W Polsce jest niespełna 14,5 mln mieszkań, a ich liczba potroiła się w ciągu ostatnich 100 lat. I choć nasze mieszkania są coraz większe i lepiej wyposażone, to na tle Europy mieszkamy w klitkach – wynika z analizy domiporta.pl. Jak informuje nas portal, niestety istnieją jeszcze w Polsce domy bez bieżącej wody.
Z okazji 100 lat niepodległości Polski, GUS zbadał, jak w tym okresie zmieniły się warunki mieszkaniowe Polaków. Obecna liczba lokali jest trzykrotnie większa niż w 1921 roku, z którego pochodzą pierwsze dane o liczbie mieszkań. Na terenie II Rzeczpospolitej znajdowało się 4,8 mln lokali. Zdecydowana większość lokali położona była na terenach wiejskich – ponad 3,5 miliona. Warto przy tym pamiętać, że 75% ludności mieszkało na wsi. Na terenach miast w 1921 roku znajdowało się jedynie 1,3 miliona mieszkań.
Masowa migracja do miast
Według statystyk sporządzonych dziesięć lat później, w kraju znajdowało się już ponad 6,4 miliona lokali. To wzrost o niemal 30% w zaledwie 10 lat! W czasach liczonych od końca wojny do upadku komunizmu, nastąpił znaczący rozwój mieszkalnictwa w miastach. Jeszcze w 1950 roku było zaledwie 2,7 miliona mieszkań położonych w aglomeracjach by po 48 latach ta liczba urosła do ponad 7 milionów. Natomiast liczba lokali na wsi urosła o niewiele ponad pół miliona. Byliśmy świadkami masowej migracji Polaków ze wsi do miast – ten eksodus ludności nie tylko odwrócił proporcje liczby mieszkań na wsi i w mieście, lecz wpłynął na zwyczaje i sposób życia. Skutki tej zmiany odczuwamy do dzisiaj.
Powodem tak dużego skoku była centralnie sterowana gospodarka nastawiona na rozwój przemysłu w miastach. W ślad za tą polityką szła również myśl, by rozwijać miasta spełniające potrzeby pracowników. Rozbudowywano istniejące miejscowości bądź zakładano zupełnie nowe, takie jak chociażby Nowa Huta. Ten okres odznaczał się migracją ludzi na ogromną skalę. W 1946 roku w polskich miastach żyło 31% ludności, a pod koniec wieku już 61%.
Dzięki technologiom odżywa moda na życie na wsi
Ostatnie trzy dekady przyniosły umocnienie mieszkalnictwa w dużych ośrodkach miejskich. Według danych, pod koniec 2017 roku w miastach znajdowało się prawie 10 milionów mieszkań, a na wsi zaledwie 4,7 miliona. Pomimo tych zmian, w ostatnich latach moda na mieszkanie na wsi częściowo odżywa. W 1990 roku na terenach gmin wiejskich mieszkało 38,2% Polaków, a pod koniec 2017 ten udział zwiększył się do 39,9%.
Ten niewielki, lecz widoczny wzrost to zasługa nowych technologii oraz zjawiska znanego ze wszystkich zachodnich kultur. Osoby, które mogą sobie na to pozwolić wracają na peryferia miast. Powrót na wieś ułatwia rozwój technologii, dzięki którym praca zdalna jest bardzo wygodna. Nie bez znaczenia jest również status materialny Polaków. Dom na wsi bądź przedmieściach jest nie tylko spełnionym marzeniem, lecz również podkreśleniem statusu.
Więcej pomieszczeń
Sto lat od odzyskania niepodległości to nie tylko czas, gdy wzrosła liczba mieszkań. To również okres gdy podniosła się jakość życia, a mieszkania Polaków przeszły ogromne zmiany. Tak duże, że ciężko porównywać standardowe mieszkanie z początku XX wieku do dzisiejszych apartamentów.
W 1921 podstawą budynków mieszkalnych były lokale jedno- i dwuizbowe. Stanowiły one odpowiednio 36 i 30% w przypadku miast oraz 59,3 i 29,3% w przypadku wsi. Zmiany postępowały jednak szybko. Już dziesięć lat później – na wsi stosunek lokali jedno- i dwulokalowych wynosił 51,4 do 35%.
W latach powojennych ten stosunek rósł na korzyść mieszkań dwupokojowych. Już w połowie XX wieku najwięcej mieszkań posiadało dwie izby (37,5%). Na drugim miejscu znajdowały się już mieszkania trzypokojowe (25,2%), których ćwierć wieku wcześniej było jedynie 17%. Dopiero na trzecim miejscu znajdowały się mieszkania jednopokojowe (21,1%).
