Zgodnie z nowym prawem restrukturyzacyjnym każdy przedsiębiorca, którego firma znalazła się w trudnej sytuacji, może wnioskować do sądu gospodarczego o ochronę przed egzekucjami komorniczymi, sądowymi i innymi działaniami wierzycieli, np. blokowaniem pieniędzy przez banki, aby przywrócić normalne funkcjonowanie firmy i ją uzdrowić. Warunkiem jest jednak wykazanie sensowności restrukturyzacji firmy poprzez plan, który musi być przedstawiony w ciągu… 30 dni.
Czy to możliwe, praktyczne i odpowiedzialne – pytamy doświadczonych doradców PMR Restrukturyzacje SA.
– Tak naprawdę warunków jest nieco więcej – mówi Sławomir Anisimowicz, dyrektor zarządzający PMR Restrukturyzacje SA. – Firma musi rokować, jej działalność musi mieć sens i przyszłość ekonomiczną, tak aby mogła spłacać należności wszystkich wierzycieli, a także posiadać zdolność do regulowania bieżących kosztów funkcjonowania z aktualnych przychodów po dacie otwarcia postępowania. Dopiero w takiej sytuacji przedsiębiorca powinien złożyć wniosek o sanację do wydziału gospodarczego właściwego sądu rejonowego. Jeśli jego wniosek wraz z uzasadnieniami, wstępnym przedstawieniem sytuacji, wierzytelności etc. zostanie pozytywnie rozpoznany i sąd uwzględni wniosek restrukturyzacyjny, wyznaczając nadzorcę sądowego lub zarządcę, rozpoczyna się wyścig z czasem. W ciągu 30 dni nadzorca lub zarządca musi dostarczyć gotowy, szczegółowy plan restrukturyzacyjny. Muszą w nim znaleźć się zarówno opis przedsiębiorstwa, w tym sytuacji finansowej firmy, jak i analiza przyczyn zaistnienia potrzeby jej restrukturyzacji. Kluczowe elementy planu restrukturyzacyjnego to również opis i harmonogram wdrożenia środków restrukturyzacyjnych, opis źródeł finansowania czy też informacja o zdolnościach produkcyjnych. Plan restrukturyzacyjny jest zatem swoistym kompendium na temat przedsiębiorstwa oraz planem działań, które dadzą szansę na funkcjonowanie firmy i spłatę zobowiązań na rzecz wierzycieli. Spłata może być i zwykle jest rozłożona w czasie i zależna od skutecznego wdrożenia planu restrukturyzacyjnego i dalszego sprawnego zarządzania firmą.
Okres 30 dni to faktycznie bardzo niewiele, ale gdy firma jest w kryzysie, czas jest bezcenny i trzeba działać bardzo sprawnie. Dodatkowo ustawodawcy zależało, aby ta szczególna ochrona prawna nie była nadużywana jako sposób odwlekania płatności wierzycielom w nieskończoność.
Co to oznacza dla zarządcy wyznaczonego przez sąd? Czy jedna osoba jest w stanie przygotować taki plan w tak krótkim czasie?
To moment, w którym odsiewa się ziarna od plew. Moment prawdy, czy dany zarządca dysponuje odpowiednim zespołem ludzkim o odpowiednich kompetencjach, doświadczeniu i mocach przerobowych, aby pozyskać odpowiednie dane, przeanalizować sytuację oraz zaproponować rozwiązanie. To nie zadanie ani dla jednej osoby, ani dla małej kancelarii prawnej. Liczebność zespołu to również niejedyny klucz do sukcesu. W zależności od rodzaju kryzysu potrzebne są bardzo różne kompetencje i doświadczenie. Genezą problemów nie zawsze są finanse, czasami chodzi o walkę o udziały w firmie, czasami firmę blokują niesłuszne roszczenia urzędów skarbowych, czasami związki zawodowe i problemy pracownicze. Niezależnie od tego, co leży u podstaw kryzysu, te 30 dni musi wystarczyć na wszystko.
Co jest najtrudniejsze w tym procesie?
Zebranie wiarygodnych informacji. Mamy większą kontrolę nad metodami działań, samą metodologią analizy problemów, ale dotarcie do informacji, które są wiarygodne, kompletne, pochodzą niejednokrotnie z różnych źródeł, stanowi największe wyzwanie czasowe. Zwykle przedsiębiorcy wiedzą, co jest źródłem problemu, ale czasami się mylą, a czasami nie potrafią znaleźć wyraźnych przyczyn. Zdarzają się również wrogie działania konkurencji czy też działania wątpliwe pod względem prawnym, przy których analiza problemu musi oprzeć się na dokumentach zewnętrznych, sądowych, notarialnych, bankowych, czasami międzynarodowych. To oczywiście bardzo złożone problemy, ale przy drobiazgowej organizacji pracy, doświadczeniu i odpowiednich zasobach ludzkich 30 dni wystarcza.
Przedsiębiorca, wybierając swojego zarządcę, o którego prosi we wniosku do sądu, powinien być pewien, że jego reprezentant nie będzie uczył się na żywym organizmie, ponieważ stawką jest być lub nie być firmy. Przy wyborze odpowiedniej firmy, osoby, kancelarii warto kierować się jej doświadczeniem i zadawać pytania związane z kompetencjami, portfolio uratowanych firm i liczebnością zespołu, który zajmie się tą sprawą. Przedsiębiorcom w sytuacji kryzysowej trudno jest podjąć racjonalne decyzje nieoparte wyłącznie na cenie usługi. Przestrzegałbym również przed zbyt pozytywnymi scenariuszami przedstawianymi na pierwszym spotkaniu. Przedsiębiorca chce oczywiście usłyszeć, że jego firmę można uratować, i zwykle przychodzi do nas w stanie psychicznym, który wymaga wsparcia i zachęty, ale na tym etapie trzeba jak najwięcej pytać, mniej obiecywać.
Jeżeli trudno ocenić faktyczne osiągnięcia zarządcy, warto przynajmniej odbyć kilka spotkań z różnymi firmami, zanim podejmiemy ostateczną decyzję. Ten dodatkowy dzień lub dwa mogą okazać się kluczowe na początku procesu wychodzenia z problemów.
Źródło; PMR Restrukturyzacje S.A.