Elektryczne samochody chińskie powinny konkurować z europejskimi na równych zasadach.
Dlatego Europa musi zastanowić się, jaki poziom ceł importowych zastosować, żeby subsydiowanie produkcji w Chinach było przez cła wyrównywane. Dopiero wówczas będzie to konkurencja fair. Wiadomo również, w jakim kierunku idą Stany Zjednoczone – są już zapowiedzi administracji Joe Bidena na temat podniesienia ceł o 100%, co tak naprawdę zamknie rynek amerykański dla producentów lokujących swoje zakłady w Państwie Środka. Europa prawdopodobnie nie pójdzie w tak radykalnym kierunku.
– W Brukseli miała miejsce zażarta dyskusja na temat tego, jak podejść do produkcji w Chinach w obszarze samochodów elektrycznych – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Maciej Mazur, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA). – Mamy świadomość, że ten sektor jest zdominowany przez Chiny, czy to w obszarze bateryjnym, czy to w obszarze już gotowego produktu. Widzimy coraz więcej marek, które decydują się, by Europa stała się ich priorytetowym rynkiem. To jest rynek o wysokich marżach – zatem nie może dziwić zainteresowanie Europą wśród koncernów chińskich. Trzeba przyznać, że produkt chiński jest coraz lepszy. To jest samochód, który bardzo często jest zbliżony parametrami jakościowymi do samochodów europejskich czy amerykańskich. Oczywiście należy się zastanowić, w jaki sposób konkurencyjność produkcji w Chinach będzie wpływała pozytywnie na konkurencyjność w Europie. Na pewno należy się spodziewać wzrostu ceł, który sprawi, że samochody chińskie będą konkurowały z europejskimi na już tych zasadach, na których faktycznie powinny – biorąc pod uwagę to, jakie potencjalnie dopłaty są stosowane do produkcji w Państwie Środka – wskazuje Maciej Mazur.
źródło: enewsroom.pl