Gwałtowny rozwój technologii teleinformatycznych zaowocował powstaniem usług określanych mianem cluod computing oraz hosting. Na czym one polegają, i jaka czeka je przyszłość? Czy Twoje DNA może stać się wirtualnym dyskiem, a w przyszłości dane będą zapisywane na superpojemnych kryształach?
Cloud computing w pigułce
Cloud computing (czyli inaczej popularna chmura) to usługa, której ideą jest gromadzenie i przetwarzanie danych bez konieczności zakupu oprogramowania instalowanego następnie na własnym sprzęcie; jest ono dostarczane przez usługodawcę, podobnie jak wirtualna przestrzeń, w której gromadzone są dane. Jest to zatem, w pewnym uproszczeniu, wirtualny dysk twardy o pojemności dostosowywanej na bieżąco do potrzeb użytkownika.
Hosting
Hosting to podobnie jak cloud computing usługa z branży teleinformatycznej, jednak trochę inna niż chmura; polega ona na udostępnieniu klientowi przez dostawcę internetu zasobów serwerowni. W jej zakresie klient otrzymuje do dyspozycji takie elementy jak określona objętość dysku twardego, maksymalna ilość danych możliwych do przesłania przez łącza internetowe serwerowni, usługi obsługiwane przez serwerownię oraz maksymalny stopnień obciążenia serwerowni przez wykupione usługi. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że jest to taka chmura, ale o ograniczonym zakresie.
Czy cloud computing i hosting to szczytowe osiągnięcie z dziedziny transferu oraz magazynowania danych?
Oczywiście, że nie. To tylko kolejny etap, podobnie jak kiedyś były nim dyskietki, płyty CD, pendrive’y, przenośne twarde dyski. Teraz kolej na hosting i chmury.
Jak zatem będą wyglądali następcy chmur?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie w kontekście tylko i wyłącznie zupełnie nowej technologii, która miała by zastąpić chmury. Podobnie jak twórca dyskietki nie byłby w stanie wyobrazić sobie możliwości dzisiejszego smartfona. Prognozy opierają się raczej na zakresie możliwości jaki będzie w stanie oferować chmura przyszłości, co już samo w sobie wydaje się interesujące, a to ze względu na to, co zdziałać możemy dzięki chmurom już dzisiaj – np. edytować pliki tekstowe oraz arkusze kalkulacyjne bez konieczności zakupu własnego oprogramowania, kontaktować się z chmurą z każdego miejsca na świecie, udostępniać konkretne pliki innym użytkownikom, dokonywać obróbki plików graficznych i video, edytować zdjęcia, a także, co bardzo cenią sobie gracze komputerowi, grać w sieci w zaawansowane gry nie inwestując w zakup coraz to wydajniejszego sprzętu. – Mówi Niko Bałazy, CEO S-Net Sp. z o.o.
Raport mniejszości Stevena Spielberga to dziś nie futurystyka
Może się to wydać dziwne, a nawet kontrowersyjne, ale w przyszłości chmury, dzięki analizie swojej własnej zawartości mogą być w stanie ocenić zainteresowania, cechy charakteru czy osobowości ich użytkownika, a następnie pełnić wobec niego swego rodzaju role doradczą, a nawet (przy współpracy z innymi chmurami/serwerami) zastępować go w pewnych sytuacjach życia codziennego. Wyobraźmy sobie sytuację, w której pewien człowiek wchodzi do galerii handlowej. Jego telefon, czy też inne urządzenie łączące się z internetem komunikuje się z serwerem galerii, a następnie, analizując zawartość chmury swojego właściciela informuje go o potencjalnie interesujących go ofertach.
Aby zobrazować taką sytuację, przypomnijmy sobie scenę z filmu „Raport mniejszości” w reżyserii Stevena Spielberga; w pewnym momencie, główny bohater John Anderton grany przez Toma Cruisa wchodzi do centrum handlowego, gdzie na podstawie skanu siatkówki oka zostaje rozpoznany, a następnie „zaatakowany” dopasowanymi do niego reklamami: „…Johnie Anderton, czy myślałeś już o kupnie nowego modelu Lexusa? Wyobraź sobie jaki to wspaniały samochód. Johnie Anderton, wyjedź w jakieś ciepłe miejsce. Johnie Anderton, kup sobie zimne piwo…”
Można więc założyć, że o ile obecnie chmury zastępują twarde dyski, o tyle w przyszłości zastąpią przynajmniej część naszego mózgu.
