdy nastał ten pamiętny marcowy czwartek i musiałam zamknąć lokal.

Czy działasz według planu?

Absolutnie TAK! – działam według planu. Przede wszystkim starannie planujemy typy i rodzaje alkoholu. I tu ważna uwaga – nie mamy stałych kontraktów z dystrybutorami alkoholi, nie pozwalamy na ekspozycję żadnych promocyjnych ulotek, logotypów. I to działa, gdyż dzięki temu pracujemy z różnymi dystrybutorami alkoholi, prowadząc też zamknięte, markowe degustacje. Zawsze są to wydarzenia wyprzedawane w 100%.
Planuję także repertuar – dopasowujemy się do kalendarza wydarzeń, uwzględniamy mody i trendy, muzycznie dostosowujemy się też do gustów klientów. Był czas, gdy więcej było bluesa, czasem więcej jazzu. Grały u nas topowe gwiazdy z różnych obszarów muzyki – grał Staszek Sojka, Wojtek Mazolewski czy Sztywny Pal Azji.


W jednym miejscu, pod szyldem coctail baru, łączysz trupie czaszki w wystroju wnętrza, nazwę inspirowaną horrorem, księgarnię, koncerty jazzowe, burleskowe show i wykłady z kryminalistyki. Co łączy to wszystko?
Jakość to nasz wyróżnik. Czas spędzony u nas jest czystą rozrywką. Sprawiamy gościom przyjemność i oferujemy niecodzienne doznania, spójne w każdym aspekcie kontaktu z nami i przebywania tutaj.   Nie serwujemy alkoholi z niskiej półki – idziemy bardzo zdecydowanie w stronę premium. To automatycznie selekcjonuje gości. Nasz repertuar muzyczny też dopasowany jest do dnia i pory roku. U nas nic nie dzieje się przypadkiem.
Wiem, że ten biznes kręci się dzięki temu, że mogę szybko podejmować decyzję i od razu mierzę się z ich konsekwencjami. Tylko poprzez działanie w takiej mikro-skali, taka samodzielność jest możliwa.

Czy masz biznesowe inspiracje wśród wielkich liderów?

Imponuje mi Sheryl Sandberg, od ponad dekady zarządzająca Facebook`iem, uznana za jedną z najbardziej wpływowych kobiet w biznesie. W branży internetowej była pierwszą kobietą, która tak dużo osiągnęła i nadal nie zwalnia tempa, znajduje siłę i czas, by angażować się społecznie. Nałogowo czytam magazyn Forbes, szczególnie wydania poświęcone kobietom – Forbes Women i różne biznesowe artykuły – zwłaszcza polecane na Linked In. Próbuję brać z nich to, co najlepsze dla siebie.

Ile czasu spędzasz w pracy?

Zawsze tyle, ile potrzeba! Na pewno jestem zawsze wieczorem, na każdym wykładzie, burlesce i koncercie. Wiem, że ludzie chcą rozmawiać, a ja też lubię wchodzić z naszymi gośćmi w relację. „Worek kości” to ja, ale usuwam się w cień, gdy nie ma koncertu, i wtedy to barmani są gwiazdami. Natomiast na scenie, podczas występów, to wykładowcy i artyści świecą swoim blaskiem, a ja jestem ich opiekunem.

Jak dostosowałaś lokal do nowych wymogów sanitarnych?

Wracamy już powoli do pełnego obłożenia lokalu przy zachowaniu nowych wymogów dotyczących bezpiecznego dystansu, czyli maksymalnie możemy w lokalu gościć ok. 40 osób, a nie ponad 70 jak kiedyś. Od lipca jest też nowa, powracająca grupa gości. Jednak jest za wcześnie, by tworzyć jakieś scenariusze na przyszłość. Nie wiem, co będzie jesienią, ale cieszę się, że były osoby, które wykupiły voucher, by wspomóc nas. Dzięki swojej pomysłowości, subwencjom Państwa i takim aktom solidarności przetrwaliśmy.

Jaką masz radę dla wszystkich kobiet, które planują otwarcie swojego własnego biznesu?

Niezależnie od tego w jakiej branży działacie, nie dajcie się porwać emocjom i romantycznym uniesieniom. Mieć super pomysł, a znać się na prowadzeniu biznesu to dwie różne kwestie. Liczcie i uczcie się pilnie zarządzać finansami. Nie przeinwestujcie, bo niezwykle ciężko jest potem odrobić te wydatki. I najważniejsze na koniec: słuchajcie swoich odbiorców, sami podpowiedzą Wam, jak do nich dotrzeć. Można mieć fantastyczne pomysły, ale o sukcesie decyduje milion różnych rzeczy i zdarzeń. Nie poddawajcie się nigdy!

Dziękujemy za rozmowę – redakcja@biznestuba.pl