Nowy wiek przyniósł rozwój mieszkań wielolokalowych, a minimum dwa pokoje stały się wyjściowym standardem. W 2002 roku najczęściej spotykanym typem mieszkania w miastach były lokale 3-izbowe, a na drugim miejscu uplasowały się 4-izbowe . Sytuacja na wsi wygląda jeszcze bardziej optymistycznie. Najczęstszym formatem były lokale 5-izbowe i dotyczyły one aż 30,2% wszystkich zabudowań.
W ciągu stu lat przeciętna liczba osób na jedno pomieszczenie obniżyła się z 2 osób w 1921 do wartości 0,67 w przypadku miast. A w przypadku wsi stosunek ten wynosił 0,75 na izbę. I to pomimo zwiększenia się liczby Polaków z 27 w 1921 roku do niemal 38,5 milionów w 2017 roku.
Lepiej, ale w ogonie Europy
Według GUS, w 2017 roku przeciętne mieszkanie miejskie miało powierzchnię 64,4 mkw., a położone na wsi – 93,5 mkw. Według Eurostatu, uśredniona powierzchnia dla całej Polski to 75,2 mkw. Niestety, pomimo faktu, że mieszkania są większe i wygodniejsze niż 100 lat temu, to na tle Europy, Polacy mieszkają w klitkach. Mniejsze od nas lokale mają tylko Bułgarzy, Estończycy, Litwini, Łotysze i Rumuni. Na Cyprze, który jest liderem europejskiego rankingu, mieszkania są niemal trzy razy większe niż w Polsce (141 mkw.). Wynika to jednak ze specyfiki tego turystycznego, wyspiarskiego kraju. Ale już w Belgii, Holandii czy Danii przeciętne lokum ma ok. 120 mkw.
Lepsze wyposażenie
Największa zmiana dotyczy standardu jakim może się pochwalić typowy polski dom. To właśnie w zakresie instalacji budynki zmieniły się najbardziej. Według pierwszych szacunków GUS, jeszcze w 1931 roku, budynki wyposażone w jakąkolwiek instalację (wodociąg, kanalizację, elektryczność bądź gaz) stanowiły jedynie 42,8% wszystkich zabudowań w kraju.
Rozwój i rozbudowa miast sprawiła, że standardy zaczęły się poprawiać głównie w miastach. W 1950 roku 42,3% mieszkań było wyposażonych w wodociąg, a łazienka była obecna w 14,2% lokali. W przypadku wsi badania przeprowadzono w 1960 roku i zaledwie 3,7% gospodarstw posiadało podłączenie wodociągowe. W trakcie kolejnych 28 lat nastąpił ogromny skok jakościowy pod względem przyłączy do mieszkań. Koniec XX wieku (1988) przyniósł już zupełnie inne dane. Wodociąg był obecny w 94% mieszkań będących w miastach oraz w 63% na terenach wiejskich. Natomiast łazienkę posiadało 82,4% mieszkań w mieście i 50,7% mieszkań na wsi.
Bieżąca woda jeszcze nie w każdym domu
Pod koniec 2017 roku bieżąca woda znajdowała się niemal we wszystkich mieszkaniach miejskich (99,1%) oraz w 92,4% mieszkań położonych na wsi. To ogromny skok cywilizacyjny!
Jeszcze lepiej mieszkania Polaków wypadają pod kątem rozwoju sieci telekomunikacyjnej. Według danych z 1928 roku – na tysiąc obywateli przypadało 5 telefonów. Liczba ta urosła do 8,6 w przededniu wojny. W rok po niej, telefon można było spotkać głównie w placówkach pocztowo-telekomunikacyjnych. Gdzie 1,7 urządzenia przypadało na 10 tysięcy obywateli.
W 1989 roku, według danych GUS abonament telefonii stacjonarnej posiadało średnio 82,2 osób na tysiąc Polaków. Nowe milenium to okres ogromnego rozwoju telekomunikacji. Choć w 2017 roku spadła liczba abonentów telefonii stacjonarnej do około 70%, to znacząco się zwiększyła liczba osób posiadających telefon komórkowy. Według danych z 2017 roku, na tysiąc osób przypadało około 1350 telefonów. Po 100 latach od odzyskania niepodległości mieszkania Polaków wydają się być zupełnie innymi miejscami. Nie tylko zwiększyła się liczba pomieszczeń w mieszkaniach, a co za tym idzie również ich powierzchnia. Ale dużo większej poprawie uległy standard i wyposażenie. W trakcie stu lat niepodległości – liczba lokali wzrosła o 196%. Wynik zapewne byłby jeszcze lepszy, gdyby nie zniszczenia spowodowane wojną w latach 1939-45. Polacy przenieśli się z jednoizbowych mieszkań bez instalacji do apartamentów posiadających najczęściej 3 pomieszczenia oraz komplet przyłączy.
Źródło: mat. prasowy