Komputer przejmie Twoje obowiązki domowe
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Walt Mossberg. Jego zdaniem technologia chmur pchnęła usługi IT na zupełnie nowy poziom. Jego pierwszym etapem jest wypieranie tradycyjnych komputerów i dysków twardych. W przyszłości chmury mogą sprawić, że niepotrzebne będzie jakiekolwiek konkretne urządzenie (laptop, smartphone, iPhone), którego dzisiaj używamy do komunikacji z internetem. W przyszłości, wg Mossberga, rolę dzisiejszych komputerów i smartphone’ów będzie mogło pełnić dowolne urządzenie wyposażone w sprzęt umożliwiający łączenie się z chmurami oraz analizę ich danych: lodówka, pralka, zegarek, czy nawet… ubranie.
Zastanówmy się jak mogłaby działać „inteligentna” lodówka? Załóżmy, że ten sprzęt wyposażono w kamerę i drobny gadżet służący komunikacji z chmurą właściciela. Na podstawie obrazu wnętrza lodówki, ów „gadżet” analizuje upodobania kulinarne właściciela, częstotliwość zakupów, ilość pożywienia itp. W sytuacji, którą lodówka uzna następnie za odstającą od normy (np. za mało jedzenia), lodówka informuje swojego właściciela za pośrednictwem chmury, o tym że czas na zakupy, a nawet czego konkretnie brakuje, gdzie można to kupić i za jaką cenę. Nie można wykluczyć, ze rozwój technologii dojdzie do tego poziomu, że lodówka sama połączy się z odpowiednim sklepem i zamówi konkretny towar: ulubiony ser, mleko itp. Podobnie lampa poinformuje, że żarówka się zużywa, telewizor zasygnalizuje zbliżającą się awarię, okulary wyświetlą materiał zamieszczony w chmurze (zdjęcie, filmy) itd. W efekcie chmury zdejmą z barków użytkowników sporą część obowiązków, towarzysząc im nie tylko w życiu zawodowym i rozrywce, ale także w szeroko pojętym życiu prywatnym.
Coraz bliższa spełnienia wydaje się wizja tzw. smart domu, czyli mieszkania naszpikowanego aparaturą rozpoznającą obecność, a nawet nastrój właściciela, dopasowując do oświetlenie, muzykę, a nawet przygotowując odpowiednie posiłki dla poprawy jego humoru. Wszystko oczywiście na podstawie danych z chmur.
Wiąże się to jednak z jedną poważna konsekwencją; o ile obecnie chmury to nic innego jak wirtualny twardy dysk, o czym już wspomniano, to w przyszłości, ze względu na rodzaj przechowywanych danych mogą stać się wirtualnym ludzkim mózgiem zawierającym informacje, które kształtują nic innego jak ludzką osobowość: cechy charakteru, upodobania, pasje, przyzwyczajenia, czy nawet preferencje seksualne. Innymi słowy, sami stworzymy swoje wirtualne alter ego, które przejmie od żywego człowieka część ciężaru podejmowania decyzji. Być może kiedyś chmury porównując dane swoich właścicieli będą kojarzyły ludzi w najlepiej według nich dobrane pary?
Czy taka droga ewolucji chmur nie wzbudzi obaw związanych z możliwą kradzieżą drażliwych danych, a nawet tożsamości?
Z pewnością tak. Dlatego też pole do popisu dostaną specjaliści od szyfrowania danych. Zresztą, utrata tożsamości jest możliwa już dzisiaj; ile razy słyszy się o przypadku kradzieży czyjegoś dowodu osobistego a następnie jego przestępczym wykorzystaniu. Nie ulega wątpliwości, że szyfrowane dane w chmurze są o wiele bezpieczniejsze niż dowód osobisty w kieszeni.
Łączenie danych z chmur w jeden superorganizm
Nie tylko mogą, ale już mają. Jedną z nich są systemy hiperkonwergentne, czyli system łączące w jeden „organizm” serwer, przestrzeń dyskową oraz funkcje sieciowe – wszystko to jest zarządzane w ujednolicony sposób, za pośrednictwem warstwy software’owej. Specjaliści uważają, że z jednej strony jest to konkurencja dla chmur publicznych, a z drugiej, może stać się pomostem łączącym firmową infrastrukturę z chmurą publiczną.
Bimetria behawioralna
Inną technologią przyszłości jest biometria behawioralna. Przy czym nie jest ona konkurencją dla chmur samych w sobie, ale dla sposobu zabezpieczania danych. W chmurach zabezpieczenia oparte są o hasła, natomiast w przypadku biometrii behawioralnej kluczem jest samo zachowanie posiadacza danych. Urządzenie, dzięki któremu ma do nich dostęp, analizuje jego zachowanie: wzorce podczas chodzenia, przesuwania, wywierania nacisku na klawiaturę, przewijania i pisania, doboru słów itp. W razie kradzieży urządzenia, sprzęt sam rozpozna oszusta poprzez jego odmienne zachowanie, a następnie zablokuje się, uniemożliwiając kradzież danych.
Skoro wiemy już jak mogą rozwijać się chmury, czy potrafimy wyobrazić sobie ich potencjalnych następców?
Owszem, istnieją już nowe projekty odnośnie zapisu i przechowywania danych. Pierwszym z nich jest pamięć holograficzna; najistotniejszymi elementami układu zapisująco-odczytującego pamięci holograficznej są dwie wiązki laserowe padające na nośnik pamięci, jakim jest kryształ niobianu litu domieszkowany atomami żelaza. Jedna z nich – węższa – to tzw. wiązka sygnałowa. Zawiera ona dane, jakie mają być zachowane w krysztale. Wiązka druga – zwana referencyjną – odpowiada za miejsce w krysztale, w którym dane przesyłane wiązką sygnałową mają być zachowane. Zaletami tego rodzaju pamięci są szybkość zapisu i odczytu (mogą odbywać się jednocześnie), pojemność kryształu będącego nośnikiem informacji, a także odporność na ewentualne defekty.
Drugi to pamięć biologiczna – dzięki pracy naukowców z Harvard Medical School, udało się wykorzystać w charakterze nośnika danych… kod DNA. Teoretycznie możliwe jest zapisanie 700 terabajtów danych w 1 gramie kodu. Idąc dalej, naukowcy z Massachusetts Institute of Technology postanowili zapisać dane w kodzie genetycznym bakterii. Ustalili, że bakteria może rejestrować zdarzenia poprzez modyfikację własnego DNA. Zdaniem uczonych, w przyszłości komórka (w tym np. ludzka), a dokładnie jej DNA może stać się biologicznym twardym dyskiem, na którym zapisać będzie można zapisać chociażby historie chorób.
A jak może wyglądać przyszłość hostingu?
W świetle sukcesów odnoszonych przez chmury przyszłość hostingu wydaje się przesądzona, zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, iż efektem ewolucji hostingu są właśnie chmury (hosting to jakby chmura o ograniczonych możliwościach). Jego przyszłość zatem właśnie obserwujemy, przyglądając się chmurom. Jak podaje serwis OVH News”
„…Web hosting to duży segment usług, który ostatnio wyhamował swój wzrost, osiągając około 10% rynku. To spowolnienie – rynek IaaS i PaaS stanowią ponad 30% rynku – jest znaczącym spadkiem. Świadczy o migrowaniu użytkowników w stronę technologii cloud IaaS/PaaS i/lub rozwiązań SaaS Web najwyższego poziomu, takich, jak CMSaaS (Content Management as a Service)…”
Wydaje się zatem, że hosting zostanie w końcu wyparty przez cloud computing.
Autor: B.Fuchs